[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Tu zostanę, słyszysz?!Poczuł na ramieniu dotknięcie jej ręki.Powiedziała cicho,miękko:- To dobrze, Henryk.Dobrze, że się tak namyśliłeś.Idz terazdo Lendowej, dowiedz się, jak tam z jej Markiem.Wypycha go do ludzi.I słusznie.Nikt nie powinien być sam.%7łyjąc wśród ludzi zbiera się łzy.Ale i wśród nich tylko możnaznalezć pociechę.Henryk Aoza przekracza próg swojegomieszkania i myśli: Przez ten próg cztery dni temu ostatni raz przeszedł Kazik.To próg mojego domu.Jakże mógłbym go opuścić i szukaćjakichś innych, obcych progów, które nie znają kroków mojegosyna?Marek Lenda zasypia spokojnie.Na stoliczku obok jegowózka jaskrawą, gorącą czerwienią barwi się przyniesioneprzez matkę jabłko.Patrzy na nie przez zmrużone powieki iuśmiecha się.- Nie rozumiem tej Moniki.dzika dziewczyna - mamroczeledwo dosłyszalnie.Wydaje mu się, że ktoś się nad nim pochyla.Najpierw widziduże, szare oczy o tak zmiennym wyrazie, że trudnopowiedzieć, co naprawdę myśli i czuje ich właścicielka.Teraz sąchyba smutne.Ale głos, który Marek słyszy jak przez mgłę, nienależy do Moniki.Monika rozciąga sylaby, mówi trochę przeznos, cedzi słowa.Szept, który Marek słyszy, jest szybki, pełnyprzejęcia, może nawet czuje się w nim hamowane łzy.To mówiFlora:- Marku, Marku, czy słyszysz mnie? Ja.przysięgam ci, janigdy już tego nie zrobię.Ja tylko ciebie, tylko ciebie kocham izawsze kochałam.Będziemy już zawsze razem.Jeżeli tylko tytego jeszcze chcesz.Jeżeli możesz zapomnieć.Jeżeli potrafiszmi wybaczyć.Marek wciąż się uśmiecha, lekko, kącikami ust.Powieki jegozaciskają się.Już śpi.Monika nie może zasnąć.Przewraca się z boku na bok natapczanie Aucji.Kombinuje: do czego może się jej przydaćznaleziona kartka? Co by tu takiego machnąć , żebyzainteresować sobą otoczenie, takiego Marka na przykład,Aucję.Ponieważ żyje wyłącznie swoimi sprawami i do nichprzykrawa świat, cierpi dotkliwie i głęboko, jeżeli one nieabsorbują nikogo.Czuje potrzebę, żeby się nią zajmowano,żeby o niej mówiono, żeby się nią martwiono.Właściwie nawetlubi być nieszczęśliwa, znajduje w tym pewnego rodzajuponurą satysfakcję.Może by tak na przykład zachorować, żebyAucja musiała się nią zająć? Albo może opowiedzieć IrenieDonatowej wszystko, co wie o Aucji i Julianie?Wstaje, wkłada szlafrok i po cichu wymyka się na korytarz.Krąży po jasnych salach i ciemnych zakątkach szpitala nibygłodne zwierzę, szukające żeru.Sama nie wie, czego chce, czegoszuka.Nie znajduje niczego, czym by mogła się nasycić jejnienawiść, i niczego, co mogłoby ją ugasić.Wreszcie kołopółnocy, przyczajona za wahadłowymi, do połowy oszklonymidrzwiami pomiędzy korytarzem i klatką schodową, przyłapujeAucję.Widzi, jak Aucja wybiega z separatki, w której leży Irena.Twarz Aucji jest blada, ma nieprzytomny wyraz, oczy błyszczągorączką.Przebiega obok Moniki nie dostrzegając jej i dodziewczyny dolatują urywki słów:- O Boże, co ja zrobiłam.Co to będzie?.Monika korzysta z momentu, kiedy Aucja, odwrócona od niej,zaczyna wspinać się po schodach.Wślizguje się na korytarz iznika w drzwiach, z których przed chwilą wyszła jej matka.Pochwili znów jednak znajduje się na korytarzu.Czuje, że twarzjej płonie z podniecenia.Szybkim krokiem, przeskakując podwa stopnie, biegnie na oddział wewnętrzny.Tam, przyelektrokardiografie, widziała ostatnio Donata.Aucja zatrzymała się na podeście i przystanęła przy oknie.Nogi odmawiają jej posłuszeństwa.Są niezdolne do uczynienianastępnego kroku.Aucja wie, że musi natychmiast odszukaćDonata, ale nie ma siły.Stoi więc na tym jego ulubionympodeście, jego mostku kapitańskim , z którego widać zarównoczęść parteru, jak i pierwszego piętra, i spogląda na szybę [ Pobierz całość w formacie PDF ]
