[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Prawda, że z noclegów wyruszano jeszcze po ciemku i nie zatrzymywano siÄ™ aż póznÄ… nocÄ…- jednakżecaÅ‚y pochód wraz z popasami, mimo trudnych przepraw i przejazdów, odbyÅ‚ siÄ™ w trzy dni.ÓwczeÅ›niludzie i ówczesne wojska nie czyniÅ‚y zwykle pochodów tak szybkich, ale kto chciaÅ‚ lub musiaÅ‚- mógÅ‚ jeczynić.BiorÄ…c to na uwagÄ™ Basia wyrachowywaÅ‚a sobie, że odwrotna droga, droga do Chreptiowa,powinna jej zabrać jeszcze mniej czasu, zwÅ‚aszcza że odbywaÅ‚a jÄ… konno i że droga ta byÅ‚a ucieczkÄ…, wktórej ratunek od szybkoÅ›ci zależaÅ‚.Pierwszego jednak dnia pomiarkowaÅ‚a zaraz, że siÄ™ Å‚udzi, bo nie mogÄ…c uciekać dniestrzaÅ„skim szlakiem,jeno koÅ‚ujÄ…c stepami, musiaÅ‚a nadkÅ‚adać ogromnie drogi.W dodatku mogÅ‚a zbÅ‚Ä…dzić i byÅ‚oprawdopodobnym, że zbÅ‚Ä…dzi; mogÅ‚a trafić na odtajaÅ‚e rzeki, na nieprzebyte gÄ…szcze leÅ›ne, na bÅ‚ota zimÄ…nawet nie zamarzajÄ…ce, na przeszkody od ludzi lub zwierza, wiÄ™c chociaż i nocami zamierzyÅ‚a wciążpÄ™dzić, mimo chÄ™ci utwierdzaÅ‚a siÄ™ w przekonaniu, że nawet gdyby jej szÅ‚o pomyÅ›lnie, Bóg wie kiedystanie w Chreptiowie.UdaÅ‚o jej siÄ™ wyrwać z ramion Azji, lecz co dalej bÄ™dzie? NiewÄ…tpliwie wszystko byÅ‚o lepsze od tychohydnych ramion, jednakże na myÅ›l, co jÄ… czeka, krew Å›cinaÅ‚a jej siÄ™ lodem w żyÅ‚ach.Oto przyszÅ‚o jejzaraz do gÅ‚owy, że jeÅ›li bÄ™dzie szczÄ™dzić konie, może zostać doÅ›cigniÄ™tÄ….Lipkowie znali te stepy nawylot, i skryć siÄ™ w nich przed ich okiem, przed pogoniÄ…, byÅ‚o prawie niepodobieÅ„stwem.Oni to przecieżpo caÅ‚ych dniach Å›cigali nawet wiosnÄ… i latem Tatarów, gdy kopyta koÅ„skie nie zostawiaÅ‚y Å›ladów wÅ›niegu, w rozmiÄ™kÅ‚ej ziemi; oni czytali w stepie jak w otwartej ksiÄ™dze; oni przezierali te równie jak orÅ‚y,umieli w nich wietrzyć jak psy goÅ„cze; im życie caÅ‚e schodziÅ‚o na poÅ›cigach.Próżno Tatarzy szli nierazstrumieniami, by nie zostawić Å›ladów- Kozacy, Lipkowie i Czeremisy, zarówno jak i polscy stepowizagoÅ„czycy, umieli ich odnalezć, "sposobami" na ich "sposoby" odpowiedzieć i wpaść tak nagle, jakbyspod ziemi wyroÅ›li.Jakże tu uciekać przed takim ludem? Chyba zostawić ich tak daleko za sobÄ…, by samaodlegÅ‚ość uczyniÅ‚a poÅ›cig niemożliwym.Ale w takim razie popadajÄ… konie."PopadajÄ… niechybnie, jeÅ›li ciÄ…gle bÄ™dÄ… tak iść jak dotÄ…d" - myÅ›laÅ‚a z przerażeniem Basia spoglÄ…dajÄ…c namokre, dymiÄ…ce ich boki i na pianÄ™, która pÅ‚atami spadaÅ‚a na ziemiÄ™.WiÄ™c chwilami zatrzymywaÅ‚a bieg ipoczynaÅ‚a sÅ‚uchać, ale wówczas w każdym powiewie wiatru, w szmerze liÅ›ci obrastajÄ…cych jary, wsuchym szeleÅ›cie, z jakim uderzaÅ‚y o siÄ™ wyschÅ‚e Å‚odygi stepowych badylów, w szumie skrzydeÅ‚przelatujÄ…cego ptaka, nawet w ciszy pustynnej dzwoniÄ…cej w uszach, sÅ‚yszaÅ‚a odgÅ‚osy pogoni.Iprzerażona, znów wypuszczaÅ‚a konie i biegÅ‚a szalonym pÄ™dem, póki chrapanie ich nie oznajmiÅ‚o, że niemogÄ… tak biec dalej.Ciężar samotnoÅ›ci i niemocy