[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Czy dlatego, by zaspokoić swą lubieżność wuświęconym małżeńskim łożu, odtrącisz mnie i obwieścisz, że córka nasza jest dzieckiemnieprawym?Myśl o Marii odbierała jej odwagę.Opuścił ją zwykły spokoj.Czuła, że wargi jej drżą,nie mogła wydobyć z siebie słowa.Ledwie trzymała się na nogach.- Znając twoje poważne usposobienie - mówił Henryk - twoją miłość do Kościoła iwszystkiego, co on wyobraża, mniemałem, że zechcesz schronić się w klasztorze i tam wspokoju spędzić resztę swoich dni.Klasztor wybierzesz sama i będziesz w nim przeoryszą.Nie lękaj się o to, że utracisz coś z przysługującej twemu stanowi godności.Jakiś głos w niej krzyczał: Czy myślisz, że mógłbyś mnie tego pozbawić?Znieważyłeś mnie mówiąc, że żyłam z tobą przez tyle lat jako nieślubna żona, a teraz śmieszmówić mnie, córce Izabeli i Ferdynanda, że nie pozbawisz mnie godności?Lecz słowa nie mogły wydobyć się z gardła, a gorące łzy spływały po policzkach.Henryk nie spuszczał z niej oka.Nigdy niczego podobnego nie widział.Ona, takzawsze świadoma swej godności i znaczenia, płakała.Tego się nie spodziewał.Przeraził się.- No, Kate, nie płacz.Musisz być dzielna.Nie myśl, że przestałem cię kochać.Będęcię zawsze kochał.Biskupi mogą mówić co chcą, możesz nie być mi żoną w oczach Boga,lecz miłość moja do ciebie będzie zawsze taka sama jak wtedy, gdy byłaś biedna iopuszczona, a ja cię na tron wyniosłem.Nie smuć się.Kto wie, może w końcu uznają, że wnaszym małżeństwie nie ma nic zdrożnego.Kate, otrzyj łzy.I pamiętaj: na razie to naszatajemnica.Nie chcę, by ta wiadomość wydostała się za granicę.Gdybym mógł pogodzić się zmoim sumieniem, zlekceważyłbym tych biskupów.Wtrąciłbym ich do Tower za to, żeośmielili się napomykać.Lecz ona nie słuchała.Nie wierzyła mu.Nie widziała przed sobą cnotliwego,bogobojnego mężczyzny, jakim chciał się wydawać; widziała lubieżnego króla, który znudziłsię jedną żoną i pragnie drugiej.Łzy płynęły szybciej, konwulsyjne łkanie wstrząsało jej ciałem.Henryk stał chwilę patrząc na nią, skonsternowany.Nagle odwrócił się i wyszedł zkomnaty.KRÓLOWA I KARDYNAŁ W NIEBEZPIECZEŃSTWIEKRÓLOWA OTRZĄSNĘŁA SIĘ ZE SMUTKU I WEzwała Mendozę.- Stało się to, czegośmy się obawiali - powiedziała.- Król postanowił pozbyć się mnie.Powiedział, że sumienie nie daje mu spokoju, odkąd ludzie uczeni orzekli, że w istocie niejesteśmy małżeństwem.- Więc do tego doszło! - szepnął Mendoza.- Potrzebny nam będzie do obrony waszej,miłościwa pani, jurysta o tęgiej głowie.- Gdzie znajdę takiego w Anglii?- Nie możecie zaufać żadnemu z poddanych króla.Musimy co rychlej zwrócić się docesarza.- Napiszę zaraz do niego.- Wątpić należy, czy jakakolwiek wiadomość od was, miłościwa pani, doszłaby doniego.Katarzyna popatrzyła bezradnie na ambasadora.- Tak jak i list ode mnie.Szpiedzy kardynała będą podwójnie czujni.Musimy wysłaćstąd posłańca cichaczem i trzeba to zrobić tak, by go o nic nie posądzano.- Jakie to smutne, że odmawia mi się prawa do obrony.- Nie traćmy nadziei - odrzekł Mendoza.- Może król wie, że jego sprawa jest takmarna, iż nie odważa się dopuścić, by bronił was, miłościwa pani, dobry prawnik.Czy jestktoś na waszym dworze, komu w pełni ufacie?Katarzyna namyślała się chwilę, a potem powiedziała:- Ten wysłannik musi być Hiszpanem, bo pojedzie do Hiszpanii, by dotrzeć docesarza.Przychodzi mi na myśl tylko Francisco Felipez, który służy mi od dwudziestusiedmiu lat.Jestem pewna, że można mu zaufać.