[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Piękna jedwabna suknia Celii i moja też pokryły się kawałeczkami szkła, a buty Johna i Harry'egozachrzęściły na szkle, które zaścielało podłogę.Zadrapanie na grzbiecie mojej dłoni podbiegło krwią.Przyłoży-łam doń wstążkę i poczułam, że szklana igiełka zagłębia się w rance.Nie bolało.Nie odczuwałam bólu ani urazy, a stangret okładał batem przestraszone zwierzęta.Harry wybuchnąłgniewem.Celia ukryła twarz w dłoniach i płakała jak niepocieszone dziecko.Powóz kołysał się.Konie rwałysię do ucieczki przed piorunami.Porywisty wiatr smagał drzewa.Przez donośny stukot kół przebijało się dud-nienie piorunów na skraju nizin.W dalszym ciągu nie padał deszcz.Przez wyrwę w oknie gorące powietrzebuchnęło w twarz, aż zaparło mi dech. %7łebyż wreszcie spadł deszcz  odezwałam się sama do siebie. Deszcz!  krzyknęła Celia.Jej delikatny głos zabrzmiał szorstko. Chciałabym, żeby nastąpił po-top i zmiótł z powierzchni ziemi całe to okrutne hrabstwo i Wideacre! Daj spokój!  zaoponował Harry bez przekonania. Jesteś zdenerwowana, Celio, i nic dziwnego!Oto i masz łajdaków! Będę musiał oczyścić wioskę! Nie chcę ich trzymać na swojej ziemi!Celia zwróciła na niego błyszczące oczy. To my jesteśmy łajdakami, nie oni!  stwierdziła, jąkając się ze wściekłości. Jak mogłeś dopu-ścić, jak mogłeś dopuścić do takiej sytuacji? Na twojej ziemi, Harry! Traktujemy biedotę gorzej niż właścicielekopalń na północy! Lepiej już karmimy konie w naszych stajniach niż żywione są te dzieci! To nas powinnitropić żołnierze w lasach i wieszać.To my powinniśmy głodować, to nas czworo ściągnęło na Wideacre plagęnieszczęścia.Johna i mnie też trzeba winić, nie tylko was, albowiem patrzyliśmy na to i nie dość skutecznienieśliśmy pomoc.Ale największą winę ponosicie ty i Beatrice, bo nie powinniście nigdy zgodzić się na takiemetody gospodarowania, które zabijają ludzi.Nawoziliście glebę ludzkim życiem, a nie wodorostami.Zasiali-ście zagładę, nie nasiona.Nie pogodzę się z tym!Powóz zatrzymał się przed dworem.Celia przecisnęła się obok mnie, otworzyła szarpnięciem drzwiczkii wyskoczyła w gradzie odłamków szkła.Chciałam zatrzymać gestem Harry'ego na parę słów, lecz John kazałmu wysiąść zaraz po Celii, tak że nie miałam czasu na szeptanie po kryjomu. Gospodarujemy w Wideacre tak, aby osiągnąć jak najlepsze plony  oznajmił Harry, zajmując sta-nowisko obronne przy kracie pustego kominka w saloniku.Na zewnątrz huknął piorun; koszmarny kontrastzagłuszający słowa Harry'ego. Musimy się zatem zadowolić mniejszymi plonami  oświadczyła ostro Celia.Porwała ją burza wła-snego gniewu.Swą siłę moralną czerpała z poczucia pewności, że ma rację.Celia nigdy nie uciekała się dopodstępów i zagadek.Zabierała głos, jeśli jej surowe nieprzebłagane sumienie mówiło, że należy się odezwać. Plony to nie jest temat dla ciebie, moja droga  w głosie Harry'ego zabrzmiała nuta ostrzeżenia. Muszę się interesować plonami, kiedy pojazd, którym jadę, zostaje ukamienowany!  wybuchnęłaCelia z policzkami pokrytymi rumieńcem. Z pewnością muszę się interesować plonami, kiedy nawet modlićsię w kościele nie mogę, mając za plecami tłum głodnych, konających z głodu ludzi. Dość!  Harry podniósł głos. Dość, nie chcę tego słuchać, Celio.Skinęłam głową na Johna.RLT  Chodz  powiedziałam i zwróciłam się w stronę drzwi. O, nie  odparł John, nawet się nie poruszywszy. To nie jest prywatna sprawa między Harrym iCelią i nie powinni jej roztrząsać w cztery oczy.To kwestia, która dotyczy nas wszystkich.Podobnie jak Celianie mogę żyć tutaj, gdy inni umierają z głodu.Nadchodzi kolejna zima, a podczas poprzedniej zimy głód zebrałobfite żniwo w wiosce.Nie ruszę się z tego pokoju, dopóki nie podejmiemy decyzji o przywróceniu działekwarzywnych na wspólnych gruntach i dopóki nie zgodzicie się otworzyć wspólne grunty dla wieśniaków. A cóż ty wiesz o rolnictwie?  spytałam bez ogródek. %7ładne z was się na tym nie zna! Widziałeś tylko usychające warzywa w Edynburgu.Ty zaś, Celio,znasz jedynie swój salonik.Nie będziemy gospodarować w taki sposób, aby stracić Wideacre!  przerwałam,wpadając w półśmiech.Potężna błyskawica oświetliła pokój, objawiając mi przerażoną twarz Harry'ego. Ja nie przesadzam  oznajmiłam. Jesteśmy w rozpaczliwej sytuacji finansowej i musimy iść da-lej tą drogą albo stracimy wszystko.Nie będzie Wideacre dla nas ani dla Julii.Biedota też to odczuje, oczywi-ście.Zawsze wszystko skupia się na biedocie.Ale kiedy tylko wpłyną tegoroczne zyski, będziemy mogli niecozmniejszyć ponoszone wyrzeczenia.Z każdym rokiem będzie lepiej. Nie  powiedziała Celia.Stała przy oknie [ Pobierz całość w formacie PDF ]
  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • przylepto3.keep.pl