zanotowane.pl doc.pisz.pl pdf.pisz.pl przylepto3.keep.pl
.Tu zostanę, słyszysz?!Poczuł na ramieniu dotknięcie jej ręki.Powiedziała cicho,miękko:- To dobrze, Henryk.Dobrze, że się tak namyśliłeś.Idz terazdo Lendowej, dowiedz się, jak tam z jej Markiem.Wypycha go do ludzi.I słusznie.Nikt nie powinien być sam.%7łyjąc wśród ludzi zbiera się łzy.Ale i wśród nich tylko możnaznalezć pociechę.Henryk Aoza przekracza próg swojegomieszkania i myśli: Przez ten próg cztery dni temu ostatni raz przeszedł Kazik.To próg mojego domu.Jakże mógłbym go opuścić i szukaćjakichś innych, obcych progów, które nie znają kroków mojegosyna?Marek Lenda zasypia spokojnie.Na stoliczku obok jegowózka jaskrawą, gorącą czerwienią barwi się przyniesioneprzez matkę jabłko.Patrzy na nie przez zmrużone powieki iuśmiecha się.- Nie rozumiem tej Moniki.dzika dziewczyna - mamroczeledwo dosłyszalnie.Wydaje mu się, że ktoś się nad nim pochyla.Najpierw widziduże, szare oczy o tak zmiennym wyrazie, że trudnopowiedzieć, co naprawdę myśli i czuje ich właścicielka.Teraz sąchyba smutne.Ale głos, który Marek słyszy jak przez mgłę, nienależy do Moniki.Monika rozciąga sylaby, mówi trochę przeznos, cedzi słowa.Szept, który Marek słyszy, jest szybki, pełnyprzejęcia, może nawet czuje się w nim hamowane łzy.To mówiFlora:- Marku, Marku, czy słyszysz mnie? Ja.przysięgam ci, janigdy już tego nie zrobię.Ja tylko ciebie, tylko ciebie kocham izawsze kochałam.Będziemy już zawsze razem.Jeżeli tylko tytego jeszcze chcesz.Jeżeli możesz zapomnieć.Jeżeli potrafiszmi wybaczyć.Marek wciąż się uśmiecha, lekko, kącikami ust.Powieki jegozaciskają się.Już śpi.Monika nie może zasnąć.Przewraca się z boku na bok natapczanie Aucji.Kombinuje: do czego może się jej przydaćznaleziona kartka? Co by tu takiego machnąć , żebyzainteresować sobą otoczenie, takiego Marka na przykład,Aucję.Ponieważ żyje wyłącznie swoimi sprawami i do nichprzykrawa świat, cierpi dotkliwie i głęboko, jeżeli one nieabsorbują nikogo.Czuje potrzebę, żeby się nią zajmowano,żeby o niej mówiono, żeby się nią martwiono.Właściwie nawetlubi być nieszczęśliwa, znajduje w tym pewnego rodzajuponurą satysfakcję.Może by tak na przykład zachorować, żebyAucja musiała się nią zająć? Albo może opowiedzieć IrenieDonatowej wszystko, co wie o Aucji i Julianie?Wstaje, wkłada szlafrok i po cichu wymyka się na korytarz.Krąży po jasnych salach i ciemnych zakątkach szpitala nibygłodne zwierzę, szukające żeru.Sama nie wie, czego chce, czegoszuka.Nie znajduje niczego, czym by mogła się nasycić jejnienawiść, i niczego, co mogłoby ją ugasić.Wreszcie kołopółnocy, przyczajona za wahadłowymi, do połowy oszklonymidrzwiami pomiędzy korytarzem i klatką schodową, przyłapujeAucję.Widzi, jak Aucja wybiega z separatki, w której leży Irena.Twarz Aucji jest blada, ma nieprzytomny wyraz, oczy błyszczągorączką.Przebiega obok Moniki nie dostrzegając jej i dodziewczyny dolatują urywki słów:- O Boże, co ja zrobiłam.Co to będzie?.Monika korzysta z momentu, kiedy Aucja, odwrócona od niej,zaczyna wspinać się po schodach.Wślizguje się na korytarz iznika w drzwiach, z których przed chwilą wyszła jej matka.Pochwili znów jednak znajduje się na korytarzu.Czuje, że twarzjej płonie z podniecenia.Szybkim krokiem, przeskakując podwa stopnie, biegnie na oddział wewnętrzny.Tam, przyelektrokardiografie, widziała ostatnio Donata.Aucja zatrzymała się na podeście i przystanęła przy oknie.Nogi odmawiają jej posłuszeństwa.Są niezdolne do uczynienianastępnego kroku.Aucja wie, że musi natychmiast odszukaćDonata, ale nie ma siły.Stoi więc na tym jego ulubionympodeście, jego mostku kapitańskim , z którego widać zarównoczęść parteru, jak i pierwszego piętra, i spogląda na szybę [ Pobierz całość w formacie PDF ]