[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Ciemność, deszcz, wiadomo, jak to jest.Niestety, Carterupadł i przeleciał przez barierkę.Wracamy do Westminster.-Zaśmiał się dziko.- Taka jest przynajmniej moja wersja, pa-nie władzo, i będę się jej trzymał.Dillon wrócił do salonu.- Kiedy Billy odbił w bok, Carter stracił równowagę iwpadł do rzeki.- To się mogło zdarzyć - powiedział Harry.- Dostał zaswoje i nikt nie przyczynił się do tego.Nie wiem jak wy, aleja się napiję.Będziemy o tym raportować?- Widać, że ta rzeka to twoje życie - powiedział Fer-guson.- Powszechnie wiadomo, że ponad połowa tych, którzydo niej wpadną, nigdy się nie odnajduje.Nurt zabiera ich domorza.Druga rzecz: nie przyjechał taksówką, tylko przyszedłna piechotę, więc nikt nie wie, że tu był.- Zostawmy więc sprawę w  rękach rzeki.Ja też napijęsię szkockiej.- Ja także poproszę.%7łałuję tylko, że Carter o jednym niewiedział - odezwał się Roper.- O czym? - zapytał Ferguson.- %7łe trucizna na nożu, który miała dziewczyna, została rozpoznana.Monika zadzwoniła tuż przed moim przyjazdemtutaj, że Bellamy dostał informację z laboratorium i wiedzą,co to za trucizna.No i mają na nią antidotum, które zresztąjuż jest w Rosedene.- Powiedzcie mi, dlaczego nagle polepszył mi się humor?- zapytał Ferguson.- Wszyscy powinniśmy się cieszyć - odpowiedział Dilloni razem wyszli na pokład, śmiejąc się jak dzieci, podczas gdyBilly dopływał statkiem do Westminster Pier.* * * *Póznym wieczorem, gdy wszyscy się już rozeszli, Dillonprzyjechał taksówką do Rosedene i wszedł do środka.Fergu-son poprosił go, żeby poinformował Monikę i Millera owszystkim, co się wydarzyło.Recepcja była pusta, nie widziałnigdzie Maggie Duncan, nocny dyżur miała tylko młoda sta-żystka, która jednak go znała.- Jak się czuje major?- Trochę lepiej.Ma nowe lekarstwa.Lady Starling jest te-raz u niego.- Dziewczyna pochodziła z Irlandii Północnej iDillon wpadł jej w oko.- Na pewno ucieszą się, gdy panazobaczą.Parę minut temu było słychać rozmowę.- Bardzo ci dziękuję, Molly.Przemierzył korytarz, zapukał do drzwi i wszedł.Miller,oparty o wezgłowie łóżka, wyglądał trochę lepiej, a Monikabyła w bardzo dobrym humorze.Na jego widok skoczyła narówne nogi i złapała go za rękę.- Zostawiłam dla ciebie wiadomość u Ropera.Przekazałci ją?- Nie od razu.Musieliśmy załatwić bardzo ważną sprawę,ale wiem w czym rzecz i cieszę się razem z tobą.Harry, towspaniała wiadomość.A teraz lepiej posłuchajcie, co ja mamwam do przekazania. - To aż tak ważne?- Bardzo ważne, bo zamyka całą sprawę.Roper w końcuznalazł Maklera i jest to ktoś, kogo doskonale znasz.- Kto!?- Simon Carter.Miller nie mógł uwierzyć własnym uszom i wyglądał, jak-by nagle weszło w niego życie.- Co ty opowiadasz? Zastępca dyrektora wydziału bez-pieczeństwa Maklerem? To niemożliwe.- Mamy nagranie z monitoringu w tureckiej łazni, jakwkładał kopertę z przekazem dla Fahy'ego do szafki numersiedem.Gdy Ferguson, w towarzystwie Salterów, powiedziałmu o tym i pokazał kadr filmu z nim w roli głównej, przyznałsię do wszystkiego.- Przyznał się?- Mało, że się przyznał.Przechwalał się tym.Twierdził,że nie jesteśmy w stanie nic mu zrobić.Groził, że zniszczy inas, i cały rząd, jeśli trafi przed sąd, tak jak już załatwił ciebieprzez dziewczynę, która miała nóż z trucizną.Ale już nie ży-je.- Zabiłeś go? - zapytała Monika.- Palcem go nie tknąłem.Opowiem wam wszystko po ko-lei.Gdy skończył, Miller tylko pokiwał głową.- Ten sukinsyn przyszedł na jej pogrzeb, pamiętacie?Przyjechał z premierem, składał mi kondolencje i podał mirękę.- Schował głowę w dłoniach.- Szef wydziału bezpie-czeństwa.Jak to się mogło stać?- Tak czy inaczej, potrzebny jest nowy szef i nawet wiem,do kogo premier będzie pukał w tej sprawie.Oczywiście, bę-dziesz musiał wtedy zrezygnować z mandatu w parlamencie.- Chyba oszalałeś.- Pomyśl o tym.Dobranoc, kochanie - powiedział do Moniki.- Ja spadam.Z przedsionka zadzwonił po taksówkę i czekał, stojąc nazewnątrz w deszczu.Wyjął papierosa, a gdy go przypalał, zajego plecami wyrosła Monika i zabrała mu go.- Jestem z ciebie zadowolony - powiedział.- Jeśli chodzio Harry'ego, oczywiście.- Ja też jestem zadowolona.Z wielu powodów.Spotkamysię?- Uważam, że głupio by było się nie spotkać.- Jesteś grzecznym chłopcem.Czasami.- Oddała mu pa-pierosa, wzięła go pod rękę i razem czekali na taksówkę [ Pobierz całość w formacie PDF ]
  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • przylepto3.keep.pl