[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Oglądała więc nowy kraj trochę jego oczami.Sama, mimo że zwiedziła już z DziadamiLondyn, a z Nocą Mstopadową Holandię, czuła się w tym krzykliwym wielkim świeciezagubiona.Wyjazd do Stanów w połowie lat siedemdziesiątych dla wielu stawał się szokiem.A Hańcza potrafił to wrażenie złagodzić.Pokazywał swej „wnuczce", jak można brać życiepełnymi garściami, wszystkiego spróbować, poznać, wszystko skomentować i tym sięcieszyć.W lodziarni kupowali porcje lodów rządkami, aby żadnego z pięćdziesięciu smakównie opuścić, próbowali po kolei owoce, jakich nigdy nie 56 jedli.To samo z filmami.Hańcza wyszukiwał takie, których w kraju nie pu-ONA TO JAściła cenzura.Wykorzystując samochody adoratorów ślicznej koleżanki -jeździli je oglądaćna najdalsze przedmieścia.Gdy jechali luksusową limuzyną instruowani: Me pić, bo się wyleje, nie jeść ciastek, bo siępokruszą, zdejmować buty, żeby nie ubrudzić podłogi.- pękali ze śmiechu z takiego luksusu.Woleli być biedniejsi i wolni.Tak samo reagowali na efekty idiotycznej propagandy.AnnaDymna spotkała kolegę z tej samej ulicy, od trzech lat raptem mieszkającego wchicagowskim „Jackowie": Czy macie prądl - zapytał, jakby się z księżyca urwał i nigdy niebył u niej w domu.Pewien człowiek kupił jej w prezencie laskę wanilii w fiolce: Pani nigdyczegoś takiego nie widziała! Prosił o przewiezienie córce całych siedmiu dolarów, aby mogładokładać do pensji! Szybko zdała sobie sprawę z tego, że coś z tym światem poddanymogłupiającej propagandzie, po jednej i drugiej stronie żelaznej kurtyny, jest nie w porządku.Nie brakowało okazji poznania różnych odmian antykomunistycznych fobii, gdy ekipastykała się z przedstawicielami tamtejszej Polonii.Ale też wzorem swych swojskichbohaterów, oglądających Amerykę z pozycji prostaczków, nie mogli się jej tylko dziwić,ośmieszać.Widzieli przecież różnicę nie tylko standardu życia, ale i inne, tępione przezkrajowych ideologów, pozytywy.Poruszali się, zarówno w swych ekranowych, komediowychwcieleniach, jak również prywatnie, na cienkiej granicy zdrowego rozsądku.WładysławowiHańczy nigdy go nie zabrakło, do całego świata potrafił zachować dystans, nie stracił miaryrzeczy.Więc czy dla takich nauk i przymiotów charakteru nie trzeba kochać starych aktorów?Aktorką komediową jednak nie została, mimo że zdaniem reżysera miała ku temu wyraźnepredyspozycje i tak zwaną świetlaną przyszłość rysującą się na horyzoncie.SylwesterChęciński z niejakim żalem opowiada, ile propozycji tego rodzaju odrzuciła.Zawsze miałaambicje związane z aktorstwem dramatycznym, na dowód czego reżyser przytacza jej dbałośćo dialogi.Te w scenie rozmowy ze „swą" czarną kuzynką, z filmu Kochaj albo rzuć, układałasama, ku zaskoczeniu kolegów.Dziś widać, jak intuicyjnie dążyła we właściwą dla siebie stronę.Może wcześnie zdawała sobie sprawę z tego, że aktorstwo komediowe wymaga pewnego tupetu, pewności siebie, niezmąconego niczym przekonania o własnej doskonałości pozwalającego zdominowaćtowarzystwo, zwrócić uwagę, narzucić swoją osobowość innym.Annie Dymnej, z naturyraczej nieśmiałej i skromnej, podobne zachowania wydawały się obce.Nigdy więc niezrealizowała, choć jej proponowano, widowiska Anna Dymna Show.і 5 *' ї іі* #'Ц І І- Ł | I іЯROZDZIAŁ 5Miłość życia Wiesław DymnyNie znałam Wiesława Dymnego.Raz czy dwa widziałam programy Piwnicy pod Baranamioraz filmy z jego udziałem lub według jego scenariuszy.To za mało, bym odważyła się pisaćo nim sama.Nawet w zaludnionym wybitnymi postaciami artystycznym Krakowie był kimśwyjątkowym, nie tylko dlatego, że od początku, przez ponad dwadzieścia lat, współtworzyłsłynną Piwnicę, że projektował tam świetne scenografie, w sposób niezapomnianywykonywał skecze i piosenki.Był wolnym artystą.Realizował swe przekonania na przekórczasom, przyjętym obyczajom, a często i ludziom.W oczach wielu pozostał kimśkontrowersyjnym.Dziś jest postacią niemal kultową, zwłaszcza dla młodszego pokolenia.Istnieją w Polsce i zagranicą (np.w Montrealu) kluby jego imienia, zrzeszające wielbicieli talentu i postawy wobecżycia.Pozostawił po sobie, oprócz tekstów literackich, piosenek, rysunków, żywy mit.I żonę,wciąż wierną jego pamięci [ Pobierz całość w formacie PDF ]
