[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.PorzuciÅ‚am towarzystwo niespodziewanie rozmownegolaro Riencharna i poszÅ‚am do siebie, żeby porozmawiać zmoim ostatnim przyjacielem.- Ler! - zawoÅ‚aÅ‚am, gdy przez niewiarygodnie dÅ‚ugÄ…minutÄ™ ignorowaÅ‚ moje wezwanie.- Ler, strasznie ciÄ™przepraszam, że przeszkadzam ci w życiu osobistym, alejesteÅ› mi pilnie potrzebny.- Risz, ty jak zawsze nie w porÄ™.- burknÄ…Å‚ alchemik.- Ler, przecież wiesz, że nie zawracaÅ‚abym ci gÅ‚owybez powodu.Poza tym sam kazaÅ‚eÅ› mi siÄ™ kontaktować wrazie potrzeby.- PamiÄ™tam.I co tym razem?- Mam problemy.- Też mi nowina.- Bardzo poważne problemy - oznajmiÅ‚am z wes-tchnieniem.- PotrzebujÄ™ nieoficjalnej obserwacji kilkuosób.- A co ja mam z tym wspólnego?! - udaÅ‚ zdumienie.- Tylko mi nie mów, że nie masz żadnych kontak-tów! Ja jestem teraz niczym lis osaczony w norze przez psy.Na wydziale już wkrótce rozedrÄ… mnie na kawaÅ‚ki, wisinade mnÄ… przemieniec, który zajmuje siÄ™ badaniem zama-chu na mojÄ… osobÄ™.Nie mam siÄ™ do kogo zwrócić!- A toÅ›my czasów dożyli.- skonstatowaÅ‚ ponuroLer.- Zledczy prosi rzeczoznawcÄ™, żeby ten zaÅ‚atwiÅ‚ muÅ›ledzenie jego podejrzanych.- Sam widzisz, że nie mam innych możliwoÅ›ci.- Zawsze potrafiÅ‚aÅ› zdobyć zezwolenie na dowolneprzedsiÄ™wziÄ™cie.- Tak, ale wtedy byÅ‚am czysta - wyznaÅ‚am z wes-tchnieniem.- A teraz.- PopeÅ‚niÅ‚aÅ› przestÄ™pstwo sÅ‚użbowe? - zaniepokoiÅ‚siÄ™ Ler.- ZwariowaÅ‚eÅ›? - oburzyÅ‚am siÄ™.- Jak mogÅ‚eÅ› takpomyÅ›leć!- Uspokój siÄ™, Risz, i powiedz po ludzku, o co cho-dzi.- Mój pierwszy podejrzany to Riencharn Aen.TerazmuszÄ™ ukrywać jego i jego siostrzeÅ„ca, ponieważ czÅ‚owiek,który zleciÅ‚ zabójstwo lare Sofii, chce doprowadzić do tego,żeby kahe zostaÅ‚ skazany i powieszony z caÅ‚Ä… pompÄ….NiemogÄ™ go wsypać, po pierwsze dlatego, że to wbrew moimzasadom, po drugie, jeÅ›li siÄ™ wyda, że chroniÅ‚am Aena,zrobiÄ… ze mnie siekany kotlet.Do tego wszystkiego mam nakarku zwierzoÅ‚aka, który ma zbyt bliskie powiÄ…zania z wy-wiadem klanu Rysiów, by mogÅ‚o siÄ™ to dobrze skoÅ„czyć.Ico ty na to?- JeÅ›li chodzi o pakowanie siÄ™ w kÅ‚opoty, nie maszsobie równych, droga przyjaciółko - prychnÄ…Å‚ Ler.- Trzebamieć nie lada talent, żeby tak siÄ™ wÅ‚adować w tak krótkimczasie.- Ja w ogóle jestem zdolna - westchnęłam.- Zrobimy wszystko jak należy, może siÄ™ pani niemartwić, lare Å›ledcza - zapewniÅ‚ mnie ze Å›miechem Ler.