[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Okoliczne domy w przeróżnych stylach tłoczyły się^ walcząc o przestrzeń, zupełniejak przy plaży.Ale tu był też widok na ogrody i budynki po przeciwnej stronie kanału, z cumującymi przed niminiewielkimi rekreacyjnymi łodziami.- Zlicznie tutaj - stwierdził Mac z uznaniem.- Kupiłam ten dom trzydzieści lat temu.Był w okropnym stanie, jak wszystko inne w okolicy Venice.Wtedy nikt niechciał tu mieszkać, za blisko kiepskich okolic, żadnej infrastruktury.Wie pan, brak sklepów, restauracji, butików,kafejek.Teraz nie da się spokojnie przejść dwóch przecznic.- A dom jest wart ładnych parę milionów, jak przypuszczam.Zrobiła pani dobrą inwestycję.Sheila się roześmiała.169- Nic z tych rzeczy.Po prostu tylko na to było mnie stać, a poza tym uwielbiam mieszkać nad kanałem.To ma swójspecyficzny urok.Prawie jak mieszkanie przy plaży.- Mrugnęła do Maca.- Kawy? - Uniosła dzbanek.Dwa kubkijuż czekały na cynowej tacy.Poprosił o kawę, a potem wyszli na zewnątrz i usiedli na tarasie, na białych wiklinowych fotelach.Mac obserwowałją, kiedy siedziała bez ruchu, spoglądając na ogród.Była przystojną kobietą, bardzo opanowaną, pewną siebie.- A więc jest pani muzykiem? - zagadnął, myśląc o dzwonku przy drzwiach.Znów się roześmiała.- Nic podobnego.Uczę emisji głosu.Tak poznałam Allie wiele lat temu, kiedy przyjechała do Los Angeles.Pomogłam jej pozbyć się teksańskiego akcentu.Od dawna się przyjaznimy.- Spojrzała Macowi w oczy.-1 dlategotak bardzo się martwię.Siedział i milczał.Jak zwykle, stosował taktykę poczekajmy i pozwólmy komuś samemu się pogrążyć".- Niedawno Allie się do mnie odezwała - wyznała niespodziewanie Sheila.Ostrożnie odstawił kubek na mały terakotowy stolik.- Tak?- Nadal była we Francji, ale nie chciała mi powiedzieć, gdzie konkretnie, żebym nie musiała kłamać, jeśliktoś"zapyta, czy to wiem.Wydawała się szczęśliwa.Mówiła, że zawarła kilka nowych przyjazni, zmieniła swójwygląd i nikt nie wie, kim jest naprawdę.Chyba nawet poznała jakiegoś mężczyznę.- Brzmi obiecująco.- Mac wziął kubek i napił się kawy.- Doleję panu jeszcze.- Poszła szybko do kuchni i wróciła z dzbankiem.- Wciąż gorąca.- Spojrzała na Maca.- Odtego czasu się nie odzywała.Martwiłam się, więc dziś rano zadzwoniłam do Ampary, jej gosposi.Usłyszałam coś, comnie jeszcze bardziej zdenerwowało.Podobno prześladowca dostał się do domu i pociął ubrania.Mac skinął głową.- Dobrze, że Allie tam nie było.Sheila zadrżała.Nawet nie chciała o tym myśleć.- Ale Ampara powiedziała mi jeszcze coś, co moim zdaniem jest niezwykłe.To dotyczy Jessie Whitworth.- Osobistej asystentki Allie? Tej, która parę miesięcy temu została zwolniona?175Sheila spojrzała na Maca ciemnobrunatnymi oczami.- Właśnie.Dziś rano zadzwoniła do Ampary.Powiedziała, że martwi się o Allie, a ponieważ akurat jest teraz napołudniu Francji, to chętnie by pomogła.Tylko nie wie, gdzie jej szukać.Mac odstawił kubek i usiadł prosto.- O której, tak mniej więcej, dzwoniła?- Tuż przed moim telefonem.Czyli o jedenastej dziś rano.Mac wstał.Nie było czasu do stracenia.