[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Wokół niego jak szalona karuzela wirowało nagie,zakrwawione ciało z jasnymi włosami, pociągając go do przodu, nie pozwalając sięzatrzymać.Miał coraz większe kłopoty z koncentracją.Aż znalazł ten punkt! Umysł uchwycił się gojak skalnego występu.Słodki, ciężki oddech w uchu.- Jeszcze kawałek.Jeszcze tylko kawałek.Brownsell wzruszył ramionami i brnął dalej.Co innego mógł zrobić?***Joe chwycił w ręce twarz Karen Sander i potrząsnął nią mocno.Głowa nie stawiała oporu.- Co się z tobą dzieje?! - ryknął.Zatrzepotała powiekami, ale nie wyrzekła słowa.Z wysiłkiem odciągnął ją od pozostałych kobiet.Nie opierała się, lecz też nie pomogła.Co zrobić? Musiał wyrwać kogoś spod czaru demona.Przyszło mu na myśl, że lada chwila sam może zostać sparaliżowany.Dlaczego ta istota nie zniewoliła go jak innych?Może miała ubaw, patrząc, jak się miota, jak skacze od jednej osoby do drugiej niczymkulka we flipperze?Spoliczkował starszą kobietę i skrzywił się, gdy usłyszał klaśnięcie dłoni o jej twarz.Karen zamrugała, łza spłynęła po jej policzku.Nie odezwała się, nie próbowała gopowstrzymać.Uniósł rękę do następnego ciosu i zaraz ją opuścił.Poruszyła ustami.- Uch.Kieran pochylił się, przysunął ucho do jej ust.- Mów do mnie - naciskał.- Zmiało.Usłyszał cichy syk, a potem szept.Sugestię szeptu.Ale zrozumiał.- Patrz - powiedziała.Odwrócił się i zdążył zobaczyć, jak Ken kuśtyka prowadzony przez Cindy.Opuścili grotętą samą drogą, którą dziewczyna tu przyszła.Po ich wyjściu Karen nagle kaszlnęła i ożyła w jego ramionach.Rhonda zaczerpnęła haustpowietrza, a Monika osunęła się na ziemię.- Dobrze się czujesz? - zapytał reporter.Sander szybko skinęła głową.Struga łez zmoczyła jej twarz.Tym razem wytarła je zezłością, biorąc się w garść.Joe zostawił ją i wrócił do Angeliki.Była w okropnym stanie.Piersi miała posiniaczone, ciemne od krwi.Drżała i płakała, zawodziła cicho jak zwierzęzdychające w pułapce.U jej stóp leżało podarte, brudne ubranie.- Angelika? - powiedział cicho.- Angeliko, to ja.Powoli uniosła powieki.Ciemnobrązowe oczy spojrzały na niego z niedowierzaniem.- Ty, Joe?Pokiwał głową.- Nie, tylko nie ty!- Nic mi nie jest - zapewnił.- Doprowadzmy cię do porządku.Zaczął rozwiązywać jej ręce.Kiedy skończył, usiadła i zakryła piersi.Trzęsła się, usta jej drżały, ślina z krwią ściekałana uda.Kieran zaczął pospiesznie ściągać ubranie.- Wez.- Podał jej koszulę.- Pozwól, wytrę cię.Angelika potrząsnęła głową i odsunęła się od niego. Zastygła skulona na ziemi.- Chodz, kochanie - poprosił, obejmując ją ramieniem.- On może wrócić w każdej chwili.- Co da ucieczka? - wymamrotała.- On może zrobić z nami, co zechce.I sprawić, że tobędzie się nam podobało.Popatrzyła na niego i wysyczała:- Podobało mi się.Joe chwycił ją za ramiona i potrząsnął, próbując sprowokować do stawienia oporu.Angelika znowu zaczęła płakać.- Nie słyszałeś?! Podobało mi się - jęknęła.