[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Zobaczył, że Jane i Gertruda piorą w kuchni bieliznę pościelową.Chłopca z nimi nie było.Wiec przekrada' się dalej pod ścianami.Sypialnia - pusta.Jadalnia - pusta.Pracownia - tak, Reg, chory, tam właśnie spodziewał się znaleźć Jimmy'ego i tam go odnalazł.Twarz chłopca płonęła wręcz z ciekawości i Reg z pewnością uwierzył, że trafił w końcu na ICH zdeklarowanego agenta.Chłopiec trzymał w ręku coś w rodzaju miotacza promieni śmierci, celował nim w biurko, a z maszyny - i Reg to słyszał - krzyczał Rackne.Możecie sobie pomyśleć, że opisuje subiektywne uczucia człowieka, który już nie żyje lub - żeby określić to bardziej bezceremonialnie - po prostu zmyślam.Nie.Jane i Gertruda słyszały aż w kuchni warkot plastikowego „kosmicznego miotacza", z którego Jim strzelał od czasu, kiedy w ogóle zaczął przychodzić do tego domu.Jane żyła z dnia na dzień wyłącznie nadzieją, że baterie w końcu się wyczerpią.Nikt nie mógł pomylić źródła, z którego dochodził terkot - to musiała być pracownia Rega.Ten chłopak był chyba rzeczywiście materiałem na niezłego rzezimieszka.W całym domu zabroniono mu wchodzenia do jednego pokoju, wiec oczywiście musiał tam wleźć, albo umrzeć z ciekawości.Szybko odkrył, że Jane trzyma klucz do pracowni na półeczce nad kominkiem w dużym pokoju.Czy bywał tam już przedtem? Myślę, że tak.Jane mówiła, że trzy lub cztery dni wcześniej dała chłopcu pomarańcze., a nazajutrz podczas sprzątania znalazła skórki pod kanapą w pracowni.Reg nie jadał pomarańczy, twierdził, że jest na nie uczulony.Jane rzuciła powłoczke, którą właśnie prała, z powrotem do zlewu i pobiegła do pracowni.Słyszała głośne: „pah! pah! pah" miotacza i krzyk chłopca: „Mam cię! Nie uciekniesz! Widzę cię!" I twierdziła, że słyszała.słyszała.krzyk.Wysoki, jękliwy krzyk tak pełen bólu, że niemal nie do zniesienia.„Kiedy to usłyszałam - powiedziała mi - wiedziałam już, że be.de musiała odejść od Rega niezależnie od tego, co się stało, że opowieści starych bab są prawdziwe, że szaleństwem można się zarazić.Słyszałam Rackne - mówiła - ten wstrętny chłopak mordował Rackne, mordował go plastikowym miotaczem za dwa dolary.Drzwi do pracowni były otwarte, a klucz tkwił w zamku.Dopiero później zauważyłam krzesło przysunięte do kominka i ślady butów Jimmy'ego na siedzeniu.Stał przy stoliku pod maszynę.To był stary, biurowy model z zakładanym na wałek szklanym ochraniaczem.Jimmy przycisnął lufę do szkła i strzelał- pah! pah! pah!, błyskało czerwone światełko i nagle zrozumiałam wszystko, co Reg mówił mi o elektryczności, ta zabawka działała przecież na zwykłe baterie, a ja czułam fale bólu, wypływając z niej i przepalające mi mózg.- Widzę cię! - krzyczał Jimmy z pięknym, a zarazem obrzydliwym wyrazem błogości na twarzy.-Nie uciekniesz przed Kapitanem Future!I ten krzyk.wrzask.jek.coraz słabszy.cichszy.- Jimmy, dość! - krzyknęłam.Aż podskoczył.Zaskoczyłam go.Spojrzał na mnie, przygryzł wysunięty z napięcia jezyk.i znów przycisnął lufę miotacza do szkła, znów zaczął strzelać pah!pah!pah! i to straszne, purpurowe światło.Gertruda biegła przez korytarz wrzeszcząc, że ma natychmiast przestać i obiecując mu lanie, jakiego nie dostał w życiu.i wtedy frontowe drzwi otworzyły się nagle i w progu stanął wrzeszczący Reg.Wystarczyło na niego spojrzeć.od razu wiedziałam, że jest szalony.W ręku trzymał rewolwer.- Nie zastrzelisz go! - pisnęła Gertruda i próbowała złapać Rega za rękę.Prawie nie zwrócił na nią uwagi, tylko uderzył ją kolbą i odepchnął.Jimmy chyba nawet nie zdawał sobie sprawy z tego, co się dzieje.po prostu dalej strzelał w maszynę.Widziałam purpurowe światło migające w jej ciemnym wnętrzu, wyglądało jak taki elektryczny łuk, na który nie wolno patrzeć bez specjalnych okularów, bo można uszkodzić źrenice i oślepnąć na całe życie.Reg przepchnął się.do pokoju odpychając mnie siłą i krzycząc: RACKNE! RACKNE! ZABflASZ RACKNE!A kiedy Reg biegł przez pokój najwyraźniej mając zamiar zabić tego dzieciaka - mówiła mi Jane -miałam jeszcze czas, żeby się zastanowić, ile razy właził wcześniej do tego pokoju, ile razy mógł już strzelać do maszyny pah!pah!pah!, kiedy ja z Gertrudą słałyśmy łóżka, albo wieszałyśmy pranie za domem i nic nie słyszałyśmy.ani strzałów, ani krzyków tej.tego.fornita, który mieszkał w maszynie.Jimmy nie przestał nawet wtedy, kiedy wrzeszczący coś Reg prawie już sięgał go ręką, po prostu strzelał dalej tak, jakby wiedział, że ma ostatnią szansę i do tej pory nie mogę przestać myśleć o tym, że być może miał racje, być może ONI istnieją naprawdę, może po prostu unoszą się wokół nas, a od czasu do czasu nurkują w głębi czyjejś głowy jak skoczek robiący podwójne salto z wieży, zmuszają kogoś do zrobienia za nich brudnej roboty i uciekają, a ten ktoś mówi: „Co? Ja? Że co zrobiłem?"Sekundę przedtem, nim Reg zdążył interweniować, wydobywający się z maszyny do pisania skrzek zmienił się w krótki, straszliwy wrzask i zobaczyłam krew rozbryzgującą się na szklanej osłonie jakby to coś ze środka po prostu eksplodowało.Jak, często o tym mówią, zwierze zamknięte w kuchencemikrofalowej.Wiem, że to brzmi jak zwierzenia wariatki, ale widziałam krew - prysneła na szkic i zaczęła po nim ściekać.- Trafiłem! - powiedział bardzo szczęśliwy Jimmy.- Dosta.Reg złapał go i przerzucił przez cały pokój.Plastikowy miotacz upadł na podłogę i przełamał się na pół.Tak, to był tylko plastik i baterie.Reg spojrzał na maszynę i krzyknął.To nie był krzyk bólu lub gniewu, choć brzmiał w nim gniew - to był krzyk dojmującego żalu [ Pobierz całość w formacie PDF ]
  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • przylepto3.keep.pl