X




[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.- Julka ma rację.Penelopa i jej matka przyzwyczaiły się do męskiej opieki.Powinniście czymprędzej się pobrać.Zlub Tomasza i Penelopy odbył się na dzień przed przewiidywanym terminem zdjęcia bandażyz oczu Sainta.Ceremonia miała miejsce w domu Stevensonów.Służący do spółki z wozznicąznieśli na dół Bunkera Stevensona, aby mógł osobiście pobłogosławić córkę.- Ona chyba w życiu nie była taka potulna! - szepnęła Chauncey Saxton do Julki.- Zaczynamwierzyć w to, co mówi DeI, że wszystko dobre, co się dobrze kończy.- Daj Boże! - zawtórowała Julka.- Przecież Tomasz jest moim bratem.Musiała przyznać całkiem obiektywnie, że Penelopa ślicznie wygląda, ale raptem zdała sobiesprawę, że będzie ona teraz jej przybraną siostrą.Perspektywa ta nie wydała się JuIce zbytzachęcająca, gdyż jej jedyna siostra, Sara, nie sprawdziła się za dobrze w tej roli.Podczasgdy narzeczeni składali przysięgę małżeńską, a pani Stevenson głośno pociągała nosem,Julka modliła się, aby przynajmniej Tomasz był szczęśliwy.Na przyjęciu weselnym podano szampana, a dla panów także mocniejsze trunki.Chaunceypomogła w przygotowaniu bogato zaopatrzonego bufetu.Julka akurat jadła kanapkę zhomarem, kiedy Bunker swym donośnym, tylko lekko przez chorobę znieekształconymgłosem zwrócił się do Michaela:- Widzisz, mój chłopcze, jak nas obu zmogło? Ale to nic, doktor Pickett mówi, że już niedługozobaczysz swoją piękną żonę�Sally Stevenson, kiedy już się wypłakała, jak na matkę przyystało, teraz z uśmiechemprzyjmowała gratulacje.Julka jednak zauważyła, że ta dostojna dama wygląda jakoś mizernie,pooliczki się jej zapadły, jakby ostatni wstrząs postarzył ją o pięć lat.Zastanawiała się tylko,czy dla pani Stevenson większym wstrząsem była choroba męża, czy zamążpójście córki.Właaściwie Tomasz nigdy się jej nie zwierzył, czy przyszła teściowa zaakceptowała młodegoczłowieka bez grosza przy duszy jako swego zięcia.Julka postanowiła dać jej do zrozumienia,jak bardzo się jej poszczęściło.Tomasz zdawał się nie spuszczać z oka młodej żony - przez cały czas albo trzymał ją podramię, albo obejmował wpół.Julka wiedziała już, co to namiętność i pożądanie, więcpooznała, że to właśnie miał w oczach Tomasz, kiedy patrzył na Penelopę.Ta jednaksprawiała wrażenie oszołomionej i poruuszała się jak automat.Do Sainta trudno było się dopchać, gdyż zewsząd otaczali go przyjaciele.Jedni starannieunikali tematów związanych z jego ślepotą, inni, jak Bunker, mówili o tym bez skrępowania, poczym swobodnie przechodzili do innych spraw.W końcu Julka podeszła bliżej, tak żepodsłuchała wypowiedz Brenta Hammonda:- Nie uwierzyłbyś, jak Wakeville już się rozrasta!- Thackery stale informuje mnie o postępach budowy.A jak rozrasta się brzuch twojej żony?- Och, wygląda już jak słonica! - Brent roześmiał się, wskaazując na żonę.- Zapewnia, żeświetnie się czuje i żebym nie zawracał jej głowy, ale wiesz.131 - Wiem, pierwsze dziecko i tak dalej.- No, mam nadzieję, stary, że do tej pory będziesz już dobrze widział, aby móc przyjąć todziecko.- On zupełnie zwariował na tym punkcie! - poskarżyła się Byrony, dołączając do grupy.-Wytłumacz mu, Saint, że jego rola w tym wszystkim już się skończyła.