- To rzeczywiście intrygujące.Trzeba działać.Sheila też się podniosła, patrząc na niego z niepokojem.- Pan uważa, że Jessie może mieć z tym coś wspólnego? Wiem, że kiedyś dysponowała kluczem do domu.- Na pewno to sprawdzimy - obiecał i uściskał Sheilę, bo kobieta wyglądała tak, jakby miała się zaraz rozpłakać.-Jest pani dobrą przyjaciółką.- Uśmiechnął się do starszej pani.-1 proszę się nie martwić.Już ja się dowiem, gdziejest Jessie i co knuje.Rozdział 48Mac jechał przez Main Street w Venice.Tak, jak mówiła Sheila, pełno tam było butików, sklepów z ubraniami ikawiarni, młodzi ludzie nosili deski surfingowe, a piękne młode dziewczyny prowadziły wózki ze ślicznymidzieciakami.Na światłach zadzwonił do Roddy'ego.- Panna Whitworth, sekretarka idealna? - powiedział Roddy.- Zawsze uważałem, że to pewniak.Ciekawe, czy nadalpodróżuje z Królową Anglii.- No właśnie.Wracam ha plażę.Spotkajmy się tam.- Dobra.Chyba powinieneś wysłać mnie do Cannes, żebym jej poszukał.Widziałem ją, wiem, jak wygląda.Mac się roześmiał.- Być może - odparł.Tak samo odpowiedział Allie, kiedy prosiła go, żeby poleciał z nią do Cannes.- Dzwonię zarazdo Leva, jego też zaproszę.Wtedy pogadamy.Szybko wybrał numer Leva, wyjaśnił sytuację i poprosił o przyjazd do domu w Malibu.- Jestem w Hollywood, będę za trzy kwadranse - powiedział Lev.-Jeśli pan Bóg i korki pozwolą - dodał.176Jednak zdążył na czas.Roddy i Mac już siedzieli na tamie, gdzie aksamitne promienie słońca pokrywały oceansrebrnymi cekinami światła.Mac rozdał chłodne piwo i przez moment mężczyzni w milczeniu napawali sięwidokiem oceanu, jasnowłosych dziewczyn bawiacych się na skraju fal i surferów śmiało dążących tam, gdzie niedotarł jeszcze żaden człowiek", zacytował Roddy, chociaż sam też był świetnym surferem.- No dobra, Allie jest nadal we Francji.- Mac zrelacjonował im scenariusz wypadków, a obaj uważnie go słuchali.- Whitworth wyjechała wcześnie rano następnego dnia po włamaniu do domu w Bel Air.Powiedziała zarządczynibudynku, że wybiera się na wakacje do Cancun.- Z przyjaciółką, blondynką?- Tak.Tą podobną do Allie, jak zauważyła zarządczyni.- Ochroniarz w Mentor Studios mówił mi to samo - dodał Roddy.- A więc może Whitworth nie pojechała do Cancun, tylko do Francji - zasugerował Mac.- Szukać Allie - dorzucił Lev.Mac popatrzył na niego.- Znasz ten kraj?- Kiedyś pracowałem w Paryżu.Mam tam kontakty.Jeśli Whitworth zdecyduje się wynająć samochód, będziemusiała pokazać prawo jazdy i kartę kredytową.Możemy to sprawdzić.- Dobra, zajmij się tym od razu.Nie wiem, gdzie jest Allie, ale Jessie też tego nie wie.Lev spojrzał na zegarek.- Jutro wylecę do Paryża.Na pewno ją znajdę.Roddy spojrzał na Maca.- Nie mógłbym jechać z nim? Mac się roześmiał.- Lev chyba woli pracować sam.Poza tym ty nie masz w Paryżu żadnych kontaktów.Roddy wyraznie się zmartwił.- Ale mógłbym porobić.- Dobra, kiedy ją znajdziemy, polecisz do Francji.- Zawsze lubiłem świętować - stwierdził ponuro Roddy [ Pobierz całość w formacie PDF ]
