[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.I jak ją potraktuje dzisiejszej nocy.Obawy obciąŜały ją jak ogromny kamień, gdy szła do ołtarza i czekała, aŜ wikariuszwypowie sa¬kramentalne słowa, które uczynią ich małŜonkami.Nisko sklepionepomieszczenie zdawało się blak¬nąć, przybierać szaroniebieską barwę.Suknia byłaniewygodnie obcisła, jakby swoim cięŜarem ciągnꬳa Aleksę ku ziemi.Kątem oka widziała ponurą minę Rayne'a, wi¬działa, jak Jocelyn próbtlje uśmiechnąćsię przez łzy.Za plecami wikarego migotały płomienie świec, jedna' z nich rozja'rzyłasię na moment, pod¬sycona woskiem, lecz po chwili zgasła z cichym trzaskiem.Zebrawszy wszystkie pozostałe siły, Aleksa ła¬miącym się głosem powtórzyła słowaprzysięgi małŜeńskiej,.po czym wysłuchała, jak hrabia po¬wtórzył je niespodziewaniedźwięcznie i czysto.Gdy skończyli, uniósł krótki tiulowy welon, zakrywający jej kasztanowe włosy, wziął jąw ramiona i pocałował.Jeśli oczekiwała zimnej rezerwy, to napotkała palący Ŝar.Oszałamiający, władczypocałunek, po którym ugięły się pod nią kolana, a policzki spłonęły rumieńcemwstydu.Chciała go spoliczko¬wać, zmieść uśmiech z tej przystojnej twarzy, chciałaodwrócić się i wybiec z kościoła.Chciała, Ŝeby pocałował ją jeszcze raz.Rysy jego twarzy nieco stwardniały.Znowu za¬stanawiała się, jakieŜ myśli chodzą muterazpo głowie.- Przyjmij nasze szczere najlepsze Ŝyczenia, Alekso - powiedziała Jo, ściskając jąserdecznie, ocierając łzy i uśmiechając się radośnie.Wiecz¬na optymistka.- Tak - odezwał się Rayne - wiesz, Ŝe oboje Ŝyczymy ci jak najlepiej.Aleksa zmusiła się do uśmiechu.- Dziękuję wam.- Wikariusz z Ŝoną równieŜ zło¬Ŝyli swoje gratulacje.Podpisalistosowne dokumen¬ty i juŜ niebawem zaczęli zbierać się do wyjścia.- Zobaczymy się w domu - powiedział Rayne, obejmując Ŝonę ramieniem w talii.Aleksa uniosła wzrok na hrabiego.- Obawiam się, Ŝe.lord Falon pragnie wyje¬chać.- Co takiego? - zagrzmiał Rayne.- AleŜ nie moŜecie! - wykrzyknęła Jo.- Zaplanowaliśmy małą uroczystość.Przyjedzielady Jane i ksiąŜę, i kilkoro najbliŜszych przyjaciół Aleksy.- Spojrzała błagalnie naDamiena.- Bardzo pana proszę, lordzie Falon.Kobieta wychodzi za mąŜ tylko raz wŜyciu.Hrabia odchrząknął.Aleksa oczekiwała odpo¬wiedzi odmownej.- I tak musimy gdzieś zjeść.O ile wyruszymy dziś po południu, nie widzę problemu,Ŝeby trochę zo¬stać.Aleksa wpatrywała się w jego oblicze, lecz pozo¬stawało ono nieprzeniknione.Jocelyn rozpromieniła się, wyraźnie przekona¬na, Ŝe kapitulacja hrabiego dobrzerokuje na przy¬szłość.W sumie zostali znacznie dłu*ej, niŜ Aleksa mo¬gła się spodziewać.Były prezenty,wystawny posi¬łek na niemal dwadzieścia osób, a nawet mały kon¬cert w wykonaniuiondyńskiego muzyka, który za¬grał na fortepianie w salonie zachodnim.Przez cały czas hrabia zachowywał się przyjaź¬nie, lecz z dystansem.PrzyjmowałŜyczenia z gra¬cją, jakiej się nie spodziewała, stał u jej boku, uśmiechał się, odgrywałrolę troskliwego pa¬na młodego tak dobrze, Ŝe prawie gotowa była uwierzyć, iŜnaprawdę Ŝywi jakieś uczucia do mał¬Ŝonki.Jednak prawda wyglądała zupełnieinaczej,o czym oboje doskonale wiedzieli.Poślubił ją, Ŝeby uniknąć śmierci w pojedynku albo dla jej pieniędzy, lub teŜ z obu tychpowodów.Tak czy inaczej, kiedy byli gotowi do drogi, Aleksa poczuła ucisk w gardle.