[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.- Sama nie wiem.Jakoś nie zauważyłam objawów.Zapomniałam omiesiączce.Zaczęła sobie przypominać, jak to było naprawdę.Czy nie oszukiwała samejsiebie? Czy rzeczywiście była ślepa i głucha na wszystkie sygnały wysyłane przezswoje ciało? Owszem, nie miała porannych mdłości, które nękają większość kobiet,ale przecież częściej niż zwykle odczuwała zmęczenie, poza tym piersi jej nabrzmiały.No i chyba powinien ją zaniepokoić brak miesiączki.Może zignorowała objawy, bo podświadomie wyczuwała, że jej małżeństwochyli się ku końcowi?- Wstrząs, jaki przeżyłaś, kiedy ja.- Kirk potrząsnął głową.- W dodatkuprawie nic nie jadasz.yle sypiasz.Rozmawiałaś z lekarzem, jaki to może mieć wpływna dziecko?- Byłam u niego tuż przed wyjazdem nad jezioro.Okazało się, że trochęstraciłam na wadze, ale to normalne w pierwszym trymestrze.A następną wizytę mamwyznaczoną dopiero za trzy tygodnie.Nie wspomniała Kirkowi o badaniach, które lekarz jej zalecił.Bądz co bądzzbliżała się do czterdziestki, należało więc przedsięwziąć pewne środki ostrożności.Teraz jednak nie chciała wchodzić w szczegóły.- Przy poprzednich trzech ciążach nie traciłaś na wadze - zauważył.To prawda.Ale spadek wagi nie miał nic wspólnego z samą ciążą, raczej zostatnimi wydarzeniami, ze stresem i wynikającym z niego brakiem apetytu.- 82 -SR- Wiem.Staram się normalnie odżywiać, ale.- Och, Claire.Wyciągnął rękę i przyłożył delikatnie do jej policzka.Na moment zamknęłaoczy, rozkoszując się dotykiem jego dłoni.Z jednej strony Kirk był doświadczonym,twardo stąpającym po ziemi biznesmenem, z drugiej - czułym, wrażliwymczłowiekiem, tyle że ostatnimi czasy zbyt rzadko widywała tę jego drugą stronę.Araczej widywała, ale tylko wtedy, gdy przebywał z córkami.Miał do nich wręczanielską cierpliwość, na pewno sporo większą niż ona.- Jak to się stało, że tak się od siebie oddaliliśmy? Otworzyła oczy.Tympytaniem sprowadził ją z powrotem na ziemię.- Jak to się stało? - powtórzyła, odsuwając się.Po chwili włożyła okularyprzeciwsłoneczne.- Pomyliłeś adres.Siebie powinieneś o to spytać, nie mnie.Tkliwość, której była tak spragniona, znikła.Kirk wyprostował się, zacisnąłgniewnie usta.- Przepraszam, muszę jechać - rzekła, patrząc chłodno na męża.- Dziewczynkisą u Mallory.Obiecałam, że odbiorę je przed kolacją.Niczego takiego nie obiecywała.W ogóle nie mówiła, o której wróci.Wdodatku Mallory wręcz nalegała, aby się nie spieszyła.Ale Kirk oczywiście o tym niewiedział.- Chciałbym znów przyjechać na weekend.W piątek wieczorem, jeśli ci nieprzeszkadza.Potwornie jej to przeszkadzało.Nie miała ochoty myśleć o swoimrozpadającym się małżeństwie, a obecność Kirka stale jej o tym przypominała.Niemiała również ochoty analizować, co doprowadziło do rozpadu ani zastanawiać się,jak można by wszystko naprawić.Czuła wściekłość i wolała się na niej koncentrować.Ale potem pomyślała o córkach, o tym, jakie będą zawiedzione, jeżeli ukochanytatuś nie przyjedzie do nich w odwiedziny.- Dobrze, może być w piątek - oznajmiła.- Dziewczynki będą zadowolone.- Dziewczynki, Claire?Wiedziała, o co pyta, lecz uważała, że zdecydowanie zbyt wiele oczekuje.- Muszę jechać - powtórzyła.- 83 -SRPatrzył na nią w milczeniu przez dobrą minutę, lecz nie odwzajemniła jegospojrzenia.Siedziała z wzrokiem utkwionym w szosę, w przerywaną białą linię, wzmieniające się światła na skrzyżowaniu, przed którym musiała skręcić, żeby dotrzećdo autostrady.Wreszcie, wzdychając z rezygnacją, Kirk sięgnął do klamki.- W porządku.Jedz.- Otworzył drzwi i wysiadł.- Dbaj o siebie, Claire -poprosił.- Obiecaj mi, że będziesz się zdrowo odżywiać.%7łe będziesz się wysypiać.Jego troska była wzruszająca.Oczywiście troska o dziecko, bo gdy nie wiedziało dziecku, to o nią by się nie troszczył.Skinęła głową, nie odrywając oczu od szosy.I czekała, aż zamknie drzwi.