[ Pobierz całość w formacie PDF ]
. Pieniądze są odłożone  powiedziała. Dlaczego nic mi nie powiedziałaś, kiedy tu byłam przed dwomadniami? Nie chciałam cię denerwować.Nie spodziewałam się, że wrócisztak prędko, więc uważałam, że to nie ma znaczenia. Czyli nie mamy gorącej wody i nie działa kuchenka  westchnęłaAlison. Jutro to załatwię  zapewniła potulnie dziewczyna. Zrobiłabymto dzisiaj, gdybym wiedziała, że przyjedziesz.Strasznie mi przykro.Carson nagle zorientował się, że niewiele brakowało, by przysłuchującsię rozmowie, wszedł niechcący do sypialni dziewczyny.Mimo iż ta wy-miana zdań żywo go zainteresowała, cofnął się nieco.Zaraz potem wróciłaAlison.Trzymała w ręce jakieś pudełko, a gdy je uniosła, zagrzechotało cośw środku. Dała mi trochę świec  rzekła Alison tonem pełnym rezygnacji iniedowierzania. Oto dowód prawdziwej troski.113  Dlaczego to ona płaci rachunki? Jest jeden licznik.Wolałabym płacić oddzielnie, ale mamy wspól-ną łazienkę i kuchnię.Dam głowę, że nie zakwestionowała tego rachunku,bo nic mi o tym wcześniej nie mówiła.Po prostu nie zapłaciła i już.Mojepieniądze daje bezrobotnemu tureckiemu kelnerowi, a ja siedzę po ciem-ku.Chciałam pana przynajmniej czymś poczęstować. Może mógłbym zaprosić panią do siebie?  zaproponował Carsoni poczuł się nieco zaskoczony natychmiastową zgodą. Zwietnie.Jedzmy.Tym razem postanowiła sama nieść torbę, co zwalniało Carsona od kur-tuazyjnego gestu, który wykonał przed złożeniem propozycji wizyty.Mieszkał zaledwie parę mil dalej, na horrendalnie drogim i zatłoczonymskrawku terenu, znajdującym się pół mili od rzeki, na wschód od KewBridge.Ruch zdążył już znacznie się zmniejszyć, toteż znalezli się na miej-scu w ciągu dwudziestu minut.Trochę czasu zajęły Carsonowi zakupy wotwartych do pózna delikatesach.Był to okazały dom, zbyt obszerny, by zajmował go jeden najemca, toteżprzedsiębiorca uprościł go nieco i przerobił na cztery oddzielne mieszka-nia, połączone jedynie wspólnym hallem i schodami.W budynku, składa-jącym się z trzech pięter i piwnicy, Carson zajmował cały parter oraz po-mieszczenie niegdyś służące za garaż, a obecnie przerobione na drugą sy-pialnię, do której można było wejść przez niezbyt wygodne, kręte przejściepod schodami.Carson zaparkował mercedesa na podwórku z dala od ulicy i obszedłsamochód, by pomóc wysiąść Alison.Była pod wrażeniem wielkości bu-dynku, dużego portyku z rzędem białych kolumn, do którego wchodziło siępo czterech kamiennych stopniach, i odnowionej elewacji z eleganckimibiałymi okiennicami.W mieszkaniu na piętrze, najmniejszym spośródwszystkich czterech, paliło się światło.Drzwi frontowe były ciężkie i solidne, opierały się naciskowi wolno za-mykającej je sprężyny.W hallu, tuż za kratką domofonu z ponumerowa-nymi przyciskami znajdowała się półka z korespondencją, leżało tam paręprzesyłek zaadresowanych do Carsona, ale były to tylko kosztowne śmieci makulatura z automobilklubu.Jedyne drzwi znajdujące się w hallu natym poziomie prowadziły do mieszkania Carsona, parę jardów w dół nalewo.Gdy mężczyzna je otwierał, frontowe drzwi wreszcie się zamknęły. Zostawia pan światło w hallu? Zgaśnie za parę sekund.Weszli do środka.Stali teraz w małym korytarzu o kształcie nieregularnego114 