[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.- A twój syn? On się nie liczy?! - krzyczy Simone.Kiedy Erik próbuje jej dotknąć, odpycha go.- Dzwonię do taty - oznajmia drżącym głosem.- On mi pomoże odnalezć Benjamina.- Nie chcę, żebyś do niego dzwoniła.- Wiedziałam, że to powiesz, ale tak naprawdę mam to w dupie.Chcę tylko odzyskaćBenjamina.- Znajdę go, Sixan.- Dlaczego ci nie wierzę?- Policja robi, co może, a twój tata jest.- Policja? To przecież policja wypuściła tego świra! - mówi wzburzona.- Może nie?Nie zrobią nic, żeby znalezć Benjamina.- Josef jest seryjnym mordercą, policja chce go znalezć i znajdzie, ale nie jestem głupi,wiem, że Benjamin się dla nich nie liczy, nie obchodzi ich, nie tak naprawdę, nie jak nas, niejak.- Przecież to właśnie mówię - przerywa mu zirytowana.- Joona Linna powiedział, że.- To przecież jego wina, to on namówił cię na hipnozę.Erik potrząsa głową i przełyka głośno ślinę.- To był mój wybór.- Tata zrobiłby wszystko.- mówi cicho Simone.- Chciałbym, żebyśmy razem przeanalizowali każdy najdrobniejszy szczegół, musimypomyśleć, potrzebujemy spokoju, żeby.- A co my, do diabła, możemy zrobić?! - krzyczy Simone.Zapada cisza.Erik słyszy, jak ktoś w pokoju obok przerzuca kanały w telewizji.Simone leży, nie patrząc na męża.- Musimy pomyśleć - odzywa się ostrożnie Erik.- Nie jestem pewien, czy to JosefEk.- Tobie już chyba całkiem odwaliło - przerywa mu Simone.Próbuje wstać z łóżka, ale nie ma siły.- Mogę coś powiedzieć? - pyta Erik.- Zamierzam zdobyć pistolet, a potem go znajdę.- Drzwi wejściowe były otwarte przez dwie noce z rzędu, ale.- Mówiłam ci - przerywa Simone.- Mówiłam, że ktoś był w mieszkaniu, ale mi nieuwierzyłeś, nigdy mi nie wierzysz, gdybyś tylko mi uwierzył, to.- Posłuchaj mnie - przerywa jej Erik.- Tej pierwszej nocy Josef Ek leżał w szpitalu, wswoim łóżku, więc nie mógł być u nas, nie mógł otworzyć lodówki, to niemożliwe.Simone nie słucha, usiłuje wstać.Jęczy ze złością, ale udaje się jej podejść do wąskiejszafy, w której wiszą jej ubrania.Erik stoi obok, nie pomagając jej, patrzy, jak ubiera siędrżącymi rękami.Słyszy, jak klnie pod nosem.24Sobota wieczorem, dwunasty grudnia Jest już wieczór, kiedy Erikowi w końcu udajesię wypisać Simone ze szpitala.W mieszkaniu panuje chaos - pościel wywleczona do przedpokoju, zapalone światła,cieknąca z kranu w łazience woda, porozrzucane buty, telefon ciśnięty na parkiet, leżące obokbaterie.Erik i Simon e rozglądają się wokół z potwornym, ściskającym w dołku uczuciem, żecoś nieodwołalnie stracili.Przedmioty stały się obce, bez znaczenia.Simone podnosi krzesło, siada na nim i zaczyna ściągać kozaki.Erik zakręca kran włazience i idzie do pokoju Benjamina.Patrzy na pomalowany na czerwono blat biurka.Podręczniki przy komputerze, oprawione w szary papier.Na korkowej tablicy wisi jego własne zdjęcie z czasów Ugandy, na którym jestuśmiechnięty i opalony, a ręce trzyma w kieszeniach lekarskiego fartucha.Erik dotyka lekkodżinsów syna, przewieszonych przez krzesło razem z czarną bluzą.Wraca do dużego pokoju.Widzi, jak Simone wkłada baterie do telefonu i jak zaczynawybierać numer.