[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Ręka była czerwona, gdy przyciągnęła ją do siebie, lecz twarz pozostała tak samorozluzniona.Viveke nie czuła bólu.Kobiety jeszcze bardziej się do niej zbliżyły.Ravi musiał podejść do ognia, słyszałoddech młodziutkiej dziewczyny, która wciąż stała za jego plecami.Nie trzymała go już zaręce, ale czuł nacisk twardej klatki piersiowej na swoich plecach.Jej twarz znajdowała sięchyba dokładnie na wysokości zdrętwiałego punktu między łopatkami.Viveke stała nieruchomo.Teraz ręce dziewczyny poruszyły się, jednym ruchem rozpięła sprzączkę jego pasa.Trzy inne kobiety chwyciły za szatę Viveke, każda z nich podsunęła rękę pod fałdymaterii spływającej jej z bioder.Wystarczył jeden ruch, a już stała przed nim naga.Przyszło mu do głowy, że niezostała rozebrana jak człowiek, lecz odsłonięta niczym posąg.To przecież kult dziewictwa, powtarzał sobie stale.One wcale nie oczekują teraz tego, o czym myślę.Ze wszystkiego, co czytałem o westalkach, wynika, że przysięga utrzymaniadziewictwa była dla nich najważniejsza.Rytm uderzeń serca stał się szybszy, tak jak pieśń.Ledwie zauważalne, rytmiczneprzypominające odgłos bębnów dzwięki, znów przejęły zmiany zachodzące w jego ciele.One są dziewicami, pomyślał znów.Jedyna, która złamała przysięgę, zostałazamordowana i pogrzebana, okryła się hańbą.Ciało Viveke lśniło niczym złoto, widać musiała turlać się w złotym pyle.Sutki wyglądały jak mroczne cienie, jak zamknięte oczy.A tam, gdzie powinny ją zasłaniać ciemne, kruczoczarne włosy, jej nagość skrywałyjedynie cienie rozbawionego ognia.Jej ciało zrobiło się pełniejsze.Teraz, gdy stała na niemal złączonych stopach, uda mocno przyciskały się do siebie.Nie nosiła nawet sandałów, to, co wcześniej wziął za rzemienie, było jedynie ciemnymrysunkiem, wykonanym być może węglem.Podniosła jedną stopę, przełożyła ją przez wąską ławę, drugiej jednak nie poruszyła.Dwie z kobiet pomogły jej rozpostrzeć włosy jak wachlarz wokół głowy, zanim opuściła kark na poduszki.Ravi przyglądał jej się, jak leży wyprostowana, z nogami po obu stronachposłania.Nie miał już żadnych wątpliwości.To nie jest wcale kult dziewictwa.Zwiadomość wryła mu się w mózg niczym ostrze noża: przecież on robił to jużwcześniej.Nic z tego nie pamiętał, nie śmiałby zresztą dogrzebywać się takich wspomnień.Może dlatego, że bał się, iż odnajdzie właśnie coś takiego?Właśnie coś takiego.Nacisk na plecy stał się wyrazniejszy.Poczuł teraz, że i sutki tej młodej dziewczynyzesztywniały.Prawie nie miała piersi, lecz sutki i tak wbijały mu się teraz w gołe plecy,niemal drapiąc skórę.Podszedł bliżej, jeden krok, dwa.Doskonale zdawał sobie sprawę, że tego nigdy, przenigdy nie będzie mógł wykonać.Akurat w chwili, gdy już zdecydował się na ucieczkę, udając omdlenie, Vivekeodwróciła się i podniosła na rękach, gwałtownym ruchem głowy odrzucając włosy do tyłu.Czerwone usta zajaśniały ku niemu.A potem, jak na hasło, a może po prostu na umówiony ton w nie kończącej się pieśni,wszystkie kobiety w kręgu przysunęły się bliżej.Zrobiło się ciasno.Ogień na paleniskumigotał na tle białych szat.Potem biel opadła.Wszystkie były teraz nagie, ale włosy jezasłaniały.Zasłaniały siebie nawzajem, kołysząc się powoli z boku na bok tak blisko siebie,że biodra dotykały bioder, a dłonie muskały cudzą skórę.Słyszał, że wychwalają życie.Rozpalony na nowo ogień.Zpiewają, że czas siewu zmieni się w czas zbioru, lecz bezpłodna zima nie nastąpinigdy.Otoczyły go, nie widział już teraz Viveke ani ognia.Naciskały na jego ramiona,zmusiły, by się zniżył, a Ravi wiedząc, że powinien być bezwolny, dotknął ziemi najpierwjednym, a potem drugim kolanem.Zasłoniły mu oczy, chyba zrobiła to dłoń przyłożona doczoła, lecz ciężar wskazywał, że któraś z nich musiała mu położyć na głowie całą rękę.Dłonie były teraz wszędzie, nie zostawiły odsłoniętego nawet skrawka skóry.Nigdynie czuł czegoś podobnego.Nie było to przyjemne jak kąpiel, lecz bał się tak samo.Nie chciały go teraz zostawić w spokoju.Wszędzie były tylko palce i wilgotne dłonie,gładziły go i szczypały, a w nielicznych wolnych miejscach i tak dotykały go ich oddechy.To nie mogło być prawdą.Próbował unieść rękę, chciał otrzeć pot, czy co to było, owo słone, co ściekało mu do oczu, ale ręka nie pozwalała się poruszyć, przyciskały ją miękkie ciężary.Pomyślał wręcz, żejedna z nich położyła się na niej i że to jakiś brzuch przytrzymuje pięść, którą usiłowałzacisnąć.Zęby same mu się zwarły.Kobiety śpiewały, kontrast między ich jasnymi włosami aprzytłumionym bębnieniem był niezwykły i podkreślał tylko to, co Ravi myślał:To wszystko musi być jedynie jakimś długim snem.Snem, jaki śnił się zapewne większości mężczyzn i chętnie by do niego wrócili.Ale w miejscu, gdzie sny najczęściej rozwiewają się w kulminacyjnym punkcie, tamgdzie człowiek budzi się spocony, w zmierzwionej pościeli, ten sen ciągnął się dalej.Pod koniec cieszył się, że twarz ma zasłoniętą [ Pobierz całość w formacie PDF ]
  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • przylepto3.keep.pl