zanotowane.pl doc.pisz.pl pdf.pisz.pl przylepto3.keep.pl
.Okoliczne domy w przeróżnych stylach tłoczyły się^ walcząc o przestrzeń, zupełniejak przy plaży.Ale tu był też widok na ogrody i budynki po przeciwnej stronie kanału, z cumującymi przed niminiewielkimi rekreacyjnymi łodziami.- Zlicznie tutaj - stwierdził Mac z uznaniem.- Kupiłam ten dom trzydzieści lat temu.Był w okropnym stanie, jak wszystko inne w okolicy Venice.Wtedy nikt niechciał tu mieszkać, za blisko kiepskich okolic, żadnej infrastruktury.Wie pan, brak sklepów, restauracji, butików,kafejek.Teraz nie da się spokojnie przejść dwóch przecznic.- A dom jest wart ładnych parę milionów, jak przypuszczam.Zrobiła pani dobrą inwestycję.Sheila się roześmiała.169- Nic z tych rzeczy.Po prostu tylko na to było mnie stać, a poza tym uwielbiam mieszkać nad kanałem.To ma swójspecyficzny urok.Prawie jak mieszkanie przy plaży.- Mrugnęła do Maca.- Kawy? - Uniosła dzbanek.Dwa kubkijuż czekały na cynowej tacy.Poprosił o kawę, a potem wyszli na zewnątrz i usiedli na tarasie, na białych wiklinowych fotelach.Mac obserwowałją, kiedy siedziała bez ruchu, spoglądając na ogród.Była przystojną kobietą, bardzo opanowaną, pewną siebie.- A więc jest pani muzykiem? - zagadnął, myśląc o dzwonku przy drzwiach.Znów się roześmiała.- Nic podobnego.Uczę emisji głosu.Tak poznałam Allie wiele lat temu, kiedy przyjechała do Los Angeles.Pomogłam jej pozbyć się teksańskiego akcentu.Od dawna się przyjaznimy.- Spojrzała Macowi w oczy.-1 dlategotak bardzo się martwię.Siedział i milczał.Jak zwykle, stosował taktykę poczekajmy i pozwólmy komuś samemu się pogrążyć".- Niedawno Allie się do mnie odezwała - wyznała niespodziewanie Sheila.Ostrożnie odstawił kubek na mały terakotowy stolik.- Tak?- Nadal była we Francji, ale nie chciała mi powiedzieć, gdzie konkretnie, żebym nie musiała kłamać, jeśliktoś"zapyta, czy to wiem.Wydawała się szczęśliwa.Mówiła, że zawarła kilka nowych przyjazni, zmieniła swójwygląd i nikt nie wie, kim jest naprawdę.Chyba nawet poznała jakiegoś mężczyznę.- Brzmi obiecująco.- Mac wziął kubek i napił się kawy.- Doleję panu jeszcze.- Poszła szybko do kuchni i wróciła z dzbankiem.- Wciąż gorąca.- Spojrzała na Maca.- Odtego czasu się nie odzywała.Martwiłam się, więc dziś rano zadzwoniłam do Ampary, jej gosposi.Usłyszałam coś, comnie jeszcze bardziej zdenerwowało.Podobno prześladowca dostał się do domu i pociął ubrania.Mac skinął głową.- Dobrze, że Allie tam nie było.Sheila zadrżała.Nawet nie chciała o tym myśleć.- Ale Ampara powiedziała mi jeszcze coś, co moim zdaniem jest niezwykłe.To dotyczy Jessie Whitworth.- Osobistej asystentki Allie? Tej, która parę miesięcy temu została zwolniona?175Sheila spojrzała na Maca ciemnobrunatnymi oczami.- Właśnie.Dziś rano zadzwoniła do Ampary.Powiedziała, że martwi się o Allie, a ponieważ akurat jest teraz napołudniu Francji, to chętnie by pomogła.Tylko nie wie, gdzie jej szukać.Mac odstawił kubek i usiadł prosto.- O której, tak mniej więcej, dzwoniła?- Tuż przed moim telefonem.Czyli o jedenastej dziś rano.Mac wstał.Nie było czasu do stracenia.