- Rayne, dziękuję ci za wszystko.- Stali na sze¬rokich kamiennych schodach przeddomem.Wspięła się na palce, by pocałować go w policzek, a on uścisnął ją mocno jakniedźwiedź.Potem ob¬jęła czule Jocelyn.- Bardzo was oboje kocham.Rayne odwrócił wzrok, Jo otarła oczy.- Napisz jak najszybciej - powiedziała.- I uwaŜaj na siebie - rzekł szorstko Rayne.- Będę uwaŜać - obiecała Aleksa.Tymczasem Rayne zaskoczył ją, wyciągając rękę do lorda Palona, który, ku jejkolejnemu zdumie¬niu, przyjął ten gest.- Zyczę szczęścia - odezwał się jej brat.- Dziękuję - odparł hrabia.PołoŜyła dłoń na ramieniu męŜa, kierując się do wyjścia, gdy dostrzegła JaneThornhill, która przedzierała się przez grupkę przyjaciół.Jakby czytając w myślachAleksy, hrabia zatrzymał się, aby przyjaciółki mogły przez chwilę swobodniepo¬rozmawiać.- Będzie mi ciebie brakowało - powiedziała Jane, obejmując ją delikatnie.- Modlę siętylko, Ŝebyś kiedyś mi wybaczyła.- Wybaczyła? - Aleksa wysłała jej liścik z opi¬sem tego, co wydarzyło się w tawernie,potem otrzymała odpowiedź z deklaracją przyjaźni i wsparcia.-Gdybym tylko mogła sobie wyobrazić.gdybym przez moment uwierzyła, Ŝe sprawymogą przybrać taki obrót.- Przestań, Jane.To nie była twoja wina, lecz tylko i wyłącznie moja! Gdybym odpoczątku cie¬bie słuchała, to wszystko nie miałoby miejsca.- Na Boga, Alekso, co ty teraz zrobisz?- Zrobię dokładnie to, co bym zrobiła, gdyby brat wybrał mi kandydata na męŜa.Zamierzam sprawić, by to małŜeństwo było udane.Będę dobrą Ŝoną i modlę się, Ŝebyon okazał się porządnym męŜem dla mnie.Jane pokiwała głową.Lecz w oczach miała łzy.- Gotowa? - Hrabia stanął za jej plecami.Jak na kobietę Aleksa była dość wysoka, alelord Palon znacznie nad nią górował.Z całej jego postaci emanowały władza i siła.Tym razem była mu wdzięczna, bo naprawdę czuła się juŜ zmęczona.- Tak, jestem gotowa.PoniewaŜ zrobiło się chłodno, pojechali karetą Stoneleighów zamiast lekkimpowozem hrabiego.Falon pomógł wsiąść Aleksie, a potem jej małej słuŜącej, Sarze.Rayne nalegał, by towarzyszyła jej starsza z dziewcząt, za co Aleksa była mu bardzowdzięcz¬na.Łączyła je swego rodzaju przyjaźń.Pulch¬na mała blondynkatowarzyszyła Jocelyn, gdy ta została sierotą i musiała walczyć o przeŜycie na uli¬cachLondynu.Sarah nie była słuŜącą w powszech¬nym rozumieniu tego słowa, a nawet wprzybliŜe¬niu, lecz nauczyła się wszystkiego, co konieczne, by wykonywać tę pracę,poza tym była zrównowaŜo¬na i miała wesołe usposobienie.W obcych murachzamku Falon Sarah będzie miłą pocieszycielką, będzie przypominać o rodzinie irodzinnym domu.Spojrzała przez okno w kierunku wielkiego ka¬miennego zamku Stoneleigh, w którymspędziła dzieciństwo.Gdy przyjaciele machali na poŜegna¬nie, lokaje zajęli miejsca natyle karety, a stangret wspiął się na kozioł, chwycił lejce i smagnął cztery gniadosze pozadach.Powóz ruszył z miejsca.Mi¬nął masywną Ŝelazną bramę, kierując się doLon¬dynu i dalej, na wybrzeŜe,'na południe od Folk¬stone.Mieli zatrzymać się na p.oc w zajeździe Biały Ła¬będź koło Westerham.Hrabiazamierzał tam upo¬mnieć się o swoje męŜowskie prawa [ Pobierz całość w formacie PDF ]
  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • przylepto3.keep.pl