- Musimy jakoś to powstrzymać - powiedział.Wróżka wyglądała przerażająco z czarnymi smugami tuszu do rzęs i plamami krwi napoliczkach.Ze śmiechem oparła się na łokciach, rozmyślnie pokazując zakrwawione,posiniaczone piersi.- Skądś wiedział, że to sprawi mi przyjemność! - Kolejne łzy spływały jej po twarzy.- Jakmożemy to powstrzymać?Kieran nie odpowiedział.Wytarł koszulą najgorsze ślady jej upokorzenia.Podał Angelicebluzkę i bieliznę.Tym razem ubrała się bez słowa.- Uwolnił nas - powiedziała Karen Sander, podchodząc do nich wreszcie.- Dlaczego?- Ma ważniejsze rzeczy do zrobienia? - zapytał Joe.- Ciebie nigdy nie opętał, prawda?- Nie.- Pokręcił głową.- Ciekawe dlaczego.- Tak, dlaczego jesteś taki wyjątkowy? - Rhonda zbliżyła się ciężkim krokiem, niemalwlokąc za sobą Monikę.Reporter wzruszył ramionami.Podszedł do wylotu tunelu po stary dziennik Terrela.Rzuciłgo tam, gdy pobiegł, żeby powstrzymać Cindy od zadzgania Kena.Usłyszał drżący głos za plecami.- Może dlatego, że nie jest związany Przymierzem.Nie pochodzi z Terrel - parsknęła grubaCanady.- Może ducha rajcuje, gdy patrzy, jak się miotam.- Kieran ponownie wzruszył ramionami.- Karmi się naszymi emocjami, naszymi duszami.Może w ruchu byłem mu bardziejprzydatny.Ale teraz musimy coś zrobić.On zabrał Cindy.Rhonda zachichotała głośno, klepiąc się po udzie.Joe pomyślał, że trochę za bardzo bawiją ta sytuacja.- Co zrobimy, mistrzu? - zapytała, nie przestając się śmiać.- Gonimy za tą małą dziwką dopóki demon znów nie przemieni nas w posągi? Pieprzyć to! Wynośmy się stąd w diabły iwracajmy do miasta, zanim spostrzeże, że nas nie ma.- Tam też może nas dopaść, jak wiesz - przypomniała Monika piskliwym głosem.Angelika zapięła ostatni guzik i odgarnęła z twarzy rozczochrane, pozlepiane włosy.- Może nas dopaść, gdzie tylko zechce.Dlatego to musi skończyć się tutaj.Dzisiaj.W takiczy inny sposób.- Jeśli Mu powiesz, gdzie jest twój bachor, wszyscy pójdziemy do domu! - warknęłaCanady.Kieran otworzył i zamknął usta.Czy zachowanie w tajemnicy kim naprawdę jest Cindy,miało jeszcze sens? Nie był pewien.Ale wiedział, że ta tłusta Rhonda nie przyłoży ręki, żebyją ocalić, gdy się dowie.W takim razie może lepiej niczego nie zdradzać.Nawet jeśli Cindyjuż była opętana.- Angeliko - zaczął, odwracając się od pozostałych kobiet.- Byłaś wróżką przez całe życie,prawda?Skinęła głową.- Przez większą jego część.- W takim razie na pewno czytałaś jakieś książki o duchach i okultyzmie, prawda?Przytaknęła.Jej oczy jakby przygasły.- Musiałaś czytać coś, co opisuje, jak przejąć władzę nad duchem.Jak go powstrzymać.Jak zmusić do uległości.Pokręciła głową.- Nie, Joe.Nic, co pomogłoby nam w walce z.z tym czymś.Kieran podniósł rękę.- Nie.Nie zgadzam się.Nic nie mów, pomyśl przez chwilę.Kiedy ktoś para się czarnąmagią i wzywa demona, co zapewnia mu nad nim władzę? Dlaczego demony słuchajączłowieka?Angelika zgarbiła się i z zadumą zmarszczyła czoło.- Jakie są metody sprawowania władzy nad duchem? - dopytywał Joe.- Nie zgłębiałam tego tematu - zaczęła powoli [ Pobierz całość w formacie PDF ]
  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • przylepto3.keep.pl