[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Tam właśnie zmarła matka Anniswkrótce po otrzymaniu wiadomości, że ojciec zaginął na morzu.- Przykro mi, Sib - powiedziała Annis ze szczerego serca.- Wiem, że czujesz sięgłęboko dotknięta, kiedy kłócimy się z Charlesem, zresztą ja też tego nienawidzę.Rozumiemdoskonale, że on musi zarabiać na życie, ale nie mogę strawić, że pracuje dla SamuelaIngrama.Ten człowiek to oszust i brutal!Aadna twarz Sibelli zmarszczyła się ze zmartwienia.Annis rzadko w jej towarzystwiekrytykowała Charlesa, bo miała poczucie, że to nie w porządku.W Harrogate Sibella byłaizolowana od gniewu, którym wrzała wieś, nie zdawała też sobie sprawy, że w okolicachStarbeck nazwisko Ingrama stało się już przekleństwem.- Jestem przekonana, że pan Ingram wcale nie jest taki zły - powiedziała żałośnieSibella.- Dotarły do mnie okropne pogłoski na jego temat, ale to z pewnością przesada.Wiem, że chciałby kupić Starbeck, ale proponuje ci dobrą cenę.- Nie mówmy o tym! - zawołała pospiesznie Annis.- To mnie tylko wprawi w złyhumor, a bardzo bym chciała przyjemnie spędzić popołudnie.Zasłużyłam na to.Sibella nadal była zmartwiona.- A skoro już mowa o panu Ingramie, to Charles powiedział mi podczas lunchu, żepojawiły się nowe problemy w Linforth.Podobno ostatniej nocy we wsi wybuchły zamieszkii jedna ze stodół pana Ingrama została splądrowana i podpalona.Charles był wściekły, alemoim zdaniem wieśniacy są tak biedni, że nie odpowiadają za siebie.Annis westchnęła ponuro.- Kochana Sib, wiesz równie dobrze jak ja, że rabunek należy do najpoważniejszychprzestępstw i nie można go puścić płazem.- Wiem - odparła Sibella z westchnieniem - ale kiedy człowiek żyje w nędzy.- Tak.Rozumiem, że to musi być bardzo trudne.W dodatku w tym przypadku ludziezostali sprowokowani.Podobno Ingram eksmitował w zeszłym roku kilku wieśniaków, od których żądał wyższych opłat dzierżawnych za chaty.Nie mieli gdzie się podziać, jedna zkobiet urodziła przedwcześnie i w rezultacie straciła dziecko.- Annis skrzywiła się.- Nie, niepotrafię potępić tych, którzy się przeciwko temu człowiekowi buntują.- Charles mówił, że część ziemiaństwa może również napytać sobie biedy -powiedziała Sibella.- Podobno herszt rozbójników mówił jak dżentelmen i siedział napięknym, gniadym wierzchowcu.Ingram ogłosił nagrodę za informacje o nim.- Odwróciłasię i spojrzała na Annis.- Kto to może być? Intrygujące, prawda?- Fascynujące - przyznała Annis.Z niepokojem uświadomiła sobie, że Adam Ashwickmiał gniadego ogiera.- Niezbyt wielu ludzi mogłoby wchodzić w grę.- Może sir Everard Dobie.- Sibella wyglądała na zatopioną w myślach.- Zmieszny pomysł! - zawołała rozbawiona Annis.- Równie dobrze mogłabyśpodejrzewać krawiecki manekin.- A co powiesz na Toma Sheparda?- Może.- Annis zmarszczyła czoło.W stajniach Starbeck również znajdował sięgniady koń.- Albo pan Benson.- On pracuje dla Ingrama!- Podobnie jak Charles, więc obaj są chyba poza podejrzeniami.- Lord Ashwick?- Blisko.Podejrzewam jego brata.Zapamiętaj moje słowa, Sib, wielebny EdwardAshwick okaże się winowajcą.Sibella wybuchnęła śmiechem.- Och, Annis, jesteś okropna, jak możesz rzucać podejrzenia na naszego pastora! Totaki miły człowiek.- I co z tego? Nie rozumiem, dlaczego to miałoby go dyskwalifikować.Prawdęmówiąc, podziwiam człowieka, który miał odwagę przeciwstawić się Ingramowi, wszystkojedno: z podniesioną przyłbicą czy nie!- No cóż.- Sibella uśmiechnęła się - Zobaczymy, bo obawiam się, że zostanie ujęty.Ktoś na pewno go wyda, skuszony wysoką nagrodą.- Nie bądz taka pewna - odparła Annis.Przypomniała jej się scena przy rogatce.-Ktokolwiek przewodzi buntownikom, wieśniacy uważają go za swojego człowieka.Nie zdra-dzą go.- Porozmawiajmy o czymś weselszym - zaproponowała Sibella.- Na przykład o tobie,Annis.Dlaczego nie wyjdziesz ponownie za mąż, żeby się pozbyć problemów?Annis roześmiała się. - Nigdy się nie poddajesz?- Chyba nie.Ja jestem bardzo szczęśliwa - uśmiechnęła się promiennie - i sądzę, że tyrównież mogłabyś być!- Trudno mi to sobie wyobrazić.Ty bardzo dobrze trafiłaś, Sib, ale ja nie mogę nawetmyśleć o powtórnym małżeństwie dla zabezpieczenia sobie przyszłości.Właśnie z tegowzględu popełniłam straszliwą pomyłkę za pierwszym razem.Nie, wolę niezależność.Annis zauważyła, że Sibella znów wyglądała na zmartwioną jak zawsze, gdy niewszystko idealnie pasowało do jej wyidealizowanego spojrzenia na życie.Sibella w równymstopniu marzyła o niezależności, jak o spacerze na golasa po Park Street i niepewnie się czuław otoczeniu ludzi, którzy nie wiedli tak konwencjonalnego życia jak ona sama.Annispomyślała, że jej kuzynka miała szczęście.Była bez grosza przy duszy, ale jej uroda i słodyczcharakteru skusiły prawdziwego dżentelmena, który w dodatku darzył ją miłością.%7łycieAnnis nie przebiegało tak gładko.Dzieciństwo stymulowało jej rozwój, ale zakończyło sięnagle i w dramatyczny sposób, gdy ojciec zaginął na morzu, a matka zmarła wkrótce potem,zostawiając siedemnastoletnią Annis samą.Bez zastanowienia uchwyciła się szansy namałżeństwo z Johnem Wycherleyem, szukając odrobiny stabilizacji w tym straszliwymzamęcie.Dopiero pózniej zrozumiała, jak wysoką cenę przyszło jej zapłacić za to poczuciebezpieczeństwa.- Może pewnego dnia spotkasz mężczyznę, który ci się spodoba - stwierdziła Sibella znadzieją i jej twarz się rozjaśniła.- Może nawet znajdziemy ci męża w Harrogate jeszcze tegolata! Przyjechały tu całe tłumy eleganckich londyńczyków.Już spotkałam mężczyznę, który mi się spodobał, pomyślała Annis, ale nie zamierzamz tego powodu ryzykować po raz drugi!Nie zdradziła się ze swymi myślami, uśmiechnęła się tylko do Sibelli, która pocieszyłasię snuciem planów matrymonialnych kuzynki.Już wielokrotnie próbowała wydać ją za mąż.Niestety, nie zawsze można było polegać na jej rozsądku.Ostatni potencjalny małżonek,pułkownik armii kolonialnej na urlopie, został pózniej dyscyplinarnie usunięty z wojska zakradzież i sprzedaż dostaw wojskowych [ Pobierz całość w formacie PDF ]
  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • przylepto3.keep.pl