-Możesz na mnie polegać, sÅ‚oÅ„ce.Dawaj listÄ™.- Wiesz co, Ler, jesteÅ› ostatniÄ… osobÄ…, której mogÄ™zaufać, wiÄ™c jeÅ›li ty też mnie zdradzisz, to najpierw ciÄ™zabijÄ™, powoli i dÅ‚ugo, a potem popeÅ‚niÄ™ samobójstwo -uprzedziÅ‚am półżartem.- Nie pleć, Risz! - syknÄ…Å‚.- JesteÅ›my w jednej sali.Daj listÄ™ tych biedaków, którzy mieli nieszczęście stać siÄ™obiektem twojej uwagi.Westchnęłam ciężko i zaczęłam dyktować.WciÄ…ganie wto Lera nie byÅ‚o najlepszym pomysÅ‚em, ale co innego mipozostaÅ‚o?Oû- %7Å‚e co takiego?! - zawoÅ‚aÅ‚ wÅ›ciekle.- Co to znaczy,że moi ludzie zginÄ™li?!- ProszÄ™ o wybaczenie, ale tak wÅ‚aÅ›nie jest - wyjÄ™czaÅ‚ten idiota, który nie zdoÅ‚aÅ‚ wykonać nawet elementarnegozadania.- Kto? - spytaÅ‚ sucho.Ten, kto Å›miaÅ‚ siÄ™ wtrÄ…cić dojego spraw, bÄ™dzie umieraÅ‚ dÅ‚ugo i powoli.Wprawdzie niejest kahe i nie ma pojÄ™cia o rytualnych zabójstwach, alebogata wyobraznia zdoÅ‚a zrekompensować brak wiadomo-Å›ci w tej kwestii.- Nie wiemy, ale to byli doÅ›wiadczeni wojownicy.%7Å‚aden z najemników nie przeżyÅ‚, jedynie dwóch zdążyÅ‚owyciÄ…gnąć broÅ„, żeby odeprzeć atak.Kto Å›miaÅ‚ ingerować w jego plany? Komu starczyÅ‚o zu-chwalstwa na coÅ› takiego? Na pewno nie Straż, tam wszyst-ko byÅ‚o pod kontrolÄ….Czyżby Tyen kogoÅ› wynajęła? Nie,to niemożliwe, zwykÅ‚y Å›ledczy nie może sobie pozwolić nawynajem oddziaÅ‚u wojowników.Ponadto ta suka jeszczenie wpadÅ‚a na jego udziaÅ‚ w caÅ‚ej sprawie.Ale ktoÅ› jednakmusi chronić Å›ledczÄ…, skoro zaatakowano tych, którzyoÅ›mielili siÄ™ zbliżyć do jej mieszkania?- A co z rodzicami %7Å‚mii?- Nie pojawiaÅ‚a siÄ™ tam - rozmówca wyraznie ucie-szyÅ‚ siÄ™ ze zmiany tematu.- %7Å‚adne zaklÄ™cie szukajÄ…ce niezarejestrowaÅ‚o zjawienia siÄ™ tam Tyen.Obserwacja ze-wnÄ™trzna potwierdza, że jej tam nie byÅ‚o, chociaż musiaÅ‚akontaktować siÄ™ z rodzicami.- Dlaczego?- Praktycznie przestali wychodzić z domu.- Porwanie?- Niemożliwe.- Do demonów.- zaklÄ…Å‚.Czyli Tyen nadal pozosta-waÅ‚a poza zasiÄ™giem.A przecież należaÅ‚o zlikwidować jÄ…jak najszybciej!Oû- Ilu ich byÅ‚o? - Laro kae Oron przeciÄ…gnÄ…Å‚ siÄ™ leni-wie, spoglÄ…dajÄ…c na uÅ›miechajÄ…cych siÄ™ zÅ‚oÅ›liwie krewnych.Przemieniec czuÅ‚ siÄ™ jak najedzony kot, który uÅ‚ożyÅ‚ siÄ™wygodnie przed pÅ‚onÄ…cym kominkiem.Za jednym zama-chem udaÅ‚o siÄ™ zrobić ludziom Å›wiÅ„stwo, delikatnie pomóclare Tyen i pozwolić chÅ‚opakom na odrobinÄ™ rozrywki.PrzemieÅ„cy muszÄ… od czasu do czasu wypuÅ›cić na zewnÄ…trzswoje zwierzÄ™.