[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Następnym razem podejmę odpowiednie kroki.Pchnęła jego pierś, głównie po to żeby uzyskać miejsce dla oddechu.Zdawał się zdolnydo odebrania jej resztek powietrza.- Mam nadzieję, że nie masz na myśli grozby.Jestem oficerem policji, Lucian.Grozbyto niezbyt dobra droga by wkraść się w moje łaski.- Nie potrzebuję twoich łask i nie obchodzi mnie twój dziwny wybór drogi zawodowej.Może nie powinienem teraz tego wywlekać, ale zdajesz się nie rozumieć.Nikt niekwestionujemoich decyzji.Nie wystawisz się więcej na ryzyko - Nie podniósł głosu; jeśli to możliwe byłon miększy i delikatniejszy niż kiedykolwiek wcześniej.Brzmiał miło, niemal zroztargnieniem wydając jej rozkazy.Jaxon zmarszczyła się.- Wcale nie zyskujesz przy bliższym poznaniu.Nie lubię rozkazujących facetów.Jego ręka ześlizgnęła się do nasady jej karku.Palce pieściły miękką, aromatycznąskórę.Zdawał się tego nie zauważać, a ona siędziała sztywno, nie chcąc przyciągać uwagi do Tłumaczy: franekMfaktu że umiał całkowicie rozproszyć jej zmysły.- Nie uważam siębie za rozkazującego.Jest wielka różnica między byciemrozkazującym, a byciem dowódcą.- Dowodz kimś innym, Lucian, ponieważ to ja decyduję o swoim %7łyciu.Absolutniedecyduję.Jeśli zdecyduję się opuścić dom, zrobię to kiedy zechcę.Nie sądz że ujdzie ci nasucho bycie najwyższym dyktatorem, tylko dlatego że jesteś.- Słowa ją zawiodły.Kim onbył?Już na to odpowiedziałem.Celowo użył intymnej formy komunikacji charakterystycznej dla partnerów %7łyciowych jegoludu.Pochylił głowe ku wrażliwej nasadzie jej karku, niezdolny oprzeć się pokusię.JestemKarpatianinem, twoim partnerem %7łyciowym.Natychmiast płomienie pragnienia zatańczyły na jego ciele.Trzewia zacisnęły sięgorąco, i zamknął oczy by delektować się smakiem i dotykiem jej skóry.Uczuciemintensywnego głodu.Pochylił swe większe i silniejsze ciało, zmuszając ją do położenia siępod nim na łóżku.Pod jego odkrywającymi dłońmi była delikatna, i krucha.Wyciskał jejpiętna w głęboko w swojej duszy - na zawsze.- Lucian - wyszeptała prosząco jego imię, niemal jakby prosiła go o pomoc.Lucian uniósł głowę i wpatrywał się w jej ogromne oczy.Wyglądała na zagubioną,senną, i bardzo bardzo sexi.- Nie zranię cię, aniele, poddaję się tylko przygniatającej potrzebie żeby cię poczuć.Sięgnęła by potargać mu włosy, a jej dolną wargę zdobił mały uśmiech.- Tak, cóż, zauważyłam.Sądzę tylko że to trochę niebezpieczne.Ciągle staram sięprzywyknąć do faktu że nie jesteś człowiekiem.Opowiadasz mi ciągle te ciekawe historiescience-fiction, słyszę to co mówisz, ale mój umysł nie chce połączyć faktów w całość.Jesteśzdecydowanie przerażający, Lucian.- Nie dla ciebie - zaprzeczył leniwie, kiedy pochylał się szukając ustami jej gardła.Smakowała tak dobrze.Jej dotyk był wspaniały, skóra niczym satyna.- Jestem wobec ciebienieustająco delikatny.Podą%7łał ustami po jej idealnej skórze od gardła poprzez obojczyki.Była tak delikatna.Nie rozumiał jak coś tak drobnego może utrzymywać w całości taką doskonałość.- Zawsze zachowujesz idealną, absolutną kontrolę.Nie wyobrażam sobie ciebienieopanowanego.Ale potem patrzysz na mnie, i.- Zamknęła oczy gdy jego usta podą%7łyłyniżej, odchylając materiał bluzki by dotknąć więcej skóry.- Co mówiłaś? - wyszeptał ponad zapraszającym wzniesięniem jej piersi - Patrzę naciebie? - Zadrapał delikatnie, erotycznie zębami jej wrażliwą skórę, a ona złapała powietrze,podczas gdy ramionami przyciągnęła jego głowę.Co przed chwilą mówiła? Nadal sprawował kontrolę.Nawet teraz, gdy leżała w jegoramionach i czuła jego płonące ciało, łaknące jej, absolutnie kontrolował sytuację.Obróciłasię bardziej w stronę jego ramion, silniej przyciskając ciało do jego ciała.Jakby to było:przynależeć? Naprawdę do kogoś przynależeć? Nie bać się cały czas? Kiedy była zLucianem,nigdy się nie bała.Lucian czuł jak jej miękkie i podatne ciało dopasowuje się do jego postaci.Odepchnąłtkaninę dalej z jej skóry, narażając niewielkie, idealnie uformowane piersi na chłodnepowietrze.Na jego mroczne, zaborcze spojrzenie.Na gorąco jego ust.Naprawdę była cudem,tak jak wszystko co z nią związane.Poruszała się nieustannie, a on przesunął się aby bardziejprzycisnąć ją do siębie.Musiał czuć Każdy cal jej ciała odciśnięty na swojej skórze.Pochyliłusta i skosztował jej piersi.Jego język wirował leniwie, drażniąc brodawkę tak, że zmieniłasię w twardy wierzchołek.Mógł usłyszeć przypływ i odpływ krwi spieszącej w jej %7łyłach, przyzywającej go, Tłumaczy: franekMzachęcającej w słodkim zaproszeniu.Cicho wymamrotał jej imię, głaskał skórę, śledził każdeżebro oddzielnie, znajdując wcięcie drobnej talii.W uszach słyszał tępy huk, a jegowewnętrzna bestia uniosła głowę i wyła o uwolnienie.Grzmiała by ją oznaczyć, potwierdzićjej przynależność do niego.Jaxon wyczuła w nim zmianę.Jego ręce charakteryzowała twarda zaborczość, a w cielepojawiła się nagła agresja.Pierwszy raz się bała [ Pobierz całość w formacie PDF ]
  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • przylepto3.keep.pl