- Chodzi mi nie tylko o dziecko, Claire - dodał, jakby czytając w jej myślach.Akurat! Chyba nie sądził, że mu uwierzy?- Dobrze, Kirk.Będę na siebie uważała.- Zwietnie.- A zatem do piątku.Rozdział 10Musiała wziąć się w garść i udawać, że wszystko jest w porządku.Nie było tołatwe, ale na szczęście jakoś sobie poradziła.Zresztą, patrząc na córki, wiedziała, żenie ma wyboru.Bez nich całkiem by się załamała.Albo oszalałaby z rozpaczy, albowsiadłaby do auta, odjechała i nigdy już nie wróciła.Na myśl o Kirku, o dwunastuwspólnie spędzonych latach, czuła przejmujący ból.Mimo to o niczym innym niepotrafiła myśleć.Zastanawiała się, dlaczego się od siebie oddalili, kiedy przestali ze sobąrozmawiać, tak naprawdę rozmawiać, i co spowodowało, że Kirk zaczął szukaćpocieszenia u Janice.Cały czas dumała też nad tym, co Kirk czuje, mieszkając samotnie w Toronto, iczy tęskni za Janice.Wprawdzie obiecał, że nie będzie się z nią spotykał, póki trwaterapia i podejmują próby ratowania małżeństwa.Ale czy naprawdę mu na tymzależy? A może stale myśli o Janice? Może ciągle przewija się w jego snach?- 84 -SRKiedy w czwartek po południu Grady zaproponował przejażdżkę motorówką inarty wodne, Claire z przyjemnością się zgodziła w imieniu swoim i dziewczynek.Potrzebowały jakiejś rozrywki, chwili zapomnienia i wytchnienia.Przez całą środę, atakże czwartkowy poranek, skakały sobie do oczu.Zwłaszcza Daisy z Andie.Teraz, na pokładzie eleganckiej motorówki, Claire po raz pierwszy od wielugodzin poczuła, jak spływa na nią spokój.Siedziała na przednim siedzeniu, niecoukosem, tak by mieć na oku Andie, która z dumnym uśmiechem na twarzy cięłanartami wodę.Daisy z Jenną, które zajmowały tylną ławkę, machały entuzjastyczniedo starszej siostry.- Zwietnie jej idzie! - zawołał Grady, spoglądając przez ramię.Posłał Claire szeroki uśmiech [ Pobierz całość w formacie PDF ]
zanotowane.pl doc.pisz.pl pdf.pisz.pl przylepto3.keep.pl
.- Sama nie wiem.Jakoś nie zauważyłam objawów.Zapomniałam omiesiączce.Zaczęła sobie przypominać, jak to było naprawdę.Czy nie oszukiwała samejsiebie? Czy rzeczywiście była ślepa i głucha na wszystkie sygnały wysyłane przezswoje ciało? Owszem, nie miała porannych mdłości, które nękają większość kobiet,ale przecież częściej niż zwykle odczuwała zmęczenie, poza tym piersi jej nabrzmiały.No i chyba powinien ją zaniepokoić brak miesiączki.Może zignorowała objawy, bo podświadomie wyczuwała, że jej małżeństwochyli się ku końcowi?- Wstrząs, jaki przeżyłaś, kiedy ja.- Kirk potrząsnął głową.- W dodatkuprawie nic nie jadasz.yle sypiasz.Rozmawiałaś z lekarzem, jaki to może mieć wpływna dziecko?- Byłam u niego tuż przed wyjazdem nad jezioro.Okazało się, że trochęstraciłam na wadze, ale to normalne w pierwszym trymestrze.A następną wizytę mamwyznaczoną dopiero za trzy tygodnie.Nie wspomniała Kirkowi o badaniach, które lekarz jej zalecił.Bądz co bądzzbliżała się do czterdziestki, należało więc przedsięwziąć pewne środki ostrożności.Teraz jednak nie chciała wchodzić w szczegóły.- Przy poprzednich trzech ciążach nie traciłaś na wadze - zauważył.To prawda.Ale spadek wagi nie miał nic wspólnego z samą ciążą, raczej zostatnimi wydarzeniami, ze stresem i wynikającym z niego brakiem apetytu.- 82 -SR- Wiem.Staram się normalnie odżywiać, ale.- Och, Claire.Wyciągnął rękę i przyłożył delikatnie do jej policzka.Na moment zamknęłaoczy, rozkoszując się dotykiem jego dłoni.Z jednej strony Kirk był doświadczonym,twardo stąpającym po ziemi biznesmenem, z drugiej - czułym, wrażliwymczłowiekiem, tyle że ostatnimi czasy zbyt rzadko widywała tę jego drugą stronę.Araczej widywała, ale tylko wtedy, gdy przebywał z córkami.Miał do nich wręczanielską cierpliwość, na pewno sporo większą niż ona.