[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.- Więc jak poraził go prąd? - zdumiał się Jerzy.- Odpowiedz znajduje się na poręczy schodów, panie nadkomisarzu - powiedziałHrabyk.- Sądząc po smaku i zapachu, to chyba pasta kalomelowa - odezwał się technikkryminalny.- Dobrze przewodzi prąd, a sprawca starannie pokrył nią poręcz.Ofiara, zanim tudoszła, opierając się lewą ręką o poręcz i przesuwając nią w miarę wchodzenia, wtarła sobiew rękawiczkę dość chlorku rtęci, aby zniknęły izolujące własności zwierzęcej skóry.Z tegosamego powodu na nic zdała się również mahoniowa wykładzina na wierzchu balustrady.- Sprawca wszystko precyzyjnie przygotował - stwierdził Hrabyk.- Musiał wiedzieć,że inni lokatorzy są w swoich mieszkaniach od wpół do dziesiątej wieczór, a służba korzystaz odrębnych schodów, więc wbrew pozorom jest to doskonałe miejsce na zasadzkę.Powykręceniu żarówek tutaj i piętro niżej zabójca mógł długo, bez obawy dekonspiracji, czekaćw ciemnościach na ofiarę, wracającą ze służbowego zebrania połączonego z kolacją.Skorozaś czuł się tak pewnie, to znaczy, że musiał wcześniej obserwować ten dom i profesoraKoziołkowskiego.- Czyżby lubił zabijać elektrycznością? - myślał głośno Michał.- Sądzę raczej, panie komisarzu, że sprawca jest osobą wątłą fizycznie - odezwał sięlekarz.- Silny mężczyzna bez trudu jedną ręką przydusiłby ofiarę, a drugą zadawał ciosy.Sprawca wolał jednak nie ryzykować walki nawet ze starszym człowiekiem.Całkiemprawdopodobne zatem, że zabójcą jest kobieta.- Konduktorka.- mruknął zamyślony Witkowiak. - Czy pasty kalomelowej używa się w zajezdniach tramwajowych? - spytał Drwęcki.Sędzia śledczy spojrzał pytająco na Witkowiaka.- Tak, i to często - odparł komisarz.- Na przykład do smarowania stykówakumulatorów, żeby uzyskać lepsze przewodzenie.- A jak zabójca zdołał dostać się tu z ulicy? - kontynuował Jerzy.- Póznym wieczorem ktoś kawałkami gwozdzi zablokował zamek w bramie - odparłHrabyk.- Dozorca spostrzegł to dopiero o dziesiątej, kiedy wyszedł ją zamknąć na noc.Ponieważ było pózno, ciemno i zimno, zrezygnował z natychmiastowej naprawy, odkładającto do rana.Uznał, że przez jedną noc nic się nie stanie.Teraz straci za to posadę i wróci tam,skąd przyszedł.Jednak pan, nadkomisarzu, chyba przeoczył rzecz dla pana najciekawszą.Dobrze przyjrzał się pan ciału?Drwęcki poczuł, że się rumieni.Znów podświadomość spłatała mu profesjonalnegofigla, sprawiając, że zbyt szybko odwrócił wzrok od trupa.Darował sobie jednak wszelkietłumaczenia.- Na czole ofiary wycięto pentagram - oznajmił lekarz.- Proszę podejść bliżej, panieDrwęski - zwrócił się do Jerzego.- Nie mogę odchylić głowy z powodu stężeniapośmiertnego.Drwęcki nie zareagował na przekręcenie nazwiska i przyklęknął przy zwłokach.Pięcioramienną gwiazdę próbowano zrobić jednym cięciem noża, ale sprawca nie był na tylezręczny.Ostrze obsuwało się i nie wszędzie przecięło skórę.Mimo to rysunek byłwystarczająco czytelny.- A w dłoni denat miał elektryczną perłę? - upewnił się jeszcze nadkomisarz.Lekarz bez słowa podał mu artefakt.Perła była taka jak jego.- Czy zabity miał coś wspólnego ze Stanisławem Przybyszewskim? - zapytał Drwęcki,wstając.