przygniataÅ‚ jÄ… coraz silniej.Ach! jakąż czuÅ‚a siÄ™sierotÄ…, jakiż żal, równie ogromny jak niesÅ‚uszny, wzbieraÅ‚ w jej sercu do wszystkich ludzi, donajbliższych i najdroższych, że jÄ… tak opuÅ›cili! Potem pomyÅ›laÅ‚a jeszcze, że to pewnie Bóg jÄ… karze za jejżądzÄ™ przygód, za jej wyrywanie siÄ™ na wszystkie Å‚owy, na wyprawy wbrew nieraz chÄ™ciom męża, zapÅ‚ochość i brak statku.PomyÅ›lawszy to rozpÅ‚akaÅ‚a siÄ™ serdecznie i podniósÅ‚szy główkÄ™ do góry, jęłapowtarzać chlipiÄ…c:- Ukarz, ale nie opuść! MichaÅ‚a nie karz, MichaÅ‚ niewinny! Tymczasem zbliżaÅ‚a siÄ™ noc, a z niÄ… chłód,pomroka, niepewność drogi i niepokój.Przedmioty poczęły siÄ™ zacierać, mÄ…cić, tracić okreÅ›lone ksztaÅ‚ty,a zarazem jakby siÄ™ ożywiać tajemniczo i czaić.NierównoÅ›ci na zrÄ™bach wysokich skaÅ‚ wyglÄ…daÅ‚y jakbygÅ‚owy poprzybierane w czapki spiczaste i okrÄ…gÅ‚e, które wychylajÄ… siÄ™ zza jakichÅ› olbrzymich murów ispoglÄ…dajÄ… cicho a zÅ‚ożyczliwie, kto tam przejeżdża doÅ‚em.GaÅ‚Ä™zie drzew, poruszane powiewem, miaÅ‚yjakieÅ› ruchy ludzkie: jedne kiwaÅ‚y na BasiÄ™, niby chcÄ…c jÄ… przywoÅ‚ać i tajemnicÄ™ jakÄ…Å› strasznÄ… jejpowierzyć; drugie zdawaÅ‚y siÄ™ mówić i ostrzegać: "Nie zbliżaj siÄ™!" Skarpy przewróconych drzew181 podobne byÅ‚y do jakichÅ› potwornych istot skurczonych do skoku.Basia byÅ‚a odważna, bardzo odważna,ale jak wszyscy ówczeÅ›ni ludzie - przesÄ…dna.Toteż gdy pomroka zapadÅ‚a zupeÅ‚nie, wÅ‚os wyprężaÅ‚ siÄ™ jejna gÅ‚owie, a dreszcz przechodziÅ‚ przez ciaÅ‚o na myÅ›l o nieczystych siÅ‚ach, które mogÄ… zamieszkiwać testrony.BaÅ‚a siÄ™ szczególniej upiorów.Wiara w nie byÅ‚a szczególniej rozpowszechniona po caÅ‚ymNaddniestrzu z powodu sÄ…siedztwa Multan i wÅ‚aÅ›nie te strony, koÅ‚o Jampola i Raszkowa, miaÅ‚y pod tymwzglÄ™dem zÅ‚Ä… sÅ‚awÄ™.Tylu tu ludzi schodziÅ‚o ustawicznie ze Å›wiata nagÅ‚Ä… Å›mierciÄ…, bez spowiedzi,rozgrzeszenia.Basia przypomniaÅ‚a sobie wszystkie opowieÅ›ci, które wieczorami w Chreptiowie prawiliprzy ogniu rycerze: wiÄ™c o dolinach przepaÅ›cistych, w których gdy wiatr powiaÅ‚, zrywaÅ‚y siÄ™ nagle jÄ™ki:"Jezu, Jezu!"- o pÅ‚omieniach bÅ‚Ä™dnych, w których coÅ› chrapaÅ‚o - o Å›miejÄ…cych siÄ™ skaÅ‚ach - o bladychdzieciach "sysunach" z zielonymi oczyma i potwornej gÅ‚owie, które prosiÅ‚y, by je zabrać na koÅ„, azabrane poczynaÅ‚y wysysać krew - wreszcie o gÅ‚owach bez kadÅ‚ubów chodzÄ…cych na pajÄ™czych nogach io najstraszniejszych z tych wszystkich okropnoÅ›ci, dorosÅ‚ych upiorach, czyli tak zwanych z woÅ‚oska"brukoÅ‚akach", które wprost rzucaÅ‚y siÄ™ na ludzi.Basia poczęła siÄ™ żegnać znakiem krzyża i nie ustawaÅ‚a dopóty, dopóki nie zemdlaÅ‚a jej rÄ™ka, ale iwówczas odmawiaÅ‚a litaniÄ™, bo żadnÄ… innÄ… broniÄ… przeciw nieczystym siÅ‚om nie można byÅ‚o nic poradzić.Otuchy dodawaÅ‚y jej konie, które nie okazujÄ…c żadnej trwogi, parskaÅ‚y razno [ Pobierz caÅ‚ość w formacie PDF ]
  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • przylepto3.keep.pl