- Do kogo dzwonisz?- Do taty - odpowiada.- Możesz z tym chwilę poczekać?Simon e pozwala odebrać sobie telefon.- Co chcesz powiedzieć? - pyta głosem, w którym słychać zmęczenie.- Nie mam siły na spotkanie z Kennetem, nie teraz, nie.Milknie, odkłada telefon na stół i przeciąga dłonią po twarzy, po czym mówi dalej:- Czy możesz uszanować to, że nie chcę wszystkiego, co mam, powierzać w ręcetwojego ojca?- Czy możesz uszanować to, że.- Daj spokój - przerywa jej.Simone patrzy na niego z urazą.- Sixan, trochę trudno jest mi zebrać myśli w tej chwili.Sam nie wiem, chce mi się krzyczeć, czy co.Nie mam siły znosić twojego ojca wpobliżu.- Skończyłeś? - pyta Simone, wyciągając rękę po telefon.- Chodzi o nasze dziecko - mówi Erik.Simone kiwa głową.- Czy może tak być? Czy możemy się na nim skupić? - ciągnie Erik.- Chcę, żebyśmyposzukali Benjamina, ty i ja.wspólnie z policją, dokładnie tak, jak powinno być.- Potrzebuję taty - mówi Simone.- A ja potrzebuję ciebie.- W to akurat nie wierzę.- Dlaczego.- Dlatego, że ty tylko chcesz mi mówić, co mam robić - przerywa mu Simone.Erik okrąża pokój, staje.- Twój ojciec jest na emeryturze, nic nie może zrobić.- Ma kontakty.- Tak mu się wydaje, wydaje mu się, że ma kontakty, wydaje mu się, że nadal jestkomisarzem, ale tak naprawdę jest zwykłym emerytem.- Nie wiesz [ Pobierz całość w formacie PDF ]
zanotowane.pl doc.pisz.pl pdf.pisz.pl przylepto3.keep.pl
.- A twój syn? On się nie liczy?! - krzyczy Simone.Kiedy Erik próbuje jej dotknąć, odpycha go.- Dzwonię do taty - oznajmia drżącym głosem.- On mi pomoże odnalezć Benjamina.- Nie chcę, żebyś do niego dzwoniła.- Wiedziałam, że to powiesz, ale tak naprawdę mam to w dupie.Chcę tylko odzyskaćBenjamina.- Znajdę go, Sixan.- Dlaczego ci nie wierzę?- Policja robi, co może, a twój tata jest.- Policja? To przecież policja wypuściła tego świra! - mówi wzburzona.- Może nie?Nie zrobią nic, żeby znalezć Benjamina.- Josef jest seryjnym mordercą, policja chce go znalezć i znajdzie, ale nie jestem głupi,wiem, że Benjamin się dla nich nie liczy, nie obchodzi ich, nie tak naprawdę, nie jak nas, niejak.- Przecież to właśnie mówię - przerywa mu zirytowana.- Joona Linna powiedział, że.- To przecież jego wina, to on namówił cię na hipnozę.Erik potrząsa głową i przełyka głośno ślinę.- To był mój wybór.- Tata zrobiłby wszystko.- mówi cicho Simone.- Chciałbym, żebyśmy razem przeanalizowali każdy najdrobniejszy szczegół, musimypomyśleć, potrzebujemy spokoju, żeby.- A co my, do diabła, możemy zrobić?! - krzyczy Simone.Zapada cisza.Erik słyszy, jak ktoś w pokoju obok przerzuca kanały w telewizji.Simone leży, nie patrząc na męża.- Musimy pomyśleć - odzywa się ostrożnie Erik.- Nie jestem pewien, czy to JosefEk.- Tobie już chyba całkiem odwaliło - przerywa mu Simone.Próbuje wstać z łóżka, ale nie ma siły.- Mogę coś powiedzieć? - pyta Erik.