[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Były tu kobiety z mieniącymi się małymi dziełami sztuki wykonanymi w srebrze,jedno z nich wyobrażało koło o dziewięciu szprychach.Reina wiedziała, co to jest.W ten sposób okazywały sobie nawzajem szacunek, każda z nich wybrała własnąprawdę, nie próbując odrzucić ani zmienić pozostałych.Dopóki prawdy nie gnębią ludzi ani nie rodzą w nich strachu lub gniewu, nikomu nieszkodzą i każdy ma wolność wyboru.Pojawiła się przed nią uśmiechnięta twarz Matki.Reina stała pośród tych dziewięciu postaci i w końcu zrobiła krok w stronę kobiety zkrucyfiksem.Przez moment widziała twarz swojej matki, światło zdawało się usuwać zasłonę z jejniewidzących oczu.Nie mogła chyba zobaczyć, jakiego córka dokonała wyboru, ale musiała to w jakiśsposób przeczuć, bo łzy płynęły jej z oczu, gdy tak stała ze złożonymi rękami w cieniurytualnego kręgu.- Wybrałaś białe lilje, Reino.Nigdy bym nie pomyślała! Ty, która nigdy nie czułaśsię pewnie w kościele.Ty, która mówisz, że pastorzy to kłamcy i złodzieje!Reina słuchała wzburzonych słów Johanny.Nie była pewna, czy powinna odpowiadać.Choć to dosyć łatwe.Matka opowiedziałajej o różnych fragmentach tkaniny.O tym, co same proponują i czego mogą żądać.- Ja tę drogę znam, mamo.Dlaczego miałabym szukać w obcych pismach i myślach,skoro to wszystko już we mnie jest? Dlaczego szukać na nieznanym terenie, skoro już sięznalazło wydeptaną ścieżkę w dobrze znanym lesie?Johanna kiwała głową, ale jej twarz wciąż wyrażała zdumienie.- Nie bardzo mi się chciało wierzyć.chociaż z drugiej strony.zabrałaś przecieżBiblię do Bergaheim! Czy to tam się stało, Reina? Zostałaś nawrócona dzięki jakiemuś.objawieniu?Reina lekko potrząsnęła rozpuszczonymi włosami.- Rzadko otwierałam tę starą księgę.Czytałam ją przedtem.Czytałam międzywierszami i znalazłam trochę zbyt wiele znaków, że Jezus miał powody, bysię obawiać, jak jego nauka będzie upowszechniana! Johanna zmarszczyła brwi.- Ale masz w pewnym sensie rację, mamo.W górach wiele się wydarzyło.Niech tojednak pozostanie między mną.i tą dobrą siłą.Możesz nazwać tę siłę Jezusem, jeśli chcesz.Wargi Johanny drżały.Ona sama wybrała Akant, znak kobiet uczonych, wokół którego gromadzą się żony icórki profesorów.Była taka pewna, że Reina również wybierze drogę rozumu, wolną odwszelkich diabłów i przesądów.A więc mimo wszystko ich drogi się rozeszły.Ale Johanna miała wrażenie, że oczy Reiny lśnią, w każdym razie od córkipromieniowało wielkie, czyste ciepło.- Muszę was na chwilę opuścić - powiedziała Reina.Johanna chciała zaprotestować,posiłek, który miałzakończyć ceremonię, nie osiągnął jeszcze nawet półmetka.Ale Reina wymknęła się od stołu, wybiegła przez wysokie drzwi i nikt chyba niezauważył, że gość honorowy dzisiejszej uroczystości zniknął w ciemnościach zimowej nocy.ROZDZIAA XIITyle razy w marzeniach lub w alkoholowym oszołomieniu widywał ją w otwartychdrzwiach, przy łóżku, za węgłem.Teraz mrugał, nie dowierzając, czul, że włosy jeżą mu się na karku.Ale służąca musiała widzieć to samo co on, bo dygnęła uprzejmie przed gościem izamknęła drzwi.- Reina!Postać przy drzwiach wydawała się drobna i nieduża.- Arill.Pojął, że nie jest w stanie się poruszyć.Jakby łokcie przywarły do oparcia krzesła.Ona szła do niego wolno.Ubrana na niebiesko.- Reina.w końcu przyszłaś.Uśmiechała się niepewnie.- Tak, Arill.to dzień naszego ślubu.Nie pamiętasz mojego snu?Wpatrywał się w nią oszołomiony.Chciał się zerwać z miejsca, przytulić ją mocno dosiebie, całować, czuć zapach jej włosów, skóry, uwierzyć nareszcie, że to nie jest tylko jegowyobraznia.Ale nie miał odwagi.A co będzie, jeśli ona zniknie.Co będzie, jeśli to znowu senna mara.Nie chciał, żeby obraz rozwiał się w powietrzu.- Chodz - powiedziała znowu.- Jeśli chcesz.Wtedy odzyskał nad sobą kontrolę natyle, by odpowiedzieć:-Tak! Idę!Uśmiechała się prawie onieśmielona, kiedy wyciągała do niego rękę.Ta ręka była żywa, ciepła i bardzo mała.Pomyślał z niepokojem: teraz się obudzę.Ale ona szła przed nim na podwórze, gdzie stał przywiązany koń.Duży tobołek byłprzytroczony do siodła [ Pobierz całość w formacie PDF ]