- O, tak - zapewnił Hrabyk.- To ogólnie znana historia.Szczególnie w bliskich panukręgach artystycznych.- To znaczy?- Profesor Koziołkowski razem z kilkoma innymi wpływowymi osobami utrąciłkandydaturę Przybyszewskiego, kiedy ten zaraz po wojnie starał się objąć kierownictwojednego z naszych teatrów, bodajże Polskiego.Powodem były agitacyjne broszury, które panartysta w czasie wojny pisywał dla Niemców.- Pisał je, by mieć z czego żyć - odparł Drwęcki, przypominając sobie, co na ten tematmówił Boy w Ziemiańskiej. - My, tu, w Poznaniu, zwykliśmy gardzić niemieckimi sprzedawczykami - odparłzimno Hrabyk.- Przybyszewski mógł sobie pisać, co chciał, ale wara mu od stanowisk wpoważnych instytucjach kulturalnych.Byłaby to zniewaga dla pokoleń naszychwielkopolskich patriotów, którzy nie sprzedawali duszy za miskę pruskiej zupy! Powinien sięcieszyć, że w ogóle dostał szansę poprawy i pracy w służbie ojczyzny.- Widzę, że pan sędzia nie lubi Przybyszewskiego?- O takich zmarłych wypada milczeć, ale skoro pan pyta, odpowiem.Szczerze nimgardzę, panie nadkomisarzu.Z wierzchu artysta z gębą pełną frazesów o sztuce dla sztuki,pod spodem sprzedajny błazen i kabotyn bez zasad.Zwiętej pamięci profesor Koziołkowski -Hrabyk skłonił głowę, spoglądając na zwłoki - razem z innymi godnymi szacunkuobywatelami naszego miasta pokazali panu Przybyszewskiemu, gdzie jest jego właściwemiejsce.Nie na kulturalnym świeczniku, lecz za okienkiem na poczcie.I nikt nie może imzarzucić, że skazali wielkiego artystę na nędzę i brak środków do życia.- Trzeba by ostrzec pozostałych - wtrącił Witkowiak.- O ile mi wiadomo, pan profesor był ostatnim żyjącym z tego zacnego grona -stwierdził sędzia już spokojniejszym głosem.- Zatem mamy motyw zemsty i wyrazne przesłanie pod adresem żyjących przyjaciół iwspółpracowników Przybyszewskiego - stwierdził Drwęcki.- Oto jest ktoś, kto pomściłzniewagę uczynioną wielkiemu prorokowi modernizmu.- Powinniśmy lepiej przyjrzeć się zajezdni na Gajowej - Hrabyk nie zareagował naprowokację.- Za pozwoleniem, panie sędzio! - odezwał się technik, który od dłuższej chwiliprzysłuchiwał się wymianie uwag, wyraznie chcąc coś powiedzieć.- Tak, słucham.- Znalazłem na podłodze to.- technik podał mu przedmiot, przypominający małyśrubokręt z czarym, bakelitowym uchwytem.- Co to? - spytał Hrabyk, obracając narzędzie w palcach.- Co tam jest w środku?- Lampka z gazem neonowym, panie sędzio.To jest próbnik napięcia.Zaczynaświecić, kiedy metalową końcówką dotyka się przewodu pod napięciem, a palcem tego stykuna końcu rączki.Zabójca nie przypadkiem podłączył fazę do noża, a przewód zerowy doporęczy schodów.Gdyby było odwrotnie, ofiara mogłaby zawczasu otrzymać niegroznywstrząs elektryczny, który zniechęciłby ją do dotykania poręczy.Dzięki temu urządzeniusprawca mógł dokładnie rozróżnić, który przewód jest który.Ale proszę spojrzeć tu, na obudowę.- PKE - odczytał sędzia.- Poznańskie Koleje Elektryczne!- Każdy monter elektryk używa czegoś takiego - dodał technik.- Służbowy sprzęt,panie sędzio, a panowie wspominali o bimbach [ Pobierz całość w formacie PDF ]
  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • przylepto3.keep.pl