[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Była pewna, żezabraknie mi odwagi, by spojrzeć w oczy jej lub komukolwiek innemu.Pewnie miała nadzieję, że właśnie w pośpiechu pakuję walizki, chcąc jaknajszybciej wrócić do Anglii.Jakaś część mnie bardzo chciałaby tozrobić.Fajnie by było siedzieć w salonie rodziców, rozmawiając opogodzie albo o ich ogródku, popijając earl greya.Albo wybrać się dojakiegoś pubu z Alison i jej dziewczyną i sączyć drinki, zapominając ocałym tym koszmarze.Ale to byłoby tylko chwilowym lekarstwem,wszystko wróciłoby zaraz po wypiciu zawartości filiżanki czy kieliszka.Wiem, że rodzice szybko przypomnieliby mi, że Roberto jest moimmężem i powinnam trwać u jego boku, próbując naprawić nasz związek.Nie pozwoliliby mi się poddać.Alison też pewnie powiedziałaby, żeprzecież jeszcze kilka miesięcy temu byłam przekonana, że Roberto tonajwspanialszy mężczyzna na świecie.Tymczasem ja naprawdę chciałabym być u boku mojegonajwspanialszego mężczyzny, ale on zniknął.I wcale nie chodzi mi o to,że nie ma go teraz w barze.Roberto, którego spotkałam dziś na ulicy, byłobcym człowiekiem.Nawet jeśli przebywamy obok siebie, nie jesteśmyrazem.- Gdzie jest Roberto?  pytam.- Nie wiem.Pewnie z Aną-Marią - odpowiada Rafaella.Niestety, mójwłoski poprawił się na tyle, że doskonale rozumiem, co powiedziała.Wzdycham, zdając sobie sprawę, jak zle się dzieje z naszym związkiem.Nawet teściowa nie widzi potrzeby ukrywania przede mną romansumojego męża.Powinnam powiedzieć jej teraz, że nie może wypowiadaćprzy mnie imienia Any-Marii.To najlepszy moment, żeby wpaść w furię i zażądać, żeby ona i ten drań jej syn zaczęli mnie traktować zszacunkiem.Ale nie potrafię wydusić z siebie słowa.- Musisz posprzątać ubikacje.Nie będzie dziś' sprzątaczki.Podnoszę wiadro, mopa i środki do czyszczenia i godzę się i myślą, żeznów będę czyścić kible.Co się stało z moim poczuciem własnejwartości?Kiedy godzinę pózniej zjawia się Roberto, traktuje mnie z grzeczną,choć chłodną obojętnością.Mówi, że toalety wyglądają przyzwoicie i żeto miło z mojej strony, że zastępuję Paolinę.Zachowujemy się tak,jakbyśmy dopiero co się poznali i nie bardzo się polubili.Uważamy, żebysię nawzajem nie urazić.Roberto pomaga mi zrozumieć zamówieniaklientów, ale szybko zdaję sobie sprawę, że robi to wyłącznie dlatego,żeby goście byli zadowoleni i nie otrzymywali niewłaściwych potraw aninapojów, nie zaś po to, żeby oszczędzić mi krępujących sytuacji inieporozumień.Unikamy jakiegokolwiek kontaktu fizycznego, takiegojak przypadkowe dotknięcie rąk, kiedy podajemy sobie kieliszki do wina,czy też wpadnięcie na siebie, gdy próbujemy się przecisnąć za barem.Zdaję sobie sprawę, że musimy jakoś ten kontakt fizyczny nawiązać, jeślichcę mieć z tym mężczyzną dziecko.Ale z każdą nową wiadomością,której nadejście sygnalizuje telefon Roberta, moja nadzieja nanaprawienie naszego związku zdaje się zmniejszać.Przy trzecim SMS-ieRoberto wychodzi z baru, żeby zadzwonić.Prawie podskakuje z radości,nie ma nawet na tyle przyzwoitości, żeby zdobyć się na powściągliwość.- Przyjdzie tu dziś Ana-Maria? - pytam, gdy wraca do środka.- To bardzo prowokacyjne i głupie pytanie - syczy.Maskaobojętności, którą miał na sobie cały poranek, spada, jakby zdmuchniętajednym lekkim powiewem wiatru.-Wcale nie, to bardzo proste, zwykłe pytanie.- Udaję grupią. - Oczywiście, że nie przyjdzie - odburkuje, po czym odwraca się napięcie i wychodzi do kuchni.Czy powinnam uznać to za dowód, że jednak ze sobą sypiają? Gdybyich związek był niewinny, czemu miałaby nie przychodzić do baru?Przecież zawsze to robi.Próbuję poskładać wszystkie elementy układankiw sensowną całość.Najbardziej prawdopodobne wydaje mi się to, że oddawna się pragnęli.Na początku pewnie uważali, że to tylko przyjazń, alew miarę jak zaczęli spędzać ze sobą coraz więcej czasu, znów się w sobiezakochali.Zeszłej nocy nie potrafili już się dłużej powstrzymywać ipoddali się szalejącym namiętnościom.W sumie aż dziwne, że tak długoto trwało.Przypominam sobie Roberta leżącego w naszym pokoju.Uznałam wtedy, że miał dosyć Rafaelli i był zestresowany pracą, alemoże w rzeczywistości walczył ze swoimi uczuciami i wyrzutamisumienia? Może mogłam temu zapobiec, gdybym tylko nie skupiła całejswojej uwagi na wynegocjowaniu wolnego wieczoru z Chuckiem?Wychodzę przed bar i siadam na pierwszym lepszym krześle [ Pobierz całość w formacie PDF ]
  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • przylepto3.keep.pl