- Tylko piÄ™tnastu żaÅ‚osnych czÅ‚owieczków - wzruszyÅ‚ramionami Kass, ukochany starszy brat.Nie radziÅ‚ sobiezbyt dobrze w dyplomacji i intrygach, za to byÅ‚ Å›wietnymwykonawcÄ…, co Raen chÄ™tnie wykorzystywaÅ‚.- Czy poinformowaÅ‚eÅ› drogiego kuzyna o swoichdziaÅ‚aniach? - zapytaÅ‚ Lier.On z kolei byÅ‚ mÅ‚odszym bra-tem, ukochanym nicponiem, rudym, rozczochranym i wred-nym aż do bólu.- Cóż, nasz drogi kuzyn dowie siÄ™ o tym już niedÅ‚u-go.Zapewne.A na razie, jak sÄ…dzÄ™, należy chronić nerwyTrzeciego Lorda przed nadmiernymi wstrzÄ…sami, żebynadal mógÅ‚ gorliwie i owocnie pracować dla dobra klanu.- Samowola - rzuciÅ‚ Sen kae Werr z odcieniem dez-aprobaty.Sen nie byÅ‚ jego krewnym, lecz potomkiem odle-gÅ‚ej linii sÅ‚awetnego niegdyÅ› rodu, który teraz powoli nik-czemniaÅ‚.KrążyÅ‚y sÅ‚uchy, że niektórzy kae Werrowie niepotrafiÄ… już zmieniać postaci, ale Sena to nie dotyczyÅ‚o:chÅ‚opak byÅ‚ wspaniaÅ‚ym wojownikiem o elastycznym umy-Å›le.- Linch przetrzepie ci skórÄ™ za takie akcje.Niby traktujeciÄ™ po przyjacielsku, ale jak nie przestaniesz robić gÅ‚upstw,skoczy ci do gardÅ‚a.- Wszystko, co robiÄ™, robiÄ™ dla chwaÅ‚y klanu, a wiÄ™cmoje dziaÅ‚ania nie mogÄ… być sprzeczne z wolÄ… TrzeciegoLorda - wygÅ‚osiÅ‚ Raen po raz tysiÄ™czny.WÅ‚aÅ›nie za takieakcje Linch go ceniÅ‚: za umiejÄ™tność samodzielnego dziaÅ‚a-nia, bez ciÄ…gÅ‚ego oglÄ…dania siÄ™ na zwierzchników; dziaÅ‚aniamajÄ…cego na celu wyÅ‚Ä…cznie dobro klanu.Poza tym.pozatym jego wysoko postawiony krewniak wiedziaÅ‚, że Raenpodziwia go od zawsze.Linch byÅ‚ dla niego ideaÅ‚em i wzo-rem do naÅ›ladowania, w zamierzchÅ‚ym dzieciÅ„stwie dzisiej-szy Å›ledczy gotów byÅ‚ przynosić swojemu bóstwu kapcie wzÄ™bach.- Kiedy on w koÅ„cu sprawi ci lanie? - zapytaÅ‚ reto-rycznie Kass.- W innym życiu - rozeÅ›miaÅ‚ siÄ™ zarozumiale Raen.-Poobserwujcie lare Tyen, chÅ‚opaki.Nie chcÄ™, żeby ta wy-bitna jednostka odeszÅ‚a na tamten Å›wiat, zanim nam pomo-że.- A jeÅ›li nas zauważą? - warknÄ…Å‚ niezadowolony Sen.- Zróbcie tak, żeby was nie zauważyli - prychnÄ…Å‚Å›ledczy.On wydawaÅ‚ rozkaz, wykonanie nie byÅ‚o już jegoproblemem.- DraÅ„ z ciebie, braciszku - stwierdziÅ‚ Kass bez zÅ‚o-Å›ci.- DokÅ‚adnie.Napisze do kuzyna dopiero wtedy, gdy bÄ™dzie już powszystkim.Linch zrozumie.Zapewne.Rinnelis Tyen! - zadzwiÄ™czaÅ‚ na krawÄ™dzi mej Å›wia-domoÅ›ci czyjÅ› zdeterminowany gÅ‚os [ Pobierz caÅ‚ość w formacie PDF ]
