[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Tak po prostu.- Hendersona i McMinna? - Przez nieuwagę upuściłamwidelec na podłogę.- Podnieś widelec z podłogi - mama zwróciła mi uwagę.- Tak, Henderson to ten biedak z blizną.- Zostali zwolnieni? - nie mogłam w to uwierzyć.- Widelec.Szybko podniosłam go z dywanu i poło\yłam obok talerza.- Ale dlaczego.czemu ich zwolnili?- Podobno chodziło o jakiś bardzo wa\ny projekt, któryskończył się kompletną katastrofą - powiedziała mama.- A to tacy mili ludzie! Pamiętasz? Razem z Maksem iAkim dostaliście od nich ten dyplom za konkurs.Potembardzo nam pomogli po twoim wypadku.Gdyby nieHenderson i McMinn, nie mieszkalibyśmy teraz w tym domu.To tacy mili ludzie.Zupełnie nie mogę tego pojąć.Podobnonaszą placówkę przejmuje teraz jakaś wa\na szycha.Słuchałam jej jednym uchem.Naiwność ludzka nie znagranic.Oni byli mili? Jasne.Zostali zwolnieni z powodu nieudanego projektu.No tak.Wkońcu zdechł im ich pupilek, to znaczy potworek.- A kiedy przyjedzie nowy dyrektor? - spytałam jakbyod niechcenia.- Jutro - odpowiedziała.- A kiedy wyje\d\ają ci twoi dyrektorzy?- Chyba jeszcze dzisiaj.Nie wiem, jak ja się dogadamz nowym dyrektorem.To byli tacy mili ludzie.Musiałam natychmiast powiedzieć o tym Maksowi i całejreszcie.To niesamowite! Zostali wywaleni! Henderson iMcMinn na bruku! Ten dzień powinien zostać obwołanyświętem narodowym!!! - Mogę ju\ odejść? - spytałam powoli, wskazując naswój talerz z niedojedzoną kolacją.- Nie jestem głodna.- No dobrze, idz - westchnęła mama i zaczęła sięwy\alać przed tatą, wcią\ powtarzając, \e tamci dwaj byli tacymili.Pobiegłam szybko do swojego pokoju i zadzwoniłam doMaksa.Dość długo nie odbierał swojej komórki.Pewnie jakka\dy normalny człowiek jadł właśnie kolację.- Co? - spytał wreszcie lekko rozdra\nionym głosem.Hej, miłe przywitanie.Dzięki, Max.- Mam ci do powiedzenia coś bardzo wa\nego.Jesteśzły?- spytałam.- Nie.tak.właśnie pokłóciłem się z ojcem.Przepraszam, \e to się odbiło na tobie.Ostatnio łatwo siędenerwuję - przeprosił.No tak, Carlos zaczął go niedawno wkurzać samym faktem,\e \yje.Ale to było jasne: Max go bardzo nie lubił.A rodzicepewnie nawrzeszczeli na niego za tę jazdę na motorze.- Nie szkodzi - odparłam.- Co chciałaś mi powiedzieć? - spytał.- Właśnie dowiedziałam się czegoś wspaniałego odmojej mamy! Nie uwierzysz, co się stało!!! -wykrzyknęłam wsłuchawkę.- Nie zgadniesz!- Czy to ma coś wspólnego ze szkołą? - spróbował Max.- Nieeee - odpowiedziałam, przeciągając litery.- Z tobą?- Taaak.- Mama pozwoliła zrobić ci prawo jazdy na motor? -palnął Max.- Nie.No dobra, powiem ci - stwierdziłam i zrobiłampauzę dla lepszego efektu.- Henderson i McMinn zostaliwywaleni z pracy!!!Przez chwilę nie odpowiadał.- śartujesz? - spytał w końcu. - Nie! Właśnie się dowiedziałam od mamy, \e zostalizwolnieni za schrzanienie jakiegoś programu.Pewnie chodziłoo tego potwora, ale ona o tym nie wie.Wiesz, to nie jestwiadomość oficjalna, poza tym.- Chcesz powiedzieć, \e zostali zwolnieni z pracy?Przez nas? - przerwał mi.- Tak - odpowiedziałam niczym niezra\ona.- Gorzej, \ena ich miejsce ju\ jutro przyje\d\a ktoś nowy.- A kiedy oni wyje\d\ają?- Dzisiaj.- Zaraz do ciebie oddzwonię, OK? Albo ty zadzwoń doAd-rienne, ona poda tę informację dalej.To cześć! powiedział szybko i rozłączył się.Nie obraziłam się za to.W końcu to przełomowa chwila.Musieliśmy wszystkim o tym powiedzieć.Ciekawe, co Akiwymyśli.Jak znam \ycie, uzna to za świetną okazję dowysadzenia czegoś.Na przykład odje\d\ających sobiespokojnie samochodem naukowców.Chocia\.w tychokolicznościach nie miałabym mu tego za złe.Szybko wystukałam numer do Adrienne.Ona te\ początkowouznała, \e robię sobie z niej \arty.Ale w końcu mi uwierzyła.Przy okazji o wszystkim dowiedział się Mark, który akurat byłu niej, bo.odrabiali razem jakąś pracę domową.Jasne.bujaćto my, ale nie nas.Ledwie zdą\yłam się rozłączyć z Adrienne, moja komórkazaczęła dzwonić, wyświetlając napis  Max".- Cześć, i co? - spytałam na powitanie.- Natychmiast robimy zebranie przy wjazdówce zmiasta- powiedział Max.- Dasz radę się wyrwać? Chcemyzrobić Hendersonowi i McMinnowi oficjalne po\egnanie.- Spróbuję się wydostać.Poczekaj na mnie pod oknem,OK? - poprosiłam.- Jasne - odparł [ Pobierz całość w formacie PDF ]
  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • przylepto3.keep.pl