[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Był to jego młodszy syn, który zaginął kilka dni wcześniej.Bez wahania rzucił się na stwora,zatapiając w nim niedzwiedzie pazury i kły.Zaskoczony stwór upuścił chłopca.Uderzył z wściekłościąwielką łapą Tanekiego, aż ten potoczył się na drugi koniec ogromnej lodowej sali.Taneki próbował siępodnieść, ale w głowie czuł dudnienie.Stwór tymczasem zmierzał w jego stronę.Nagle Taneki posłyszał lekkie, delikatne dzwonienie.Potwór przystanął na ten dzwięk.Wyglądał tak,jakby słuchał urzeczony i nie mógł się ruszyć.Wtedy Taneki uniósł głowę i zobaczył postać okutaną wdługie białe futro.Na jej szyi tkwił wielki wisiorek z kawałków lśniącego lodu, drobne kryształki jakbłyszczące klejnoty zwieszały się też z brzegów kaptura, poły i rękawów.Taneki uświadomił sobie, żeto one wydają ten delikatny, cichy dzwięk, wraz z każdym krokiem przybysza.Wędrowiec wyciągnął zkieszeni płaszcza malutką buteleczkę.Potem podszedł do Tanekiego, który w tym czasie zdołałpodnieść się na nogi i powrócić do ludzkiej postaci.Wskazał na nóż u jego pasa i wyciągnął rękę.Taneki zawahał się chwilę, a potem podał mu nóż.Wędrowiec odetkał buteleczkę i polał ostrze nożajedną kroplą płynu. To pomoże ci go pokonać.Wystarczy, że wbijesz ten nóż prosto w jego serce powiedziałprzybysz, podając Tanekiemu nóż.Taneki spojrzał na bezwładne ciało syna, leżące w drugim końcu sali, a potem bez wahania rzuciłsię w kierunku stwora, który ciągle wydawał się oszołomiony i zasłuchany.Udało mu się wbić nóż wjego serce.W tej samej chwili potwór runął na ziemię i rozsypał się na tysiące szklanych kawałków.Taneki podbiegł do syna i uniósł go z lodowej podłogi.Malec jęknął cicho.Nieopodal znalazł jeszczetroje dzieci.Wszystkie żyły.W tej samej chwili Taneki znów posłyszał delikatne dzwonienie.Obejrzałsię i zobaczył, że mężczyzna zmierza w stronę wyjścia. Kim jesteś? zawołał i ruszył w jego kierunku. Możesz nazywać mnie Wędrowcem powiedział nieznajomy, odwracając głowę. Czy on już nie wróci? Nie żyje? zapytał. Zasnął.I będzie spał, dopóki ktoś znów go nie obudzi swoim pragnieniem, które go przywoła odparł. Czym on był? zapytał Taneki, tuląc syna. Możesz nazywać go Lodowym Staruchem odrzekł.Jego głos wybrzmiał echem, kiedyodchodził.Kiedy Taneki wyszedł na zewnątrz, nie zobaczył żadnych śladów Wędrowca.Zupełnie jakbyrozpłynął się w powietrzu.Wrócił do wioski, gdzie świętowano z tego powodu, a rodzice odzyskanych dzieci nie posiadali się zradości.Okazało się też, że Enuki wyzdrowiała, tak jak kilkoro innych, których choroba nie zabrała odrazu.Taneki opowiedział całą historię, a wszyscy słuchali z zainteresowaniem.Do dziś jednak nie wiadomo, kim właściwie był Wędrowiec ani co za płyn był w buteleczce, któregozaledwie kropla wystarczyła, aby uśmiercić Lodowego Starucha.Skończyłem czytać, potem parsknąłem i pokręciłem z niedowierzaniem głową, kiedy dotarł do mnie wpełni sens ostatniego akapitu.Nagle coś poruszyło się między regałami.Wstałem z miejsca i zrobiłem kilka kroków w tamtymkierunku.W oddali, za regałem zobaczyłem chłopca i psa.Był to ten sam chłopiec, którego widziałemzaraz po moim przyjezdzie.Teraz wiedziałem jednak, że i pies, i chłopiec są Duszami.Bylipółprzezroczyści i bledsi niż ludzie.Poprzednim razem z jakiegoś powodu tego nie zauważyłem, byćmoże chodziło o trzecią powiekę, która nie była wtedy w pełni otwarta.Chłopiec znowu wydawał sięmnie obserwować.I znowu wzbudziło to mój niepokój.Chciałem podejść bliżej, ale zniknęli równieszybko, jak się pojawili.W tej samej chwili usłyszałem kroki za plecami.Odwróciłem się i zauważyłemJagę oraz Jana. I jak tam? zagadnęła Jaga. Znalazłeś coś? Nawet więcej, niż bym przypuszczał.Jednak mam też złą wiadomość.Staruszek uniósł brwi, a Jaga spojrzała na mnie pytająco.Opowiedziałem im o mojej teorii o Lichu ioboje zgodzili się ze mną, że wygląda na to, że mamy z nim do czynienia. Jak je zniszczyć? zapytała Jaga. Nie mam pojęcia odparłem [ Pobierz całość w formacie PDF ]