zanotowane.pl doc.pisz.pl pdf.pisz.pl przylepto3.keep.pl
.PorzuciÅ‚am towarzystwo niespodziewanie rozmownegolaro Riencharna i poszÅ‚am do siebie, żeby porozmawiać zmoim ostatnim przyjacielem.- Ler! - zawoÅ‚aÅ‚am, gdy przez niewiarygodnie dÅ‚ugÄ…minutÄ™ ignorowaÅ‚ moje wezwanie.- Ler, strasznie ciÄ™przepraszam, że przeszkadzam ci w życiu osobistym, alejesteÅ› mi pilnie potrzebny.- Risz, ty jak zawsze nie w porÄ™.- burknÄ…Å‚ alchemik.- Ler, przecież wiesz, że nie zawracaÅ‚abym ci gÅ‚owybez powodu.Poza tym sam kazaÅ‚eÅ› mi siÄ™ kontaktować wrazie potrzeby.- PamiÄ™tam.I co tym razem?- Mam problemy.- Też mi nowina.- Bardzo poważne problemy - oznajmiÅ‚am z wes-tchnieniem.- PotrzebujÄ™ nieoficjalnej obserwacji kilkuosób.- A co ja mam z tym wspólnego?! - udaÅ‚ zdumienie.- Tylko mi nie mów, że nie masz żadnych kontak-tów! Ja jestem teraz niczym lis osaczony w norze przez psy.Na wydziale już wkrótce rozedrÄ… mnie na kawaÅ‚ki, wisinade mnÄ… przemieniec, który zajmuje siÄ™ badaniem zama-chu na mojÄ… osobÄ™.Nie mam siÄ™ do kogo zwrócić!- A toÅ›my czasów dożyli.- skonstatowaÅ‚ ponuroLer.- Zledczy prosi rzeczoznawcÄ™, żeby ten zaÅ‚atwiÅ‚ muÅ›ledzenie jego podejrzanych.- Sam widzisz, że nie mam innych możliwoÅ›ci.- Zawsze potrafiÅ‚aÅ› zdobyć zezwolenie na dowolneprzedsiÄ™wziÄ™cie.- Tak, ale wtedy byÅ‚am czysta - wyznaÅ‚am z wes-tchnieniem.- A teraz.- PopeÅ‚niÅ‚aÅ› przestÄ™pstwo sÅ‚użbowe? - zaniepokoiÅ‚siÄ™ Ler.- ZwariowaÅ‚eÅ›? - oburzyÅ‚am siÄ™.- Jak mogÅ‚eÅ› takpomyÅ›leć!- Uspokój siÄ™, Risz, i powiedz po ludzku, o co cho-dzi.- Mój pierwszy podejrzany to Riencharn Aen.TerazmuszÄ™ ukrywać jego i jego siostrzeÅ„ca, ponieważ czÅ‚owiek,który zleciÅ‚ zabójstwo lare Sofii, chce doprowadzić do tego,żeby kahe zostaÅ‚ skazany i powieszony z caÅ‚Ä… pompÄ….NiemogÄ™ go wsypać, po pierwsze dlatego, że to wbrew moimzasadom, po drugie, jeÅ›li siÄ™ wyda, że chroniÅ‚am Aena,zrobiÄ… ze mnie siekany kotlet.Do tego wszystkiego mam nakarku zwierzoÅ‚aka, który ma zbyt bliskie powiÄ…zania z wy-wiadem klanu Rysiów, by mogÅ‚o siÄ™ to dobrze skoÅ„czyć.Ico ty na to?- JeÅ›li chodzi o pakowanie siÄ™ w kÅ‚opoty, nie maszsobie równych, droga przyjaciółko - prychnÄ…Å‚ Ler.- Trzebamieć nie lada talent, żeby tak siÄ™ wÅ‚adować w tak krótkimczasie.- Ja w ogóle jestem zdolna - westchnęłam.- Zrobimy wszystko jak należy, może siÄ™ pani niemartwić, lare Å›ledcza - zapewniÅ‚ mnie ze Å›miechem Ler.