- Zamierzam zdobyć pistolet, a potem go znajdę.- Drzwi wejściowe były otwarte przez dwie noce z rzędu, ale.- Mówiłam ci - przerywa Simone.- Mówiłam, że ktoś był w mieszkaniu, ale mi nieuwierzyłeś, nigdy mi nie wierzysz, gdybyś tylko mi uwierzył, to.- Posłuchaj mnie - przerywa jej Erik.- Tej pierwszej nocy Josef Ek leżał w szpitalu, wswoim łóżku, więc nie mógł być u nas, nie mógł otworzyć lodówki, to niemożliwe.Simone nie słucha, usiłuje wstać.Jęczy ze złością, ale udaje się jej podejść do wąskiejszafy, w której wiszą jej ubrania.Erik stoi obok, nie pomagając jej, patrzy, jak ubiera siędrżącymi rękami.Słyszy, jak klnie pod nosem.24Sobota wieczorem, dwunasty grudnia Jest już wieczór, kiedy Erikowi w końcu udajesię wypisać Simone ze szpitala.W mieszkaniu panuje chaos - pościel wywleczona do przedpokoju, zapalone światła,cieknąca z kranu w łazience woda, porozrzucane buty, telefon ciśnięty na parkiet, leżące obokbaterie.Erik i Simon e rozglądają się wokół z potwornym, ściskającym w dołku uczuciem, żecoś nieodwołalnie stracili.Przedmioty stały się obce, bez znaczenia.Simone podnosi krzesło, siada na nim i zaczyna ściągać kozaki.Erik zakręca kran włazience i idzie do pokoju Benjamina.Patrzy na pomalowany na czerwono blat biurka.Podręczniki przy komputerze, oprawione w szary papier.Na korkowej tablicy wisi jego własne zdjęcie z czasów Ugandy, na którym jestuśmiechnięty i opalony, a ręce trzyma w kieszeniach lekarskiego fartucha.Erik dotyka lekkodżinsów syna, przewieszonych przez krzesło razem z czarną bluzą.Wraca do dużego pokoju.Widzi, jak Simone wkłada baterie do telefonu i jak zaczynawybierać numer.- Do kogo dzwonisz?- Do taty - odpowiada.- Możesz z tym chwilę poczekać?Simon e pozwala odebrać sobie telefon.- Co chcesz powiedzieć? - pyta głosem, w którym słychać zmęczenie.- Nie mam siły na spotkanie z Kennetem, nie teraz, nie.Milknie, odkłada telefon na stół i przeciąga dłonią po twarzy, po czym mówi dalej:- Czy możesz uszanować to, że nie chcę wszystkiego, co mam, powierzać w ręcetwojego ojca?- Czy możesz uszanować to, że.- Daj spokój - przerywa jej.Simone patrzy na niego z urazą.- Sixan, trochę trudno jest mi zebrać myśli w tej chwili.Sam nie wiem, chce mi się krzyczeć, czy co.Nie mam siły znosić twojego ojca wpobliżu.- Skończyłeś? - pyta Simone, wyciągając rękę po telefon.- Chodzi o nasze dziecko - mówi Erik.Simone kiwa głową.- Czy może tak być? Czy możemy się na nim skupić? - ciągnie Erik.- Chcę, żebyśmyposzukali Benjamina, ty i ja.wspólnie z policją, dokładnie tak, jak powinno być.- Potrzebuję taty - mówi Simone.- A ja potrzebuję ciebie.- W to akurat nie wierzę.- Dlaczego.- Dlatego, że ty tylko chcesz mi mówić, co mam robić - przerywa mu Simone.Erik okrąża pokój, staje.- Twój ojciec jest na emeryturze, nic nie może zrobić.- Ma kontakty.- Tak mu się wydaje, wydaje mu się, że ma kontakty, wydaje mu się, że nadal jestkomisarzem, ale tak naprawdę jest zwykłym emerytem.- Nie wiesz [ Pobierz całość w formacie PDF ]