- Kiedy wcale tak nie jest! - zaprotestował Saint.Wyciągnął rękę do Byrony i ścisnął w dłoni jejpalce.Julka nie od razu zorientowała się, że to nie żadna poufałość, lecz badanie leekarskie.Saint bowiem po chwili stwierdził:- Dobrze, że dłonie ci nie puchną.A jak tam twoje kostki?- No proszę, już myślałem, że przystawiasz się do mojej żony! - zachichotał Brent.- Kostki,owszem, puchną jej, jeśli nie kładzie się przynajmniej co dwie godziny.- Pilnuj więc, żeby się regularnie kładła - polecił Saint.- Tylko sama!Brent jęknął, a Byrony, choć to może nie wypadało kobiecie, wprost zarykiwała się ześmiechu.- Bardzo to ładnie wypadło - zwierzała się Julka mężowi w drodze powrotnej do domu.- Rzeczywiście - przyznał Saint.- Myślisz, że Tomasz nadal będzie chciał zostać lekarzem?- Nie wiem! - uciął krótko, bo ni z tego, ni z owego przy-pomniał sobie swoją garderobę.Zawsze utrzymywał w niej porządek, ale po omacku trudno mu się było w tym rozeznać, więccodziennie krew go zalewała, kiedy musiał korzystać z pomocy Julki przy ubieraniu.Zwyklepodawała mu każdą rzecz po kolei, a i tak musiała poprawiać mu zapięcie koszuli, bo nietrafiał guzikami we właściwe dziurki.Nigdy nie koomentował przy niej tej sytuacji, ale w dniuślubu Tomasza i Penelopy Julka zaprowadziła go do garderoby uporządkowaanej w specjalnysposób.Koszule, spodnie, kamizelki i maryynarki ułożone były według asortymentów ikolorów, od ciemmnych do jasnych, dzięki czemu Saint mógł dotykiem wybrać sobie ubranie,w którym chciał wystąpić na weselu.Sądził, że poprawi to jego samopoczucie, ale nic to niedało.Julka przyglądała mu się z narastającą rozpaczą, ale nic nie mówiła.Kiedy godzinę pózniejpomogła mu się rozebrać i poołożyć do łóżka, a sama po ciemku zrzuciła nocną koszulę iprzytuliła się do niego, też nic nie powiedział.Nie poruszył się nawet, aby ją pocałować lubchociażby jej dotknąć.Julka nie okazała rozczarowania, tylko sama nachyliła się nad nim ipocałowała go w zamknięte usta.- Kocham cię! - szepnęła, znów go pocałowała i ułożyła się przy nim do snu.Było jeszcze ciemno, kiedy obudził ją rozpaczliwy jęk Sainta: ,,0 Boże, nie! Tylko nie to!"Przewracał się przy tym z boku na bok, miotał się w pościeli i krzyczał.Julka, przeraażona,zaczęła gwałtownie nim potrząsać._ Michaelu, obudz się! To był zły sen, wstawaj! - Na jego czole wyczuła drobne kropelki potu,a kiedy położyła mu rękę na piersi, serce waliło mu jak młotem.- Michaelu!_ Co? - Saint obudził się, drżąc na całym ciele.Przez chwilę milczał, aż w końcu wyszeptał: -Boże, tak się przestraszyłem!Julka wygładziła pomiętą kołdrę i przytuliła go mocno._ Wiem, że się przestraszyłeś.Ja też bym się tego bała szeptała mu do ucha.- Ale posłuchajmnie.132 Nie od razu wiedziała, co ma powiedzieć temu silnemu, dumnemu mężczyznie, który w jejobjęciach dygotał jak dzieccko.Nie mogła tego dłużej znieść, więc trzymając go w objęęciachi gładząc po włosach, powtarzała tylko: "Posłuchaj mnie.Nawet jeśli jeszcze jutro nie będzieszwidział, to za tydzień na pewno całkiem wydobrzejesz.Obiecuję ci to".A jeśli tak się nie stanie? Co będzie, jeśli Saint już nigdy nie odzyska wzroku? Na razie Julkanie brała pod uwagę takiej możliwości.Nie mogła dopuścić, aby Saint się załamał._ Zniło mi się, że potrzebowałaś mojej pomocy - zaczął się w końcu zwierzać, z wyraznymnapięciem w głosie [ Pobierz całość w formacie PDF ]
  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • przylepto3.keep.pl