-Możesz na mnie polegać, sÅ‚oÅ„ce.Dawaj listÄ™.- Wiesz co, Ler, jesteÅ› ostatniÄ… osobÄ…, której mogÄ™zaufać, wiÄ™c jeÅ›li ty też mnie zdradzisz, to najpierw ciÄ™zabijÄ™, powoli i dÅ‚ugo, a potem popeÅ‚niÄ™ samobójstwo -uprzedziÅ‚am półżartem.- Nie pleć, Risz! - syknÄ…Å‚.- JesteÅ›my w jednej sali.Daj listÄ™ tych biedaków, którzy mieli nieszczęście stać siÄ™obiektem twojej uwagi.Westchnęłam ciężko i zaczęłam dyktować.WciÄ…ganie wto Lera nie byÅ‚o najlepszym pomysÅ‚em, ale co innego mipozostaÅ‚o?Oû- %7Å‚e co takiego?! - zawoÅ‚aÅ‚ wÅ›ciekle.- Co to znaczy,że moi ludzie zginÄ™li?!- ProszÄ™ o wybaczenie, ale tak wÅ‚aÅ›nie jest - wyjÄ™czaÅ‚ten idiota, który nie zdoÅ‚aÅ‚ wykonać nawet elementarnegozadania.- Kto? - spytaÅ‚ sucho.Ten, kto Å›miaÅ‚ siÄ™ wtrÄ…cić dojego spraw, bÄ™dzie umieraÅ‚ dÅ‚ugo i powoli.Wprawdzie niejest kahe i nie ma pojÄ™cia o rytualnych zabójstwach, alebogata wyobraznia zdoÅ‚a zrekompensować brak wiadomo-Å›ci w tej kwestii.- Nie wiemy, ale to byli doÅ›wiadczeni wojownicy.%7Å‚aden z najemników nie przeżyÅ‚, jedynie dwóch zdążyÅ‚owyciÄ…gnąć broÅ„, żeby odeprzeć atak.Kto Å›miaÅ‚ ingerować w jego plany? Komu starczyÅ‚o zu-chwalstwa na coÅ› takiego? Na pewno nie Straż, tam wszyst-ko byÅ‚o pod kontrolÄ….Czyżby Tyen kogoÅ› wynajęła? Nie,to niemożliwe, zwykÅ‚y Å›ledczy nie może sobie pozwolić nawynajem oddziaÅ‚u wojowników.Ponadto ta suka jeszczenie wpadÅ‚a na jego udziaÅ‚ w caÅ‚ej sprawie.Ale ktoÅ› jednakmusi chronić Å›ledczÄ…, skoro zaatakowano tych, którzyoÅ›mielili siÄ™ zbliżyć do jej mieszkania?- A co z rodzicami %7Å‚mii?- Nie pojawiaÅ‚a siÄ™ tam - rozmówca wyraznie ucie-szyÅ‚ siÄ™ ze zmiany tematu.- %7Å‚adne zaklÄ™cie szukajÄ…ce niezarejestrowaÅ‚o zjawienia siÄ™ tam Tyen.Obserwacja ze-wnÄ™trzna potwierdza, że jej tam nie byÅ‚o, chociaż musiaÅ‚akontaktować siÄ™ z rodzicami.- Dlaczego?- Praktycznie przestali wychodzić z domu.- Porwanie?- Niemożliwe.- Do demonów.- zaklÄ…Å‚.Czyli Tyen nadal pozosta-waÅ‚a poza zasiÄ™giem.A przecież należaÅ‚o zlikwidować jÄ…jak najszybciej!Oû- Ilu ich byÅ‚o? - Laro kae Oron przeciÄ…gnÄ…Å‚ siÄ™ leni-wie, spoglÄ…dajÄ…c na uÅ›miechajÄ…cych siÄ™ zÅ‚oÅ›liwie krewnych.Przemieniec czuÅ‚ siÄ™ jak najedzony kot, który uÅ‚ożyÅ‚ siÄ™wygodnie przed pÅ‚onÄ…cym kominkiem.Za jednym zama-chem udaÅ‚o siÄ™ zrobić ludziom Å›wiÅ„stwo, delikatnie pomóclare Tyen i pozwolić chÅ‚opakom na odrobinÄ™ rozrywki.PrzemieÅ„cy muszÄ… od czasu do czasu wypuÅ›cić na zewnÄ…trzswoje zwierzÄ™.