- Jak to się stało, że tak się od siebie oddaliliśmy? Otworzyła oczy.Tympytaniem sprowadził ją z powrotem na ziemię.- Jak to się stało? - powtórzyła, odsuwając się.Po chwili włożyła okularyprzeciwsłoneczne.- Pomyliłeś adres.Siebie powinieneś o to spytać, nie mnie.Tkliwość, której była tak spragniona, znikła.Kirk wyprostował się, zacisnąłgniewnie usta.- Przepraszam, muszę jechać - rzekła, patrząc chłodno na męża.- Dziewczynkisą u Mallory.Obiecałam, że odbiorę je przed kolacją.Niczego takiego nie obiecywała.W ogóle nie mówiła, o której wróci.Wdodatku Mallory wręcz nalegała, aby się nie spieszyła.Ale Kirk oczywiście o tym niewiedział.- Chciałbym znów przyjechać na weekend.W piątek wieczorem, jeśli ci nieprzeszkadza.Potwornie jej to przeszkadzało.Nie miała ochoty myśleć o swoimrozpadającym się małżeństwie, a obecność Kirka stale jej o tym przypominała.Niemiała również ochoty analizować, co doprowadziło do rozpadu ani zastanawiać się,jak można by wszystko naprawić.Czuła wściekłość i wolała się na niej koncentrować.Ale potem pomyślała o córkach, o tym, jakie będą zawiedzione, jeżeli ukochanytatuś nie przyjedzie do nich w odwiedziny.- Dobrze, może być w piątek - oznajmiła.- Dziewczynki będą zadowolone.- Dziewczynki, Claire?Wiedziała, o co pyta, lecz uważała, że zdecydowanie zbyt wiele oczekuje.- Muszę jechać - powtórzyła.- 83 -SRPatrzył na nią w milczeniu przez dobrą minutę, lecz nie odwzajemniła jegospojrzenia.Siedziała z wzrokiem utkwionym w szosę, w przerywaną białą linię, wzmieniające się światła na skrzyżowaniu, przed którym musiała skręcić, żeby dotrzećdo autostrady.Wreszcie, wzdychając z rezygnacją, Kirk sięgnął do klamki.- W porządku.Jedz.- Otworzył drzwi i wysiadł.- Dbaj o siebie, Claire -poprosił.- Obiecaj mi, że będziesz się zdrowo odżywiać.%7łe będziesz się wysypiać.Jego troska była wzruszająca.Oczywiście troska o dziecko, bo gdy nie wiedziało dziecku, to o nią by się nie troszczył.Skinęła głową, nie odrywając oczu od szosy.I czekała, aż zamknie drzwi.- Chodzi mi nie tylko o dziecko, Claire - dodał, jakby czytając w jej myślach.Akurat! Chyba nie sądził, że mu uwierzy?- Dobrze, Kirk.Będę na siebie uważała.- Zwietnie.- A zatem do piątku.Rozdział 10Musiała wziąć się w garść i udawać, że wszystko jest w porządku.Nie było tołatwe, ale na szczęście jakoś sobie poradziła.Zresztą, patrząc na córki, wiedziała, żenie ma wyboru.Bez nich całkiem by się załamała.Albo oszalałaby z rozpaczy, albowsiadłaby do auta, odjechała i nigdy już nie wróciła.Na myśl o Kirku, o dwunastuwspólnie spędzonych latach, czuła przejmujący ból.Mimo to o niczym innym niepotrafiła myśleć.Zastanawiała się, dlaczego się od siebie oddalili, kiedy przestali ze sobąrozmawiać, tak naprawdę rozmawiać, i co spowodowało, że Kirk zaczął szukaćpocieszenia u Janice.Cały czas dumała też nad tym, co Kirk czuje, mieszkając samotnie w Toronto, iczy tęskni za Janice.Wprawdzie obiecał, że nie będzie się z nią spotykał, póki trwaterapia i podejmują próby ratowania małżeństwa.Ale czy naprawdę mu na tymzależy? A może stale myśli o Janice? Może ciągle przewija się w jego snach?- 84 -SRKiedy w czwartek po południu Grady zaproponował przejażdżkę motorówką inarty wodne, Claire z przyjemnością się zgodziła w imieniu swoim i dziewczynek.Potrzebowały jakiejś rozrywki, chwili zapomnienia i wytchnienia.Przez całą środę, atakże czwartkowy poranek, skakały sobie do oczu.Zwłaszcza Daisy z Andie.Teraz, na pokładzie eleganckiej motorówki, Claire po raz pierwszy od wielugodzin poczuła, jak spływa na nią spokój.Siedziała na przednim siedzeniu, niecoukosem, tak by mieć na oku Andie, która z dumnym uśmiechem na twarzy cięłanartami wodę.Daisy z Jenną, które zajmowały tylną ławkę, machały entuzjastyczniedo starszej siostry.- Zwietnie jej idzie! - zawołał Grady, spoglądając przez ramię.Posłał Claire szeroki uśmiech [ Pobierz całość w formacie PDF ]