czworoboku, który prowadził na prawo do krótkiego przejścia zakręcające-go koło schodów.Z lewej strony od frontu znajdowała się sypialnia, Carsonotworzył przeciwległe drzwi i zapalając po drodze światło wprowadził Ali-son do salonu. To robi wrażenie  powiedziała dziewczyna.Pokój był duży i ja-sny, z oszklonymi drzwiami, wychodzącymi na okoloną balustradą weran-dę, skąd rozciągał się widok na ogrody i dalej na rzekę.Gruby, zielonydywan miał odcień leśnego mchu, a ściany były gołębio-szare.Jedyne odstępstwo od prostoty stanowił kominek z okresu Regencji zpalnikiem gazowym w kształcie kłody drewna ułożonej na palenisku z ku-tego żelaza oraz ozdobna sztukateria biegnąca pod sufitem.Przez oszklonedrzwi widać było, jak ostatnie czerwone blaski gasną na niebie.Carson wydawał się nieco zbity z tropu jej zachwytem.Rozejrzał się,jakby nigdy nie poświęcił mieszkaniu specjalnej uwagi. Dziękuję  po-wiedział niepewnie.Alison podeszła parę kroków i przesunęła ręką po zielonym aksamit-nym obiciu stylowego fotela przed kominkiem. Skoro może pan sobiepozwolić na to wszystko i jeszcze utrzymać samochód, to praca w prasiemusi się niezle opłacać.Carson wzruszył ramionami. Właściwie nie  powiedział. Sprze-daję niewiele artykułów. Nie rozumiem. Pisanie jest moim hobby  wyjaśnił. Większość pieniędzy po-chodzi z funduszu powierniczego.Skinęła głową, zaciekawiona, lecz zbyt dobrze wychowana, by wtykaćnos w nie swoje sprawy. Mam nadzieję, że w łazience jest gorąca woda? zapytała. Ile pani sobie tylko życzy  odparł Carson. Prysznic jest tuż ko-ło sypialni, po tej stronie, a za rogiem jest łazienka. Prysznic najzupełniej mi wystarczy.Wprowadził ją do sypialni i położył torbę na łóżku, a potem poszedłprzynieść jej parę ręczników z komody w hallu.Alison rozpięła torbę izaczęła grzebać w skłębionych ubraniach w poszukiwaniu mydła.Jutrobędzie musiała zrobić jakieś zakupy, większość jej rzeczy została bowiem wklinice.Pokój był skąpo umeblowany i schludny, emanujący czystością, gu-stownie urządzony, podobnie jak reszta mieszkania nic jej nie mówił oCarsonie  może z wyjątkiem tego, że ma sprzątaczkę, gdyż efekt panują-cej w nim bezosobowej czystości może osiągnąć tylko ktoś z zewnątrz.Przyłóżku stało radio i szafka wypełniona książkami.115  To musi niezle kosztować  rzekła Alison na tyle głośno, by jąusłyszał. Ceny na Strandzie są horrendalne. Nie mam pojęcia. Jego stłumiony głos dochodził zza kredensu. Wszystkim zajmował się agent. Więc nawet nie wie pan, ile to kosztuje?Carson zjawił się z ręcznikami: kąpielowym i dwoma zwykłymi i położyłje na kołdrze. Specjalnie mnie to nie interesowało. Zrobił parę kro-ków w kierunku drzwi. Mówiąc najogólniej, ojciec nie był biedny, kiedyustanowił ten fundusz. Nawet nie mogę sobie tego wyobrazić  zawołała zza drzwi.Proszę mi o tym opowiedzieć. Pierwsze pieniądze dostałem, gdy miałem dwadzieścia dwa lata.Stłumiony głos Carsona dochodził teraz z kuchni na przeciwległym końcukorytarza. Zostawił matkę, gdy miałem cztery lata, i nigdy nie dał jej anipensa.Zdumiało to Alison, lecz była mile zaskoczona, słysząc w jego głosieodrobinę irytacji [ Pobierz całość w formacie PDF ]
  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • przylepto3.keep.pl