- To dobry wybór.Powinien wyruszyć jak najspieszniej.Nie może wieźć żadnegopisma i trzeba udać, że to nie wy, miłościwa pani, go wysyłacie, lecz że jedzie z własnej woli.- Wezwę Felipeza i razem coś obmyślimy.- Nie byłoby roztropnie wzywać go, gdy ja tu jestem.Z pewnością bacznie nasobserwują.Nie trzeba go w ogóle wzywać, bo niechybnie podejrzewano by, że chceciewysłać kogoś do cesarza.Moglibyście wykorzystać, miłościwa pani, sposobność rozmowy znim, jak będzie na służbie, szepnąć mu po prostu niepostrzeżenie słów parę.A gdy potemwyrazi chęć odwiedzenia swojej rodziny, nikt się nie domyśli, że jest waszym wysłannikiem.- Jakże mi są nienawistne te knowania! Czuję się jak więzień w Tower, nie jakkrólowa w swoim pałacu.Ambasador patrzył na nią ze smutkiem.Zastanawiał się, co mogłoby się stać z nią -stoi przecież królowi na drodze - gdyby nie była krewniaczką cesarza.*Francisco Felipez poprosił króla o rozmowę na osobności.Henryk wysłuchał jegoprośby, sądząc, że przyszedł z jakąś wiadomością od królowej, lecz gdy znaleźli się sami,Felipez powiedział:- Jestem wielce strapiony, miłościwy panie.Matka moja jest konająca i pragnieudzielić mi swego błogosławieństwa.Przyszedłem prosić o zezwolenie udania się do niej.- Jesteście sługą królowej - odrzekł Henryk.- Czy nie prosiliście o jej zezwolenie?Felipez zmieszał się.- Prosiłem, miłościwy panie.- I co?- Miłościwa królowa odmówiła.Król ze zdziwieniem otworzył szeroko oczy.- Dlaczego? - spytał.- Mniema, że kłamię.- Czy ma powód, by tak mniemać?- Żadnego, miłościwy panie.- Nie licuje to z jej postępowaniem.Zawsze jak najgorliwiej troszczyła się o swojesługi.- Królowa się zmieniła.Zarzuciła mi, że chcę ją opuścić, co uczynią z czasem wszyscyjej słudzy.- Dlaczego tak rzekła?Felipez zawahał się, lecz Henryk nalegał, by mówił dalej.- Miłościwy panie, królowa powiedziała, żeście jej niechętni, więc i słudzy znajdąwymówkę, by porzucić służbę u niej.- Królowa coś sobie imaginuje.Smuci mnie, że tak mało myśli o swych sługach.Dobrze że przyszliście do mnie.Udzielę wam mego zezwolenia.I uczynię coś więcej: damlist żelazny, który ułatwi wam podróż przez Francję.Felipez padł na kolana ze łzami wdzięczności w oczach.- Jak zdołam podziękować wam, miłościwy panie? - wyjąkał.Henryk machnął ręką i podszedł do biurka.Pisał chwilę, potem podał mężczyźniedokument.- To wystarczy - powiedział.- Nie obawiajcie się, że ktoś was zatrzyma.Ufam, żezdążycie na czas dojechać do matki.Kiedy Felipez odszedł, Henryk pomyślał: Ten człowiek po powrocie będzie moimsługą, nie królowej.W parę dni później wspomniał o scenie z Felipezem w liście do kardynała, któryprzebywał we Francji.Odpowiedź kardynała nadeszła szybko.„Człowiek ten udawał, że jedzie odwiedzić chorą matkę.Wiedzcie, miłościwy panie, że celem jego wyjazdu jest wyjawienie waszej tajemnicycesarzowi.Upewnijcie się, proszę, czy Felipez opuścił Anglię, a jeśli jeszcze tego nie uczynił,trzeba go zatrzymać.Jeśli wyjechał, uczynię co w mojej mocy, by został zatrzymany w czasiepodróży przez Francję, bo wiadomość ta nie może dotrzeć do cesarza”.Gdy Henryk przeczytał list Wolseya, wpadł we wściekłość.Okazał głupotę niepoznawszy się na podstępie.Jak chytrą kobietą stała się Katarzyna! Powinien był siędomyślić, że go oszukuje.A kardynał przejrzał sprawę od razu i gdyby był w Anglii, Felipezpozwolenia na wyjazd by nie uzyskał.Henryk czuł złość do kardynała.Z niepokojem myślał o nim [ Pobierz całość w formacie PDF ]
  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • przylepto3.keep.pl