zanotowane.pl doc.pisz.pl pdf.pisz.pl przylepto3.keep.pl
.Były tu kobiety z mieniącymi się małymi dziełami sztuki wykonanymi w srebrze,jedno z nich wyobrażało koło o dziewięciu szprychach.Reina wiedziała, co to jest.W ten sposób okazywały sobie nawzajem szacunek, każda z nich wybrała własnąprawdę, nie próbując odrzucić ani zmienić pozostałych.Dopóki prawdy nie gnębią ludzi ani nie rodzą w nich strachu lub gniewu, nikomu nieszkodzą i każdy ma wolność wyboru.Pojawiła się przed nią uśmiechnięta twarz Matki.Reina stała pośród tych dziewięciu postaci i w końcu zrobiła krok w stronę kobiety zkrucyfiksem.Przez moment widziała twarz swojej matki, światło zdawało się usuwać zasłonę z jejniewidzących oczu.Nie mogła chyba zobaczyć, jakiego córka dokonała wyboru, ale musiała to w jakiśsposób przeczuć, bo łzy płynęły jej z oczu, gdy tak stała ze złożonymi rękami w cieniurytualnego kręgu.- Wybrałaś białe lilje, Reino.Nigdy bym nie pomyślała! Ty, która nigdy nie czułaśsię pewnie w kościele.Ty, która mówisz, że pastorzy to kłamcy i złodzieje!Reina słuchała wzburzonych słów Johanny.Nie była pewna, czy powinna odpowiadać.Choć to dosyć łatwe.Matka opowiedziałajej o różnych fragmentach tkaniny.O tym, co same proponują i czego mogą żądać.- Ja tę drogę znam, mamo.Dlaczego miałabym szukać w obcych pismach i myślach,skoro to wszystko już we mnie jest? Dlaczego szukać na nieznanym terenie, skoro już sięznalazło wydeptaną ścieżkę w dobrze znanym lesie?Johanna kiwała głową, ale jej twarz wciąż wyrażała zdumienie.- Nie bardzo mi się chciało wierzyć.chociaż z drugiej strony.zabrałaś przecieżBiblię do Bergaheim! Czy to tam się stało, Reina? Zostałaś nawrócona dzięki jakiemuś.objawieniu?Reina lekko potrząsnęła rozpuszczonymi włosami.- Rzadko otwierałam tę starą księgę.Czytałam ją przedtem.Czytałam międzywierszami i znalazłam trochę zbyt wiele znaków, że Jezus miał powody, bysię obawiać, jak jego nauka będzie upowszechniana! Johanna zmarszczyła brwi.- Ale masz w pewnym sensie rację, mamo.W górach wiele się wydarzyło.Niech tojednak pozostanie między mną.i tą dobrą siłą.Możesz nazwać tę siłę Jezusem, jeśli chcesz.Wargi Johanny drżały.Ona sama wybrała Akant, znak kobiet uczonych, wokół którego gromadzą się żony icórki profesorów.Była taka pewna, że Reina również wybierze drogę rozumu, wolną odwszelkich diabłów i przesądów.A więc mimo wszystko ich drogi się rozeszły.Ale Johanna miała wrażenie, że oczy Reiny lśnią, w każdym razie od córkipromieniowało wielkie, czyste ciepło.- Muszę was na chwilę opuścić - powiedziała Reina.Johanna chciała zaprotestować,posiłek, który miałzakończyć ceremonię, nie osiągnął jeszcze nawet półmetka.Ale Reina wymknęła się od stołu, wybiegła przez wysokie drzwi i nikt chyba niezauważył, że gość honorowy dzisiejszej uroczystości zniknął w ciemnościach zimowej nocy.ROZDZIAA XIITyle razy w marzeniach lub w alkoholowym oszołomieniu widywał ją w otwartychdrzwiach, przy łóżku, za węgłem.Teraz mrugał, nie dowierzając, czul, że włosy jeżą mu się na karku.Ale służąca musiała widzieć to samo co on, bo dygnęła uprzejmie przed gościem izamknęła drzwi.- Reina!Postać przy drzwiach wydawała się drobna i nieduża.- Arill.Pojął, że nie jest w stanie się poruszyć.Jakby łokcie przywarły do oparcia krzesła.Ona szła do niego wolno.Ubrana na niebiesko.- Reina.w końcu przyszłaś.Uśmiechała się niepewnie.- Tak, Arill.to dzień naszego ślubu.Nie pamiętasz mojego snu?Wpatrywał się w nią oszołomiony.Chciał się zerwać z miejsca, przytulić ją mocno dosiebie, całować, czuć zapach jej włosów, skóry, uwierzyć nareszcie, że to nie jest tylko jegowyobraznia.Ale nie miał odwagi.A co będzie, jeśli ona zniknie.Co będzie, jeśli to znowu senna mara.Nie chciał, żeby obraz rozwiał się w powietrzu.- Chodz - powiedziała znowu.- Jeśli chcesz.Wtedy odzyskał nad sobą kontrolę natyle, by odpowiedzieć:-Tak! Idę!Uśmiechała się prawie onieśmielona, kiedy wyciągała do niego rękę.Ta ręka była żywa, ciepła i bardzo mała.Pomyślał z niepokojem: teraz się obudzę.Ale ona szła przed nim na podwórze, gdzie stał przywiązany koń.Duży tobołek byłprzytroczony do siodła [ Pobierz całość w formacie PDF ]