zanotowane.pl doc.pisz.pl pdf.pisz.pl przylepto3.keep.pl
.Był to jego młodszy syn, który zaginął kilka dni wcześniej.Bez wahania rzucił się na stwora,zatapiając w nim niedzwiedzie pazury i kły.Zaskoczony stwór upuścił chłopca.Uderzył z wściekłościąwielką łapą Tanekiego, aż ten potoczył się na drugi koniec ogromnej lodowej sali.Taneki próbował siępodnieść, ale w głowie czuł dudnienie.Stwór tymczasem zmierzał w jego stronę.Nagle Taneki posłyszał lekkie, delikatne dzwonienie.Potwór przystanął na ten dzwięk.Wyglądał tak,jakby słuchał urzeczony i nie mógł się ruszyć.Wtedy Taneki uniósł głowę i zobaczył postać okutaną wdługie białe futro.Na jej szyi tkwił wielki wisiorek z kawałków lśniącego lodu, drobne kryształki jakbłyszczące klejnoty zwieszały się też z brzegów kaptura, poły i rękawów.Taneki uświadomił sobie, żeto one wydają ten delikatny, cichy dzwięk, wraz z każdym krokiem przybysza.Wędrowiec wyciągnął zkieszeni płaszcza malutką buteleczkę.Potem podszedł do Tanekiego, który w tym czasie zdołałpodnieść się na nogi i powrócić do ludzkiej postaci.Wskazał na nóż u jego pasa i wyciągnął rękę.Taneki zawahał się chwilę, a potem podał mu nóż.Wędrowiec odetkał buteleczkę i polał ostrze nożajedną kroplą płynu. To pomoże ci go pokonać.Wystarczy, że wbijesz ten nóż prosto w jego serce powiedziałprzybysz, podając Tanekiemu nóż.Taneki spojrzał na bezwładne ciało syna, leżące w drugim końcu sali, a potem bez wahania rzuciłsię w kierunku stwora, który ciągle wydawał się oszołomiony i zasłuchany.Udało mu się wbić nóż wjego serce.W tej samej chwili potwór runął na ziemię i rozsypał się na tysiące szklanych kawałków.Taneki podbiegł do syna i uniósł go z lodowej podłogi.Malec jęknął cicho.Nieopodal znalazł jeszczetroje dzieci.Wszystkie żyły.W tej samej chwili Taneki znów posłyszał delikatne dzwonienie.Obejrzałsię i zobaczył, że mężczyzna zmierza w stronę wyjścia. Kim jesteś? zawołał i ruszył w jego kierunku. Możesz nazywać mnie Wędrowcem powiedział nieznajomy, odwracając głowę. Czy on już nie wróci? Nie żyje? zapytał. Zasnął.I będzie spał, dopóki ktoś znów go nie obudzi swoim pragnieniem, które go przywoła odparł. Czym on był? zapytał Taneki, tuląc syna. Możesz nazywać go Lodowym Staruchem odrzekł.Jego głos wybrzmiał echem, kiedyodchodził.Kiedy Taneki wyszedł na zewnątrz, nie zobaczył żadnych śladów Wędrowca.Zupełnie jakbyrozpłynął się w powietrzu.Wrócił do wioski, gdzie świętowano z tego powodu, a rodzice odzyskanych dzieci nie posiadali się zradości.Okazało się też, że Enuki wyzdrowiała, tak jak kilkoro innych, których choroba nie zabrała odrazu.Taneki opowiedział całą historię, a wszyscy słuchali z zainteresowaniem.Do dziś jednak nie wiadomo, kim właściwie był Wędrowiec ani co za płyn był w buteleczce, któregozaledwie kropla wystarczyła, aby uśmiercić Lodowego Starucha.Skończyłem czytać, potem parsknąłem i pokręciłem z niedowierzaniem głową, kiedy dotarł do mnie wpełni sens ostatniego akapitu.Nagle coś poruszyło się między regałami.Wstałem z miejsca i zrobiłem kilka kroków w tamtymkierunku.W oddali, za regałem zobaczyłem chłopca i psa.Był to ten sam chłopiec, którego widziałemzaraz po moim przyjezdzie.Teraz wiedziałem jednak, że i pies, i chłopiec są Duszami.Bylipółprzezroczyści i bledsi niż ludzie.Poprzednim razem z jakiegoś powodu tego nie zauważyłem, byćmoże chodziło o trzecią powiekę, która nie była wtedy w pełni otwarta.Chłopiec znowu wydawał sięmnie obserwować.I znowu wzbudziło to mój niepokój.Chciałem podejść bliżej, ale zniknęli równieszybko, jak się pojawili.W tej samej chwili usłyszałem kroki za plecami.Odwróciłem się i zauważyłemJagę oraz Jana. I jak tam? zagadnęła Jaga. Znalazłeś coś? Nawet więcej, niż bym przypuszczał.Jednak mam też złą wiadomość.Staruszek uniósł brwi, a Jaga spojrzała na mnie pytająco.Opowiedziałem im o mojej teorii o Lichu ioboje zgodzili się ze mną, że wygląda na to, że mamy z nim do czynienia. Jak je zniszczyć? zapytała Jaga. Nie mam pojęcia odparłem [ Pobierz całość w formacie PDF ]