[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.WstaÅ‚, a sir William ochoczo zajÄ…Å‚ jego miejsce.Anna­bella przyjrzaÅ‚a mu siÄ™ z uwagÄ…, zastanawiajÄ…c siÄ™, jakmogÅ‚a uznać go za kogoÅ› pospolitego.Za pozornÄ… flegmÄ…kryÅ‚a siÄ™ godna podziwu wewnÄ™trzna siÅ‚a i nieustÄ™pliwadeterminacja.Lecz ten mężczyzna nie byÅ‚ jej przeznaczo­ny i musiaÅ‚a mieć siÄ™ przed nim na bacznoÅ›ci.ZresztÄ… po­winna wystrzegać siÄ™ caÅ‚ego towarzystwa przyjaciół Mun-della.Nie pasowaÅ‚a do wytwornego, uprzywilejowanegoÅ›wiata arystokratów i nawet jeÅ›li teraz stanowiÅ‚a dla nichchwilowÄ… atrakcjÄ™, nie powinna liczyć na to, że wejdziedo ich krÄ™gu.Gdy siÄ™ niÄ… znudzÄ…, bÄ™dzie zmuszona po­wrócić do szarej rzeczywistoÅ›ci.- Ma pani bardzo poważnÄ… minÄ™ - zwróciÅ‚ siÄ™ do niejsir William.- Czyżby w duchu byÅ‚a pani purytankÄ…i uważaÅ‚a, że jesteÅ›my zgrajÄ… darmozjadów uganiajÄ…cychsiÄ™ za rozkoszami życia?Annabella uÅ›miechnęła siÄ™. - Bez wÄ…tpienia czerpiÄ™ z tego balu tyle przyjemnoÅ›ci,ile wszyscy goÅ›cie - przyznaÅ‚a - ale proszÄ™ spojrzećw tamtÄ… stronÄ™, wstyd czÅ‚owieka ogarnia!Sir William pobiegÅ‚ za jej spojrzeniem w róg sali, gdzieaż cztery mÅ‚ode damy, w nadziei na zrobienie konkiety,otoczyÅ‚y wicehrabiego Mundella.TrzepotaÅ‚y rzÄ™samii wachlarzami, wydymaÅ‚y wargi i piÅ‚y każde sÅ‚owo z jegoust.Inni dostojni goÅ›cie również byli otoczeni wianusz­kiem pochlebców.- Cóż, tak krÄ™ci siÄ™ Å›wiat - stwierdziÅ‚ lakonicznie sirWilliam.- Każdy chce siÄ™ przyjaznić z bogaczami!- Jest pan zatem nie mniej cyniczny niż ja! - zaÅ›miaÅ‚asiÄ™ Annabella.- ProszÄ™ ze mnÄ… zataÅ„czyć.Musi mnie pani chronićprzed tymi drapieżnymi lwicami salonowymi.Annabella nie mogÅ‚a zaprzeczyć, że taniec z nim spra­wia jej wiele radoÅ›ci.A i sir William znajdowaÅ‚ wyraznÄ…przyjemność w towarzystwie mÅ‚odej damy, co uderzaÅ‚ojej do gÅ‚owy niczym wino.W ostatnim już taÅ„cu tego wie­czoru pÅ‚ynęła wrÄ™cz po sali, po czym nieco nieskÅ‚adniepodziÄ™kowaÅ‚a swemu partnerowi.- CaÅ‚a przyjemność po mojej stronie - powiedziaÅ‚z uÅ›miechem sir William, zaglÄ…dajÄ…c jej w oczy.- CzymogÄ™ jutro paniÄ… odwiedzić? - ByÅ‚o to konwencjonalnepytanie, lecz zadaÅ‚ je takim tonem, że AnnabellÄ™ przeszyÅ‚miÅ‚y dreszczyk.- JeÅ›li ma pan ochotÄ™.- DziÄ™ki. Ależ ma olÅ›niewajÄ…cy uÅ›miech, pomyÅ›laÅ‚a peÅ‚na wra­Å¼eÅ„ Annabella.Weston ukÅ‚oni! siÄ™, ucaÅ‚owaÅ‚ jej dÅ‚oÅ„ i odszedÅ‚, zosta­wiajÄ…c jÄ… caÅ‚Ä… drżącÄ….W powozie w drodze powrotnej lady St Auby pluÅ‚a ja­dem.- Ty wstrÄ™tna, zÅ‚oÅ›liwa intrygantko! MyÅ›lisz, że Mun-dell i jego przyjaciele uznajÄ… ciÄ™ za swojÄ…? Oszukujesz siÄ™,moja droga.Teraz wyÅ›miewajÄ… siÄ™ z ciebie jak z wiejskiejgÄ…ski.I opowiedzÄ… twojej znamienitej siostrze, co z ciebieza żaÅ‚osna kokietka!Lady St Auby umiaÅ‚a uderzyć w czuÅ‚e miejsce.Corazsmutniejsza Annabella doszÅ‚a do wniosku, że w istocie sirWilliam Weston jedynie bawiÅ‚ siÄ™ jej kosztem.NajlepiejbÄ™dzie zapomnieć o tym wieczorze i krótkiej chwili rado­Å›ci, zapomnieć o oszaÅ‚amiajÄ…cym zachwycie, w jakiwprawiÅ‚ jÄ… walc w ramionach niezwykÅ‚ego żeglarza.ByÅ‚aniemal pewna, że sir Weston nie zÅ‚oży jej jutro wizyty.Lepiej nie snuć takich marzeÅ„, by nie doznać pózniej bo­lesnego rozczarowania. ROZDZIAA DRUGI- JakiÅ› pan do pani.Niechlujna dziewczyna, którÄ… lady St Auby przyjęła nasÅ‚użbÄ™, gdyż nie stać ich byÅ‚o na lokaja, przyjrzaÅ‚a siÄ™ An-nabelli z pewnÄ… ciekawoÅ›ciÄ….MÅ‚oda wdowa jeszcze niemiaÅ‚a takiego wielbiciela.PojawiaÅ‚ siÄ™, oczywiÅ›cie, kapi­tan Jeffries, ale powszechnie byÅ‚o wiadomo, że nie jestdżentelmenem, chÄ™tnie bowiem podszczypywaÅ‚ pokojów­ki, gdy tylko pani siÄ™ odwróciÅ‚a.Ten natomiast to prawdzi­wy pan - od razu widać.Annabella ukÅ‚uÅ‚a siÄ™ igÅ‚Ä… w palec i omal nie pobrudziÅ‚akrwiÄ… haftu.Niewielka zresztÄ… byÅ‚aby to szkoda, gdyż niemiaÅ‚a talentu do wyszywanek, a nierówne pÄ…czki róży,nad którymi wÅ‚aÅ›nie skoÅ„czyÅ‚a siÄ™ biedzić, nie przyspa­rzaÅ‚y jej chwaÅ‚y.OdÅ‚ożyÅ‚a tamborek i podniosÅ‚a siÄ™ [ Pobierz caÅ‚ość w formacie PDF ]
  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • przylepto3.keep.pl
  • php") ?>