[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Jasha.To był Jasha.Stał za nią, patrząc na nią niepokojąco iniecierpliwie.Cofnęła się, straciła równowagę i omal nie wpadła do wody.Złapał ją i trzymał przez chwilę; to wystarczyło, by przywołaćsilne, nagłe pragnienie.Jej puls gwałtownie przyspieszył.Wstrzymałaoddech.Nie wiedziała, czy zamierzał ją wypuścić.Nie była pewna,czy tego właśnie chciała.Ale zaraz już wiedziała.Wytarła mokre ręce o swoje spodnie i udawała, że nie zauważyładzikiej fali gorąca bijącej z jego ciała.- Wszystko bym oddała za kąpiel.Powoli skinął głową.- Przypomnę ci, że to powiedziałaś.- Tymczasem muszę skończyć się myć.209RSMusiała się uspokoić.Ochłonąć.Przygotować się do długiejwędrówki z facetem, który jej pragnął, i miał zamiar osiągnąć swójcel.Dlaczego tak się tego obawiała? Podczas ich pierwszego razu niebył dla niej okrutny.Ale też ona nie stawiała oporu.Ostatniej nocypowstrzymała go po tym, jak opowiedział jej o wiekowej i potężnejlegendzie, jaka ich zniewoliła.Każde słowo tej legendy było jakgwózdz do jej trumny.Została żywcem pogrzebana przez ciężarhistorii i pokładanych w niej nadziei.- Uda nam się ujść z życiem? - jej głos drżał, pełen trwogi.- Zapewniam cię, że ja umrę pierwszy.To nie była odpowiedz na jej pytanie, a jego zmrużone oczy iłagodny ton głosu wcale jej nie uspokoiły.- Pozwól mi tu dokończyć.- Wskazała na strumyk.- To zajmiemi tylko chwilę.Wycofał się tak niechętnie, że Ann niemal poczuła, jak jegożądze wymykają się spod kontroli.Wlepił w nią wzrok, patrzącuporczywie.Nagle usłyszała dochodzący z góry wściekły pisk.Spojrzała wgórę i ujrzała niewyrazny zarys czarnych piór i parę okrutnych,zmierzających w jej stronę oczu.Jasha rzucił się na nią i przewrócił naziemię.Przetoczyli się wzdłuż brzegu strumienia.Leżała twarzą doziemi, nie mogąc złapać powietrza, Jasha leżał na jej plecach, a zjawaryczała nad jej głową.- Nie ruszaj się! - Jasha wstał i zaczął biec.210RSGdy się odwróciła, zobaczyła, jak olbrzymi czarny ptakgwałtownie leci w stronę Jashy, rozpościerając ogromne szpony.Jashaz całej siły uderzył go ręką, ale ten zrobił unik i obrócił się wpowietrzu, niczym pilot myśliwca, by zaatakować go od tyłu.Ann poderwała się na równe nogi, chwyciła z ziemi złamanągałąz, zamierzając się na ptaka, jak rozwścieczony miotacz wdrużynie bejsbolowej.Nawet udało jej się trafić i odpędziła go, kiedyzbliżał się do tyłu głowy Jashy.Kiedy Jasha odwrócił się, a onaponownie uderzyła, trafiła gałęzią w bok jego głowy.Zatoczył się dotyłu.Ptak ocknął się pierwszy.Ujrzała czarne, świdrujące, wlepione wnią ślepia i rozpostarte ogromne, czarne skrzydła.Patrząc złowrogo irozcapierzając szpony, ptak właśnie szykował się do ataku na nią.Uchyliła się, zamknęła oczy, zakryła dłońmi twarz i usłyszaławściekły pisk.Coś wielkiego, ciepłego i silnego przemknęło obok niej i zesłałojej wybawienie.Usiadła na ziemi, spojrzała w górę i ujrzaławielkiego, szarego wilka chwytającego ptaka w swoje zęby.Ale to nie Jasha.Ten wilk nie był Jashą.Ptak jeszcze walczył, machając silnymi skrzydłami, prężącszpony i próbując dziobać, ale wilk gwałtownie szarpał jego głowę wprzód i w tył, aż posypały się pióra i popłynęła krew.Na jej przerażonych oczach ptak rósł, zrzucał pióra i zmieniał sięw człowieka.Wilk stracił kontrolę nad ptakiem-człowiekiem.211RSTo stworzenie nie było zupełnie człowiekiem - jego oczy nadalbyły puste, ciemne i błyszczące.Jego szyja pokryta była piórami, ustamiały okrutny kształt dzioba, był wielki, znacznie wyższy i bardziejumięśniony niż Jasha.Chwytając wilka za kark, podniósł go z ziemi.Wilk gorączkowo usiłował chwycić zębami ramię, które go trzymało.Ptak-człowiek cisnął nim o skały i z zadowoleniem spojrzał jejw oczy.Ona była następna.- Jasha! - zawołała.Jasha pojawił się jak na zawołanie.Obiema rękoma chwyciłgłowę ptaka-człowieka i jednym szybkim ruchem złamał mu kark.Ann nigdy nie zapomni dzwięku trzaskających kości, pękającychścięgien i kończącego się życia.Zanim zdążyła zwymiotować, wielki szary wilk osunął się naziemię, zdyszany i wyczerpany, i zaczął krwawić.- O, nie, nie.Podbiegła do wilka i położyła rękę na jego boku.- Nie! - wrzasnął Jasha.Podniosła wzrok [ Pobierz całość w formacie PDF ]
