[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Wiedziałem, że nie ma pojęcia, jakcudownie wygląda, po prostu tak leżąc, co sprawiało, że była jeszczeseksowniejsza. Cześć  powiedziałem. Cześć  odparła ledwo słyszalnym szeptem. Chciałem powiedzieć dobranoc. To nie była prawda, ale niemogłem sobie przypomnieć, o co mi właściwie chodziło poza tym, żechciałem ją zobaczyć.Zacisnęła w palcach prześcieradło. Już powiedziałeś. No tak. Wszedłem do jej pokoju i zamknąłem za sobą drzwi.Ciągnęło mnie do niej jak ołówek do kartki. A jednak nie.Nie tak, jakchciałbym.Dzwięk jej oddechu mnie rozwalał, ale podszedłem do łóżka iusiadłem obok niej.Wiedziałem przecież, że w jej towarzystwie zawszejestem rozmontowany na kawałki.A ona nie miała o niczym bladegopojęcia.Przyglądałem się jej twarzy, chłonąłem jej lekko zarumienionepoliczki, rozchylone usta i miękkie krągłości pod podkoszulkiem. Cieszę się, że zdecydowałaś się przyjechać ze mną.Spojrzała na mnie bardzo szeroko otwartymi oczami. Ja też się cieszę. Naprawdę?  Nachyliłem się do niej i położyłem rękę przy jejbiodrze. Naprawdę to przyznajesz?Lekko uniosła kąciki ust. Tak.Przyciągał mnie ten delikatny uśmiech i dałem mu się prowadzić,aż w końcu wisiałem nad nią górną połową ciała. Szkoda, że nie mam przy sobie telefonu, żeby uwiecznić tenmoment.Głęboko westchnęła i spojrzała mi w oczy. Cudownie się bawię. Ja też. Zaczerpnąłem powietrza, choć w zasadzie wcale go nie potrzebowałem. Co planujesz na przerwę zimową?Oblizała dolną wargę, a mnie przeszył ogień gwałtownegopożądania. Nie wiem.Myślałam, żeby któregoś dnia pojechać doWaszyngtonu.Chciałabym zobaczyć Instytut Smithsona i NationalPark.Nigdy tam nie byłam. Niezły pomysł. Choć chętnie podsunąłbym kilka jeszczelepszych. Mógłbym być twoim przewodnikiem.Uśmiechnęła się trochę szerzej. To& super. Super. Nieświadomie przysunąłem się tak blisko, żeowionąłem oddechem jej policzek  Powiedz kiedy. Teraz? Teraz. Drugi stycznia  odpowiedziała bez zastanowienia i z jakiegośpowodu zarumieniła się jeszcze bardziej. Będziesz mógł?Uśmiechnąłem się. Będę mógł zawsze, kiedy tylko będziesz chciała. Sercezaczęło mi walić jak wściekłe, kiedy uśmiechnęła się szerzej.Już mi siękręciło w głowie.Nie przyszedłem w tym celu, ale wiedziałem, że jąpocałuję.Nie powstrzymam się. Powiedzieć ci coś, Avery? Co? Pamiętasz, jak przed chwilą powiedziałaś, że dobrze siębawisz?  Przechyliłem głowę tak, żeby musnąć jej wargi swoimi.Będzie jeszcze lepiej. Czyżby?  szepnęła.Otarłem się o nią nosem. O tak! Nie pocałujesz mnie więcej? Właśnie to zamierzam zrobić.Jej długie, rudawe rzęsy opadły, kiedy dotknąłem jej ust.To byłdelikatny pocałunek, ale w moich żyłach odbijał się echem grzmotu.Przeniosłem ciężar na drugą rękę, ująłem w dłoń jej policzek ipocałowałem najpierw jeden kącik jej ust, a potem drugi.Przesunąłem jej dłoń na kark, skubnąłem skórę szczęki i ciałopod uchem.Kiedy zadrżała, zachichotałem gdzieś z głębi.Wróciłempod ucho, a ona wydała dzwięk, od którego wyparowały mi z głowy wszystkie myśli. Dobranoc.Pocałowałem ją w usta i napierałem na złączone wargi, aż mniewpuściła.Smak jej skóry rozpalił ogień, a ciepło ust rozbuchałooślepiające płomienie.Nie mogłem się oderwać od jej warg,pocałunków i cichych westchnień.Jęknąłem, wyciągnąłem spod niej rękę i lekko położyłem na jejplecach.Natychmiast zesztywniała, więc wiedziałem, że muszę sięwycofać.Ostatnie, czego bym chciał, to ją przestraszyć.Boże, naprawdę ostatnie.Dotknąłem jej policzka i całowałem ją delikatnie, aż znów sięrozluzniła [ Pobierz całość w formacie PDF ]
  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • przylepto3.keep.pl