[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Cóż za barwny obraz odsÅ‚aniaÅ‚ na podwórzu ten dwarazy dziennie odbywaj Ä…cy siÄ™ apel!%7Å‚eby siÄ™ ksztaÅ‚cić, czÅ‚owi ek ni e musi aÅ‚ w obozie czytaćksiążek.Z każdej dziedziny byli tam do dyspozycji znajÄ…­cy siÄ™ na rzeczy ludzie.%7Å‚ tej jedynej w swoi m rodzajuokazji zrobiÅ‚em bogaty użytek.Przyswoi Å‚em sobie wi ado­moÅ›ci o architekturze, budowi e mÅ‚ynów, o bankowoÅ›ci, upra­wi e zboża, budowi e pi eców i wi el u i nnych rzeczach.Inaczejni gdy bym tych wi adomoÅ›ci ni e zdobyÅ‚.Najbardziej chyba cierpieli rzemieÅ›lnicy, poni eważ byliskazani na bezczynność.Gdy moja żona wystaraÅ‚a siÄ™ o ma­teriaÅ‚ na ciepÅ‚Ä… sukniÄ™, wi el u krawców proponowaÅ‚o jej, żeuszyjÄ… sukniÄ™ za darmo, żeby tylko znów poczuć suknow rÄ™kach, a i gÅ‚Ä™ i nici w palcach.O pozwolenie, żeby okol icznym wi eÅ›ni akom pomagać cza­sem w polu, ubiegali siÄ™ nie tyl ko ci, którzy mieli o tymjakieÅ› pojÄ™cie, ale także ci, którzy ni gdy ni e wykonywal ifizycznej pracy.NajmniejszÄ… potrzebÄ™ dziaÅ‚ania przejawialiwÅ‚aÅ›ci wi e marynarze.Z życia na pokÅ‚adzie wyni eÅ›l i umi e­jÄ™tność spÄ™dzania wspól ni e czasu w sposób najbardziej nie­wymuszony.Na poczÄ…tku 1918 roku obwieszczono, że spoÅ›ród  nota­bli" obozu tyl u a tyl u na każdÄ… literÄ™ zostanie wyznaczo­nych do obozu represyjnego w północnej Afryce  jeÅ›lisiÄ™ ni e myl Ä™  jeÅ›li do tego a tego czasu, takie a taki ezarzÄ…dzenia Ni emców w stosunku do belgijskiej ludnoÅ›cicywil nej nie zostanÄ… anulowane.Wszyscy powi nni Å›my po­wi adomi ć o tym domy, żeby nasze rodziny zrobiÅ‚y, co na­leży, aby nam zaoszczÄ™dzić takiego losu.Wyznaczono  no-^tabli"  dyrektorów banków, dyrektorów hoteli, kupców-126 -hurtowników, uczonych, artystów  poni eważ uważano,ze przeznaczony im los spotka siÄ™ w ojczyznie z wi Ä™kszymzai nteresowani em niż los, jaki może siÄ™ przytrafić komuÅ›z pospólstwa.Obwi eszczeni e ujawniÅ‚o, że mi el i Å›my wÅ›ródsiebie notabli uzurpatorów.Starsi kelnerzy, gdy ich tutajdostawiono, podawal i jako zawód dyrektor hotelu, żeby coÅ›znaczyć w obozie.Pracowni cy firm kupiecki ch zrobili z sie­bie hurtowni ków.Teraz biadali przed każdym, kto imwszedÅ‚ w drogÄ™, na co siÄ™ narazili, przywÅ‚aszczajÄ…c sobiegodnoÅ›ci.Al e wszystko mi aÅ‚o Å‚agodny przebieg.ZarzÄ…dzeniaprzeciw Bel gom zostaÅ‚y anul owane, a autentyczni i ni eau­tentyczni notabl e Garaison na razie nie musiel i siÄ™ obawiaćobozu represyjnego.Gdy po dÅ‚ugiej, ciężkiej zimie w koÅ„cu nadeszÅ‚a wiosna,przyszedÅ‚ rozkaz, że moja żona i ja mamy być przewiezienido obozu przeznaczonego wyÅ‚Ä…czni e dla Al zatczyków w St.Remy w Prowansalii.Na próżno dyrektor staraÅ‚ siÄ™ o anu­l owani e rozkazu, żeby zatrzymać obozowego lekarza, a my,żeby pozostać w obozie, do którego już przywykl i Å›my.Pod koniec marca przetransportowano nas do St.Remy.Ten obóz nie byÅ‚ tak kosmopol i tyczny jak w Garaison.Prze­bywal i w ni m główni e nauczyciele, leÅ›nicy i urzÄ™dnicy ko­lejowi.SpotkaÅ‚em tam kilku znajomych, mi Ä™dzy i nnymimÅ‚odego nauczyciela z Gimsbach, Johanna Iltisa, i mÅ‚odegopastora Liebricha, który byÅ‚ moi m uczniem.Pastor LiebrichmiaÅ‚ zezwol eni e na odprawi ani e nabożeÅ„stw w niedzielÄ™.Ja, jako jego wikary, mi ewaÅ‚em czÄ™sto kazania.Dyrektor, spensj onowany komisarz policji z Marsylii,o nazwi sku Bagnaud, sprawowaÅ‚ dość Å‚agodne rzÄ…dy.Cha­rakterystyczna dla jego j owial nego sposobu bycia byÅ‚a od­powi edz na pytanie, czy to albo tamto jest dozwolone. Rien n'est permis! Mais il y a des choses qui sont tolerees,si vous vous montrez raisonnables!" (Nic nie jest dozwol o­ne! Al e sÄ… rzeczy, które bÄ™dÄ… tolerowane, jeÅ›li bÄ™dzieciesiÄ™ rozsÄ…dnie zachowywać!) Poni eważ ni e mógÅ‚ wymówi ćmojego nazwiska, nazywaÅ‚ mni e Monsieur Albert.Gdy po raz pi erwszy wszedÅ‚em do dużego pomieszczeni ana parterze, w którym mogl i Å›my przebywać w ciÄ…gu dnia,surowość i brzydota tego miejsca wydaÅ‚a mi siÄ™ zdumi ewa­jÄ…co znajoma.Gdzie ja już wi dzi aÅ‚em ten żelazny piec i dÅ‚u­gÄ…, przez caÅ‚e pomieszczenie prowadzÄ…cÄ… rurÄ™ od pieca?W koÅ„cu okazaÅ‚o siÄ™, że znam to z rysunku van Gogha.Po-127 Å‚ożony w otoczonym wysoki m murem ogrodzie klasztor,gdzi e nas przetrzymywano, byÅ‚ do ni edawna schronieniemdla nerwowo i psychicznie chorych.WÅ›ród nich znalazÅ‚ siÄ™swego czasu van Gogh i uwieczni Å‚ ołówki em tÄ™ jaÅ‚owÄ… prze­strzeÅ„, w której teraz przebywamy.Tak jak my marzÅ‚ nakamiennej podÅ‚odze, gdy wi aÅ‚ mistral! Jak my chodziÅ‚ wko­Å‚o mi Ä™dzy wysoki mi murami ogrodu!Poni eważ jeden z i nternowanych byÅ‚ lekarzem, poczÄ…tko­wo nie zaj mowaÅ‚em siÄ™ chorymi i mogÅ‚em caÅ‚y dzieÅ„ si e­dzieć nad szkicami do Kulturstaat (PaÅ„stwa kultury) [ Pobierz caÅ‚ość w formacie PDF ]
  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • przylepto3.keep.pl
  • 6.php") ?>