[ Pobierz całość w formacie PDF ]
. Masz coś przeciwko?  spytała Agnieszka. Przeciwko tobie nie  uśmiechnęła się Marta. Aleodkąd reklamy zaczęły się tak nachalnie wciskać, organicz-nie ich nie znoszę.A właściwie co reklamujesz? Bo kto wie,czy i z tobą nie mam na pieńku  roześmiała się.Agnieszka w zamyśleniu zaczęła nawijać włosy na pa-lec. Różne rzeczy.Ostatni projekt to sobie możecie zoba-czyć w telewizji, bo już go puszczają.Taki napój dla dzieci. Chichotek  zarumieniła się lekko. Ostro nad nimpracowaliśmy i wydaje mi się, że się udał  dokończyłaczerwona jak wiśnia. Lubisz swoją pracę? Ciekawe to, co robisz?  zapy-tał Paweł. Tak  powiedziała po chwili. Chyba można na-zwać moją pracę ciekawą.A ty lubisz swoją?  odbiła pi-łeczkę.Paweł przygryzł dolną wargę. No cóż&  westchnął i odchylił głowę do tyłu.Chwilę przyglądał się błyskom światła igrającym na list-kach płaczącej wierzby  no cóż  powtórzył. Biologiajest nauką zazdrosną.A każdej zazdrośnicy czasami masię dosyć.I wtedy przychodzą myśli, żeby odejść, poszu-kać innej.Ale  cmoknął językiem o podniebienie, szuka-jąc najwłaściwszego określenia  sama w sobie na pewnojest ciekawa.Myślę, że biologia jest jak udzielna królowa.07.indd07.indd317Wymaga nieustannych hołdów i wszystkich swoich ryce-rzy traktuje jak niewolników.Bawi się nimi, a kiedy chcąodejść, odsłania coś ze swego ukrytego piękna.Odpychai znowu przyciąga.Czasem to męczy. Chichotek&  zamyśliła się Marta. Piłaś to?  Chyba raz.Nie był zły. A etykietkę czytałaś? Nie  zdziwiła się. A co? Jak byś przeczytała, to byś wiedziała, że zawieraben zoesan sodu, barwniki i inne tego typu świństwa.Spra-wdzałam, więc wiem.Nie wydaje mi się, by farbowana wodaz konserwantami, nawet jeśli została wzbogacona w wita-miny, nadawała się dla dzieci. To nie ode mnie zależy, ja tylko& Taa& Ty tylko reklamujesz. Dobrze ci mówić  burknęła Agnieszka. Jak maszstałą pracę i pracującego męża.A postaw się w mojej sytu-acji.Najpierw przez kilka miesięcy w ogóle nie mogłam nicznalezć.Potem kilka razy przyjęli mnie na okres próbny i tosporo poniżej kwalifi kacji, bo raz w jakimś bistro, potemdo sprzątania, potem& no, w każdym razie okres próbnysię kończył i dziękowali, chociaż harowałam jak dziki osioł.I za każdym razem albo płacili grosze, albo wcale.Taki mająteraz system  orzechowe oczy rzucały gniewne błyski. Przyjmują na próbę na dzień albo na tydzień, bez umo-wy, a potem do widzenia i biorą następnego frajera.Zamilkła.Po chwili odgarnęła włosy i ciągnęła już spo-kojniej: Potem udało mi się wreszcie załapać na umowęo pracę, ale w hipermarkecie.No to przynajmniej miałamstałą pensję, kiepską bo kiepską& Człowiek pada na nos,ale siedzi cicho, bo się boi, że go wywalą. A właściwie, co kończyłaś?  zapytał Paweł. Pedagogikę. Agnieszka zaczęła nerwowo wysku-318bywać bakalie z ciasta. Ale, jak widać, nasze młodzieńczeplany i marzenia czasem rozbijają się w zetknięciu z twar-dą rzeczywistością.Podziwiam cię, że tak konsekwentnietrwasz przy swoich.Ja niestety okazałam się na to za słaba.Paweł lekko się uśmiechnął. A ja sobie pomyślałem, że potrzeba dużej odwagi,żeby zmienić raz obrany kierunek.Odkąd pamiętam, mia-łem jasno wytyczony cel: szkoła, studia, doktorat, habili-tacja, profesura, Nobel  roześmiał się. Z tym Noblemtrochę żartuję  zaznaczył  ale od zawsze myślałem, żemoje życie jakoś będzie związane z naukami przyrodniczy-mi i bardziej na poziomie badawczym, akademickim niż&bo ja wiem? Niż jakimś innym.No i tak już jadę tych kil-kanaście lat, czasem siłą rozpędu, a czasem z własnej woli,ale& pojawia się pytanie: co by było gdyby.To znaczy, gdy-bym jednak zmienił kierunek. Umilkł, zawstydzony własną szczerością, i zabrał siędo ciasta. Nasza znajoma jest kierowniczką marketu  wtrą-cił Radek. I teoretycznie ma nienormowany czas pracy,a w praktyce pracuje non stop, także w soboty i niedziele.Rodzina cierpi, ale ona tak się boi, że straci pracę, że godzisię na wszystko.Agnieszka pokiwała głową. Znam to, niestety, z autopsji.Jak się dowiedziałam,że na drugim końcu Lublina potrzebują pedagoga szkolne-go, to myślałam, że chwyciłam Pana Boga za nogi.Jaka jabyłam szczęśliwa, że właśnie mnie przyjęli! I dlaczego nie zostałaś w tej szkole?  zapytałaMarta.Agnieszka wzruszyła ramionami. Wróciła dziewczyna z macierzyńskiego i trzebabyło zwijać manatki.Ale w gruncie rzeczy nie żałowałam.Trudno wyżyć z takiej pensji, zwłaszcza jak sama się utrzy-319mujesz.Wiedziałam, że to praca tylko na kilka miesięcy,więc cały czas szukałam i dostałam etat w ośrodku dla na-rkomanów. O!  zrobiła wielkie oczy Marta. Przecież to byłopo linii twoich zainteresowań! Też tylko na zastępstwo? Niee.Na czas nieokreślony  mruknęła niechętnie.Chwyciła łyżeczkę i zaczęła obracać ją w palcach. A teraz, w tej agencji reklamowej? Znalazłaś w koń-cu swoje miejsce?  Paweł odniósł wrażenie, że dziewczy-na nie ma ochoty mówić o swojej pracy w ośrodku, i posta-nowił zmienić temat.Agnieszka westchnęła głęboko. yle nie jest, chociaż kondycję trzeba mieć, bo czasemjak jest taki maraton& no& jak ktoś zle znosi brak snu, tosię nie nadaje.A czasem tygodniami umiera się z nudówi zajmuje pracą pozorowaną.To też męczy.Najgorzej jakjakiegoś copywritera dopadnie  niemoc twórcza [ Pobierz całość w formacie PDF ]
  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • przylepto3.keep.pl