[ Pobierz całość w formacie PDF ]
. Ciągle jesteś trzy ruchy doprzodu, Melantho.Zastanawiam się, czy to wystarczy.W tej grze przeciwnik przewidujecztery ruchy naprzód, a większość twoich pionków została już zbita.Obawiam się, że mat jesttu nieuchronny. Chyba że uda mi się namówić do współdziałania króla mojego przeciwnika, prawda?Zobaczyła, że Royd uśmiecha się nieznacznie. Jeżeli zdecydowałbym się przejść na waszą stronę, prawdopodobnie i mnie by zabiła.Właściwie nie jestem jej potrzebny. Karoly d Branin miał pewne kłopoty w zrozumieniu tego wszystkiego. Ale.ale co innego można. Mój skuter jest wyposażony w laser.Wasze nie.Mógłbym zabić was oboje, w tej chwilii w ten sposób wkupić się na powrót w łaski %7łEGLARZA NOCY.Poprzez trzy metry pustki, które oddzielały ich skutery, oczy Melanthy spotkały się zoczyma Royda.Jej dłonie spoczywały luzno na przyciskach kontrolnych pojazdu. Możesz spróbować, kapitanie.Pamiętaj jednak, że zabicie ulepszonego modelu nie jestzadaniem prostym. Nigdy bym cię nie zabił, Melantho Jhirl  powiedział Royd poważnym tonem.Przeżyłem sześćdziesiąt osiem standardowych lat i przez cały ten czas nie zasmakowałemżycia.Jestem zmęczony, a ty potrafisz mówić wspaniałe kłamstwa.Naprawdę mniedotkniesz? Tak. Ryzykuję wiele dla tego dotyku.W pewnym sensie nie podejmuję jednak żadnegoryzyka.Jeżeli przegramy, umrzemy wszyscy.A jeśli zwyciężymy, no cóż, ja i tak umrę, gdy%7łEGLARZ NOCY zostanie zniszczony na Avalonie.Albo to, albo będę żył jako kaleka worbitalnym szpitalu.Wolę raczej śmierć. Zbudujemy dla ciebie nowy statek, kapitanie  obiecała Melantha. Kłamczucha  odpowiedział Royd.Jego głos był wyraznie pogodniejszy. Nieważne.Itak niewiele mi już życia pozostało.Zmierć mnie nie przeraża.Jeżeli zwyciężymy, musisz mijeszcze raz opowiedzieć o wolkrynach, Karoly.A ty, Melantho, musisz zagrać ze mną wszachy i znalezć sposób na dotknięcie mnie, i. I na pójście z tobą do łóżka?  dokończyła, uśmiechając się. Jeśli będziesz chciała  powiedział cicho.Potem wzruszył ramionami. Matka zpewnością wszystko słyszała.Niewątpliwie będzie się uważnie przysłuchiwać wszelkimplanom, jakie moglibyśmy robić, dlatego nie ma sensu w ogóle cokolwiek planować.Terazjuż nie ma żadnej nadziei, że będę mógł przejść przez moją śluzę, gdyż jest ona sterowanabezpośrednio z komputera.Musimy więc podążyć za innymi przez pomieszczenia silnikowe,wejść główną śluzą i wykorzystać maksymalnie te niewielkie szanse, jakie będziemy mieli.Jeśli uda mi dotrzeć do mojej konsoli i przywrócić grawitację, być może zwyciężymy.Jeżelinie.Przerwał mu niski jęk.Przez chwilę Melantha myślała, że %7łEGLARZ NOCY zaczyna bombardować ichdzwiękami i była zaskoczona głupotą podejmowania drugi raz tej samej taktyki.Potem jękzabrzmiał znowu, z tyłu skutera d Branina.Zapomniana, czwarta członkini ich grupy zaczęłamocować się z krępującymi ją więzami.Karoly pospiesznie odwrócił się, żeby ją uwolnić.Agatha próbowała podnieść się na nogii niemal wyleciała ze skutera, d Branin musiał chwycić ją za rękę i ściągnąć z powrotem.  Dobrze się czujesz?  spytał. Słyszysz mnie? Boli cię coś?Uwięzione pod przezroczystą zasłoną przestraszone oczy przeskoczyły gwałtownie odd Branina do Melanthy, do Royda i potem ku uszkodzonemu %7łEGLARZOWI.Melanthazastanawiała się, czy kobieta jest przy zdrowych zmysłach, i właśnie miała ostrzec d Branina,gdy Agatha przemówiła. Wolkryni! Och.Wolkryni!  To było wszystko, co powiedziała.Wokół wylotu tunelu zaczął się jarzyć pierścień silników atomowych.Melanthausłyszała, jak Royd wciąga raptownie powietrze.Mocno przekręciła uchwyt sterującyprzyspieszeniem jej skutera. Szybko  powiedziała głośno. %7łEGLARZ szykuje się do odlotu.* * *W jednej trzeciej drogi przez tunel Royd dogonił ją i zaczął lecieć obok, sztywny i groznyw swym czarnym, masywnym skafandrze.Bok przy boku minęli cylindry i sieci hipernapędu,przed nimi rysowała się w słabym świetle główna gródz powietrzna wraz ze swym upiornymstrażnikiem. Kiedy dotrzemy do grodzi, przeskocz na mój skuter  powiedział Royd. Chcę byćuzbrojony i mieć pojazd, a dwa skutery nie zmieszczą się w komorze śluzy.Melantha zaryzykowała szybkie spojrzenie za siebie. Karoly  zawołała. Gdzie jesteś? Na zewnątrz, moja droga  dobiegła ją odpowiedz. Nie mogę lecieć z wami.Wybaczcie mi. Musimy trzymać się razem! Nie  powiedział d Branin. Nie, nie mogę ryzykować, nie teraz, gdy jesteśmy takblisko.To byłoby takie tragiczne, takie bezcelowe, zrozum.Tak bardzo się zbliżyć i wostatniej chwili się wycofać [ Pobierz całość w formacie PDF ]
  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • przylepto3.keep.pl
  • ?>