[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Będzie mu wiercić dziurę w brzuchu, żeby przyszedł nato spotkanie po południu z Sandy Hogan.Otworzył inne drzwiczki w segmencie i wyciągnąłarchiwum i taśmy z nag- raniami.Gdzie u licha wciśnie to wszystko? Jak to zniszczyć? Znowu zadzwoniłasekretarka.- Czego?- Ona nalega, żeby z panem rozmawiać.Podniósł słuchawkę, zabrzmiał miodowy głos Langstrat.- Alfie, jesteś gotowy na dzisiejszy dzień?- Tak - odpowiedział niecierpliwie.- Wobec tego proszę cię bardzo, przyjdz jak najszybciej.Musimy wypełnićpomieszczenia energią, zanim się zacznie spotkanie i chcę, żeby wszystko byłozharmonizowane, kiedy przyjedzie Shawn z Sandy.- Ty naprawdę chcesz ją w to mieszać?- Jedynie w roli zabezpieczenia, naturalnie.Marshall Hogan jest usunięty, ale musimysię upewnić, że go tam zatrzymamy, przynajmniej dopóki nie nastąpi wypełnienie wszystkichnaszych dążeń i wizji, gdy miasto Ashton dokona zwycięskiego skoku w UniwersalnąZwiadomość.Przerwała, żeby przez moment delektować się tą myślą, a potem zapytałalekceważąco:- A nie słyszałeś nic nowego o zbiegłej włamywaczce? Zanim się zdążył zastanowić,już skłamał.- Nie, jeszcze nic.Nigdzie jej nie ma.- No naturalnie.Jestem przekonana, że wkrótce się znajdzie, a po dzisiejszym dniu niebędzie miała żadnych szans.Nic na to nie powiedział.Uderzyła go niespodziewanie pewna myśl, spadła na niego iwstrząsnęła: Alf, ona ci uwierzyła.Ona naprawdę nie wie!- Więc zaraz tu będziesz, Alfie? - było to pytanie, a zarazem polecenie. Ona nie wie,co się dzieje - to była jedyna myśl Brummela.-  Nie jesttaka nietykalna! Ja wiem coś, czego ona nie wie!- Zaraz będę - odpowiedział bezmyślnie.- To do zobaczenia - powiedziała z apodyktyczną pewnością i odłożyła słuchawkę.Nie wie! Sądzi, że wszystko idzie świetnie i że nie będzie problemu! Sądzi, że jej toujdzie na sucho!Myśli Brummela pędziły w szalonym tempie.Rozważał wszystkie możliwe wyjścia,nowe informacje, które miał tylko on i dziwny posmak władzy, jaki mu to dawało.Tak,wszystko w zasadzie skończone i on sam prawdopodobnie też zle skończy.Ale przynajmniej ma moc, żeby tę kobietę, tę pajęczycę, tę czarownicę, pociągnąć za sobą!Nagle odechciało mu się niszczyć taśmy i archiwa.Niech je sobie władze znajdą.Niech znajdą wszystko! Sam im to jeszcze pokaże.A co do planu, jeśli Kaseph i to jego Towarzystwo tak wszystko doskonale wiedzą i sątacy niepokonani, to po co będzie im o czymkolwiek mówił? Niech się sami dowiadują!- Czy nie byłoby przyjemnie przynajmniej raz zobaczyć, jak kochanej Juleen trzęsą sięłydki ze strachu? - zapytał Lucjusz.- Czy nie byłoby przyjemnie przynajmniej raz zobaczyć, jak kochanej Juleen trzęsą sięłydki ze strachu? - mruknął Brummel.Rozdział 38Hank i Marshall wyszli z sutereny budynku sądowego i zobaczyli, że są sami.Przyjaciele stali pod drzwiami departamentu policji i śpiewali, rozmawiali, modlili się,demonstrowali.- Chwała Panu - tyle tylko powiedział Hank.- Prawda, prawda! - zgodził się Marshall.Pierwszy zauważył ich John Coleman iwydał z siebie okrzyk zwycięstwa.Wszyscy natychmiast odwrócili głowy i znieruchomieli zradości.A po chwili pobiegli w stronę Hanka i Marshalla.Zaraz jednak zaczęli ustępować przed Mary, nawet popychali ją życzliwie, kiedyprzebiegała obok.Pan jest taki dobry! Oto ukochana żona pastora płacze, i ściska go, i całuje,i szepcze, jak bardzo go kocha.Hank myślał, że śni.Nigdy jeszcze nie odczuł rozłąki z niątak boleśnie. Nic ci nie jest? - pytała go co chwila, a on co chwila odpowiadał:  Wszystko wporządku, naprawdę.- To cud - mówili pozostali.- Pan wysłuchał modlitw.Przecież on wyszedł z tegowięzienia jak Piotr!Marshall pogodził się z tym, że nikt nie zwraca na niego uwagi.To była chwilaHanka.Zaraz, zaraz, a co tam się dzieje? Przez mnóstwo głów, ramion i sylwetek ludzkichdostrzegł Alfa Brummela, jak prędko wypada z drzwi wejściowych i wskakuje dosamochodu.Pojechał!  Aajza.Na jego miejscu też bym uciekał, aż by się kurzyło.A tam [ Pobierz całość w formacie PDF ]
  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • przylepto3.keep.pl