- Tylko piÄ™tnastu żaÅ‚osnych czÅ‚owieczków - wzruszyÅ‚ramionami Kass, ukochany starszy brat.Nie radziÅ‚ sobiezbyt dobrze w dyplomacji i intrygach, za to byÅ‚ Å›wietnymwykonawcÄ…, co Raen chÄ™tnie wykorzystywaÅ‚.- Czy poinformowaÅ‚eÅ› drogiego kuzyna o swoichdziaÅ‚aniach? - zapytaÅ‚ Lier.On z kolei byÅ‚ mÅ‚odszym bra-tem, ukochanym nicponiem, rudym, rozczochranym i wred-nym aż do bólu.- Cóż, nasz drogi kuzyn dowie siÄ™ o tym już niedÅ‚u-go.Zapewne.A na razie, jak sÄ…dzÄ™, należy chronić nerwyTrzeciego Lorda przed nadmiernymi wstrzÄ…sami, żebynadal mógÅ‚ gorliwie i owocnie pracować dla dobra klanu.- Samowola - rzuciÅ‚ Sen kae Werr z odcieniem dez-aprobaty.Sen nie byÅ‚ jego krewnym, lecz potomkiem odle-gÅ‚ej linii sÅ‚awetnego niegdyÅ› rodu, który teraz powoli nik-czemniaÅ‚.KrążyÅ‚y sÅ‚uchy, że niektórzy kae Werrowie niepotrafiÄ… już zmieniać postaci, ale Sena to nie dotyczyÅ‚o:chÅ‚opak byÅ‚ wspaniaÅ‚ym wojownikiem o elastycznym umy-Å›le.- Linch przetrzepie ci skórÄ™ za takie akcje.Niby traktujeciÄ™ po przyjacielsku, ale jak nie przestaniesz robić gÅ‚upstw,skoczy ci do gardÅ‚a.- Wszystko, co robiÄ™, robiÄ™ dla chwaÅ‚y klanu, a wiÄ™cmoje dziaÅ‚ania nie mogÄ… być sprzeczne z wolÄ… TrzeciegoLorda - wygÅ‚osiÅ‚ Raen po raz tysiÄ™czny.WÅ‚aÅ›nie za takieakcje Linch go ceniÅ‚: za umiejÄ™tność samodzielnego dziaÅ‚a-nia, bez ciÄ…gÅ‚ego oglÄ…dania siÄ™ na zwierzchników; dziaÅ‚aniamajÄ…cego na celu wyÅ‚Ä…cznie dobro klanu.Poza tym.pozatym jego wysoko postawiony krewniak wiedziaÅ‚, że Raenpodziwia go od zawsze.Linch byÅ‚ dla niego ideaÅ‚em i wzo-rem do naÅ›ladowania, w zamierzchÅ‚ym dzieciÅ„stwie dzisiej-szy Å›ledczy gotów byÅ‚ przynosić swojemu bóstwu kapcie wzÄ™bach.- Kiedy on w koÅ„cu sprawi ci lanie? - zapytaÅ‚ reto-rycznie Kass.- W innym życiu - rozeÅ›miaÅ‚ siÄ™ zarozumiale Raen.-Poobserwujcie lare Tyen, chÅ‚opaki.Nie chcÄ™, żeby ta wy-bitna jednostka odeszÅ‚a na tamten Å›wiat, zanim nam pomo-że.- A jeÅ›li nas zauważą? - warknÄ…Å‚ niezadowolony Sen.- Zróbcie tak, żeby was nie zauważyli - prychnÄ…Å‚Å›ledczy.On wydawaÅ‚ rozkaz, wykonanie nie byÅ‚o już jegoproblemem.- DraÅ„ z ciebie, braciszku - stwierdziÅ‚ Kass bez zÅ‚o-Å›ci.- DokÅ‚adnie.Napisze do kuzyna dopiero wtedy, gdy bÄ™dzie już powszystkim.Linch zrozumie.Zapewne.Rinnelis Tyen! - zadzwiÄ™czaÅ‚ na krawÄ™dzi mej Å›wia-domoÅ›ci czyjÅ› zdeterminowany gÅ‚os [ Pobierz caÅ‚ość w formacie PDF ]