- To rzeczywiście intrygujące.Trzeba działać.Sheila też się podniosła, patrząc na niego z niepokojem.- Pan uważa, że Jessie może mieć z tym coś wspólnego? Wiem, że kiedyś dysponowała kluczem do domu.- Na pewno to sprawdzimy - obiecał i uściskał Sheilę, bo kobieta wyglądała tak, jakby miała się zaraz rozpłakać.-Jest pani dobrą przyjaciółką.- Uśmiechnął się do starszej pani.-1 proszę się nie martwić.Już ja się dowiem, gdziejest Jessie i co knuje.Rozdział 48Mac jechał przez Main Street w Venice.Tak, jak mówiła Sheila, pełno tam było butików, sklepów z ubraniami ikawiarni, młodzi ludzie nosili deski surfingowe, a piękne młode dziewczyny prowadziły wózki ze ślicznymidzieciakami.Na światłach zadzwonił do Roddy'ego.- Panna Whitworth, sekretarka idealna? - powiedział Roddy.- Zawsze uważałem, że to pewniak.Ciekawe, czy nadalpodróżuje z Królową Anglii.- No właśnie.Wracam ha plażę.Spotkajmy się tam.- Dobra.Chyba powinieneś wysłać mnie do Cannes, żebym jej poszukał.Widziałem ją, wiem, jak wygląda.Mac się roześmiał.- Być może - odparł.Tak samo odpowiedział Allie, kiedy prosiła go, żeby poleciał z nią do Cannes.- Dzwonię zarazdo Leva, jego też zaproszę.Wtedy pogadamy.Szybko wybrał numer Leva, wyjaśnił sytuację i poprosił o przyjazd do domu w Malibu.- Jestem w Hollywood, będę za trzy kwadranse - powiedział Lev.-Jeśli pan Bóg i korki pozwolą - dodał.176Jednak zdążył na czas.Roddy i Mac już siedzieli na tamie, gdzie aksamitne promienie słońca pokrywały oceansrebrnymi cekinami światła.Mac rozdał chłodne piwo i przez moment mężczyzni w milczeniu napawali sięwidokiem oceanu, jasnowłosych dziewczyn bawiacych się na skraju fal i surferów śmiało dążących tam, gdzie niedotarł jeszcze żaden człowiek", zacytował Roddy, chociaż sam też był świetnym surferem.- No dobra, Allie jest nadal we Francji.- Mac zrelacjonował im scenariusz wypadków, a obaj uważnie go słuchali.- Whitworth wyjechała wcześnie rano następnego dnia po włamaniu do domu w Bel Air.Powiedziała zarządczynibudynku, że wybiera się na wakacje do Cancun.- Z przyjaciółką, blondynką?- Tak.Tą podobną do Allie, jak zauważyła zarządczyni.- Ochroniarz w Mentor Studios mówił mi to samo - dodał Roddy.- A więc może Whitworth nie pojechała do Cancun, tylko do Francji - zasugerował Mac.- Szukać Allie - dorzucił Lev.Mac popatrzył na niego.- Znasz ten kraj?- Kiedyś pracowałem w Paryżu.Mam tam kontakty.Jeśli Whitworth zdecyduje się wynająć samochód, będziemusiała pokazać prawo jazdy i kartę kredytową.Możemy to sprawdzić.- Dobra, zajmij się tym od razu.Nie wiem, gdzie jest Allie, ale Jessie też tego nie wie.Lev spojrzał na zegarek.- Jutro wylecę do Paryża.Na pewno ją znajdę.Roddy spojrzał na Maca.- Nie mógłbym jechać z nim? Mac się roześmiał.- Lev chyba woli pracować sam.Poza tym ty nie masz w Paryżu żadnych kontaktów.Roddy wyraznie się zmartwił.- Ale mógłbym porobić.- Dobra, kiedy ją znajdziemy, polecisz do Francji.- Zawsze lubiłem świętować - stwierdził ponuro Roddy [ Pobierz całość w formacie PDF ]