[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Pan Sinclair zapewnił mnie równie\, \eskończysz przed porą obiadową.- Z tym nie powinno być większego problemu - odrzekł Donovan.Odpowiedz wyrazniezadowoliła Eddiego, który wsunął szufladę namiejsce i poprowadził gościa ku schodom.- Proszę za mną - powiedział krótko.- Rozumiem, \e potrzebujesz raczej intymnegomiejsca.- Jak przez całe \ycie - mruknął pod nosem Jake.Tym razem prowadził Paul.Zanim samolot skończył kołować i zatrzymał się naśrodkowym terminalu lotniska Dullesa, skąd pojechali autobusem do miejsca, gdzie moglizłapać kolejny autobus do agencji wynajmu samochodów, Paul stwierdził, \e równie dobrzemógł prowadzić całą drogę z Arkansas.Złapali samolot w ostatniej chwili.Mimo \e nikt nie zwrócił na nich najmniejszejuwagi, Paul był podenerwowany, nie mając pojęcia, jaki jest cel ich podró\y.Jego umysłwypełniały same znaki zapytania.- Cieszę się, \e wydaje ci się to logiczne, Irene - powiedział, jadąc po zdradliwiewąskich pasach szosy 66 przez Arlington.- Bo mnie wątpliwości spędzają sen z powiek.Irene wyglądała oknem, z trudem powstrzymując się od popędzania kolegi.Prowadziłjak stara baba, przestrzegając ograniczeń szybkości i prowokując wściekłe reakcje innychkierowców.- Co tu ma być logiczne? Kiedy przewodniczący Komisji Sędziowskiej ka\e ci stawić się na spotkanie, to przychodzisz na spotkanie.- Nic nikomu nie mówiąc? To nie w porządku.Tak się nie robi.Chryste, my nawet niepowiadomiliśmy tutejszego biura terenowego.Wzruszyła ramionami, wcią\ unikając jego wzroku.- On jest senatorom.Skoro chce poufności, musimy mu ją zapewnić.- To cholernie nie w porządku, Irene! Kim, do diabła, jest ten senator, \eby wydawaćnam rozkazy? Zało\ę się o twoją tygodniówkę, \e to ma jakiś związek z jego alternatywnymstylem \ycia.A kiedy wieść o tym spotkaniu przedostanie się do prasy, to jesteśmy udupieni.W końcu odwróciła ku niemu głowę.- Nie, Paul.To ja będę udupiona.Ty tylko siedzisz w tym samochodzie, pamiętasz?Poza tym powiedział, \e chodzi o Donovanów.To właśnie mnie powinien wezwać jakoagentkę, która zajmuje się tą sprawą.Nie widzę w tym nic niewłaściwego.- A zatem dlaczego mnie nie zaprosił?Spojrzała na niego z pobła\aniem, wyraznie znudzona.- To pierwsze pytanie, jakie mu zadam - odrzekła.- Szczerze mówiąc, domyślam się, \ema coś na Frankela i tak jak my jest przera\ony swoim odkryciem.Kiedy przejechali przez Potomac, droga 66 przeszła w Aleję Konstytucji.Stamtądmusieli jedynie pokluczyć jednokierunkowymi uliczkami, aby znalezć się na Alei Connecticut,gdzie oczekiwał ich senator Clayton Albricht.Biorąc pod uwagę ostro\ność Paula, niewspomniała w ogóle, \e podczas rozmowy telefonicznej zgodziła się oddać przy drzwiachbroń.Bogiem a prawdą miała ju\ dosyć jego zrzędzenia.Clayton Albricht przybył do Smithville o pół do czwartej, a do tego czasu tłum, taktypowy dla tego lokalu w porze lunchu, zdą\ył ju\ rozpłynąć się w powietrzu.Poza EddiemBartholomew senator nie zauwa\ył ani jednego pracownika restauracji.Skoro Claytonowi udało się przekonać Irene Rivers, \eby w tajemnicy przyjechała doWaszyngtonu, a Petera Frankela, \eby pojawił się w Smithville na kolejne popołudniowespotkanie, jak uzgodnił z Harrym Sinclairem przez telefon, cała ta bomba o pieprzeniuchłopców mo\e zakończyć się w ciągu godziny.Sinclair zwykle nie wdawał się w szczegóły,rozmawiając o tego typu sprawach, a z drugiej strony Clayton te\ wolał nie słyszeć nic więcejprzez telefon.Przesiadł się bli\ej wejścia, skąd mógł obserwować wchodzących i wychodzących zrestauracji.Niestety, Eddie Bartholomew nawet nie chciał o tym słuchać.- Proszę - powiedział, prowadząc senatora ku du\emu stolikowi dla czterech osób, usytuowanemu w tylnym rogu sali.- Tu będzie panu bardzo wygodnie.Albricht próbował się sprzeciwić, ale szybko zrezygnował z jakichkolwiek sporów.Eddie sprawiał wra\enie niezwykle spiętego i lepiej było go nie prowokować, poniewa\ nawetw spokojne dni bywał nieprzewidywalny.Nie minęło nawet pięć minut, gdy usłyszał, jak cię\kie drzwi wejściowe otworzyły się izamknęły, a z przedsionka dobiegł go arogancki głos Petera Frankela.Jake przysłuchiwał się rozmowie, siedząc w kucki u szczytu schodów.Gdyby chciał,mógł wyciągnąć szyję na tyle daleko, by dostrzec nogi przybywających osób, ale nie widziałtakiej potrzeby.Wkrótce zobaczy ich od stóp do głów.Czuł się jak dziecko ukrywające jakiś sekret - gotowe wybuchnąć, jeśli się szybko nimnie podzieli.Kiedy Frankel wszedł do foyer, Jake'owi krew uderzyła do głowy.Trudno mu byłonawet oddychać tym samym powietrzem co ten skurwiel.Eddie Bartholomew był dla niego równie serdeczny jak dla innych.Wymieniliuprzejmości przy wejściu, gdy Frankel oddawał broń, i Jake usłyszał na \ywo słynny,telewizyjny śmiech.Jeszcze kilka minut - mówił sobie - a przylepię ci ten uśmiech to dupy.- Jesteś pewna, \e to tu? - zapytał z niedowierzaniem Paul, kiedy wjechał tyłem w wąskąalejkę.- Nie widać \adnego znaku ani nic w tym stylu.Irene sprawdziła jeszcze raz notatki [ Pobierz całość w formacie PDF ]
  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • przylepto3.keep.pl