zanotowane.pl doc.pisz.pl pdf.pisz.pl przylepto3.keep.pl
.Oglądała więc nowy kraj trochę jego oczami.Sama, mimo że zwiedziła już z DziadamiLondyn, a z Nocą Mstopadową Holandię, czuła się w tym krzykliwym wielkim świeciezagubiona.Wyjazd do Stanów w połowie lat siedemdziesiątych dla wielu stawał się szokiem.A Hańcza potrafił to wrażenie złagodzić.Pokazywał swej „wnuczce", jak można brać życiepełnymi garściami, wszystkiego spróbować, poznać, wszystko skomentować i tym sięcieszyć.W lodziarni kupowali porcje lodów rządkami, aby żadnego z pięćdziesięciu smakównie opuścić, próbowali po kolei owoce, jakich nigdy nie 56 jedli.To samo z filmami.Hańcza wyszukiwał takie, których w kraju nie pu-ONA TO JAściła cenzura.Wykorzystując samochody adoratorów ślicznej koleżanki -jeździli je oglądaćna najdalsze przedmieścia.Gdy jechali luksusową limuzyną instruowani: Me pić, bo się wyleje, nie jeść ciastek, bo siępokruszą, zdejmować buty, żeby nie ubrudzić podłogi.- pękali ze śmiechu z takiego luksusu.Woleli być biedniejsi i wolni.Tak samo reagowali na efekty idiotycznej propagandy.AnnaDymna spotkała kolegę z tej samej ulicy, od trzech lat raptem mieszkającego wchicagowskim „Jackowie": Czy macie prądl - zapytał, jakby się z księżyca urwał i nigdy niebył u niej w domu.Pewien człowiek kupił jej w prezencie laskę wanilii w fiolce: Pani nigdyczegoś takiego nie widziała! Prosił o przewiezienie córce całych siedmiu dolarów, aby mogładokładać do pensji! Szybko zdała sobie sprawę z tego, że coś z tym światem poddanymogłupiającej propagandzie, po jednej i drugiej stronie żelaznej kurtyny, jest nie w porządku.Nie brakowało okazji poznania różnych odmian antykomunistycznych fobii, gdy ekipastykała się z przedstawicielami tamtejszej Polonii.Ale też wzorem swych swojskichbohaterów, oglądających Amerykę z pozycji prostaczków, nie mogli się jej tylko dziwić,ośmieszać.Widzieli przecież różnicę nie tylko standardu życia, ale i inne, tępione przezkrajowych ideologów, pozytywy.Poruszali się, zarówno w swych ekranowych, komediowychwcieleniach, jak również prywatnie, na cienkiej granicy zdrowego rozsądku.WładysławowiHańczy nigdy go nie zabrakło, do całego świata potrafił zachować dystans, nie stracił miaryrzeczy.Więc czy dla takich nauk i przymiotów charakteru nie trzeba kochać starych aktorów?Aktorką komediową jednak nie została, mimo że zdaniem reżysera miała ku temu wyraźnepredyspozycje i tak zwaną świetlaną przyszłość rysującą się na horyzoncie.SylwesterChęciński z niejakim żalem opowiada, ile propozycji tego rodzaju odrzuciła.Zawsze miałaambicje związane z aktorstwem dramatycznym, na dowód czego reżyser przytacza jej dbałośćo dialogi.Te w scenie rozmowy ze „swą" czarną kuzynką, z filmu Kochaj albo rzuć, układałasama, ku zaskoczeniu kolegów.Dziś widać, jak intuicyjnie dążyła we właściwą dla siebie stronę.Może wcześnie zdawała sobie sprawę z tego, że aktorstwo komediowe wymaga pewnego tupetu, pewności siebie, niezmąconego niczym przekonania o własnej doskonałości pozwalającego zdominowaćtowarzystwo, zwrócić uwagę, narzucić swoją osobowość innym.Annie Dymnej, z naturyraczej nieśmiałej i skromnej, podobne zachowania wydawały się obce.Nigdy więc niezrealizowała, choć jej proponowano, widowiska Anna Dymna Show.і 5 *' ї іі* #'Ц І І- Ł | I іЯROZDZIAŁ 5Miłość życia Wiesław DymnyNie znałam Wiesława Dymnego.Raz czy dwa widziałam programy Piwnicy pod Baranamioraz filmy z jego udziałem lub według jego scenariuszy.To za mało, bym odważyła się pisaćo nim sama.Nawet w zaludnionym wybitnymi postaciami artystycznym Krakowie był kimśwyjątkowym, nie tylko dlatego, że od początku, przez ponad dwadzieścia lat, współtworzyłsłynną Piwnicę, że projektował tam świetne scenografie, w sposób niezapomnianywykonywał skecze i piosenki.Był wolnym artystą.Realizował swe przekonania na przekórczasom, przyjętym obyczajom, a często i ludziom.W oczach wielu pozostał kimśkontrowersyjnym.Dziś jest postacią niemal kultową, zwłaszcza dla młodszego pokolenia.Istnieją w Polsce i zagranicą (np.w Montrealu) kluby jego imienia, zrzeszające wielbicieli talentu i postawy wobecżycia.Pozostawił po sobie, oprócz tekstów literackich, piosenek, rysunków, żywy mit.I żonę,wciąż wierną jego pamięci [ Pobierz całość w formacie PDF ]