zanotowane.pl doc.pisz.pl pdf.pisz.pl przylepto3.keep.pl
.Jasha.To był Jasha.Stał za nią, patrząc na nią niepokojąco iniecierpliwie.Cofnęła się, straciła równowagę i omal nie wpadła do wody.Złapał ją i trzymał przez chwilę; to wystarczyło, by przywołaćsilne, nagłe pragnienie.Jej puls gwałtownie przyspieszył.Wstrzymałaoddech.Nie wiedziała, czy zamierzał ją wypuścić.Nie była pewna,czy tego właśnie chciała.Ale zaraz już wiedziała.Wytarła mokre ręce o swoje spodnie i udawała, że nie zauważyładzikiej fali gorąca bijącej z jego ciała.- Wszystko bym oddała za kąpiel.Powoli skinął głową.- Przypomnę ci, że to powiedziałaś.- Tymczasem muszę skończyć się myć.209RSMusiała się uspokoić.Ochłonąć.Przygotować się do długiejwędrówki z facetem, który jej pragnął, i miał zamiar osiągnąć swójcel.Dlaczego tak się tego obawiała? Podczas ich pierwszego razu niebył dla niej okrutny.Ale też ona nie stawiała oporu.Ostatniej nocypowstrzymała go po tym, jak opowiedział jej o wiekowej i potężnejlegendzie, jaka ich zniewoliła.Każde słowo tej legendy było jakgwózdz do jej trumny.Została żywcem pogrzebana przez ciężarhistorii i pokładanych w niej nadziei.- Uda nam się ujść z życiem? - jej głos drżał, pełen trwogi.- Zapewniam cię, że ja umrę pierwszy.To nie była odpowiedz na jej pytanie, a jego zmrużone oczy iłagodny ton głosu wcale jej nie uspokoiły.- Pozwól mi tu dokończyć.- Wskazała na strumyk.- To zajmiemi tylko chwilę.Wycofał się tak niechętnie, że Ann niemal poczuła, jak jegożądze wymykają się spod kontroli.Wlepił w nią wzrok, patrzącuporczywie.Nagle usłyszała dochodzący z góry wściekły pisk.Spojrzała wgórę i ujrzała niewyrazny zarys czarnych piór i parę okrutnych,zmierzających w jej stronę oczu.Jasha rzucił się na nią i przewrócił naziemię.Przetoczyli się wzdłuż brzegu strumienia.Leżała twarzą doziemi, nie mogąc złapać powietrza, Jasha leżał na jej plecach, a zjawaryczała nad jej głową.- Nie ruszaj się! - Jasha wstał i zaczął biec.210RSGdy się odwróciła, zobaczyła, jak olbrzymi czarny ptakgwałtownie leci w stronę Jashy, rozpościerając ogromne szpony.Jashaz całej siły uderzył go ręką, ale ten zrobił unik i obrócił się wpowietrzu, niczym pilot myśliwca, by zaatakować go od tyłu.Ann poderwała się na równe nogi, chwyciła z ziemi złamanągałąz, zamierzając się na ptaka, jak rozwścieczony miotacz wdrużynie bejsbolowej.Nawet udało jej się trafić i odpędziła go, kiedyzbliżał się do tyłu głowy Jashy.Kiedy Jasha odwrócił się, a onaponownie uderzyła, trafiła gałęzią w bok jego głowy.Zatoczył się dotyłu.Ptak ocknął się pierwszy.Ujrzała czarne, świdrujące, wlepione wnią ślepia i rozpostarte ogromne, czarne skrzydła.Patrząc złowrogo irozcapierzając szpony, ptak właśnie szykował się do ataku na nią.Uchyliła się, zamknęła oczy, zakryła dłońmi twarz i usłyszaławściekły pisk.Coś wielkiego, ciepłego i silnego przemknęło obok niej i zesłałojej wybawienie.Usiadła na ziemi, spojrzała w górę i ujrzaławielkiego, szarego wilka chwytającego ptaka w swoje zęby.Ale to nie Jasha.Ten wilk nie był Jashą.Ptak jeszcze walczył, machając silnymi skrzydłami, prężącszpony i próbując dziobać, ale wilk gwałtownie szarpał jego głowę wprzód i w tył, aż posypały się pióra i popłynęła krew.Na jej przerażonych oczach ptak rósł, zrzucał pióra i zmieniał sięw człowieka.Wilk stracił kontrolę nad ptakiem-człowiekiem.211RSTo stworzenie nie było zupełnie człowiekiem - jego oczy nadalbyły puste, ciemne i błyszczące.Jego szyja pokryta była piórami, ustamiały okrutny kształt dzioba, był wielki, znacznie wyższy i bardziejumięśniony niż Jasha.Chwytając wilka za kark, podniósł go z ziemi.Wilk gorączkowo usiłował chwycić zębami ramię, które go trzymało.Ptak-człowiek cisnął nim o skały i z zadowoleniem spojrzał jejw oczy.Ona była następna.- Jasha! - zawołała.Jasha pojawił się jak na zawołanie.Obiema rękoma chwyciłgłowę ptaka-człowieka i jednym szybkim ruchem złamał mu kark.Ann nigdy nie zapomni dzwięku trzaskających kości, pękającychścięgien i kończącego się życia.Zanim zdążyła zwymiotować, wielki szary wilk osunął się naziemię, zdyszany i wyczerpany, i zaczął krwawić.- O, nie, nie.Podbiegła do wilka i położyła rękę na jego boku.- Nie! - wrzasnął Jasha.Podniosła wzrok [ Pobierz całość w formacie PDF ]