[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Przywódca pod­szedÅ‚ do rannego i poklepaÅ‚ go po gÅ‚owie. No i jak?  spytaÅ‚.Mężczyzna spojrzaÅ‚ mu w twarz z niepewnym uÅ›miesz­kiem, podniósÅ‚ rÄ™kÄ™ kilka cali do góry i skrzywiÅ‚ siÄ™. Niezle  odparÅ‚. Gdzie ten diabeÅ‚, co podziurkowaÅ‚ mojego Kruka? niecierpliwiÅ‚ siÄ™ przywódca, podchodzÄ…c do tamtych dwóchprzy drzwiach.Walter poruszyÅ‚ rÄ™kÄ…, otworzyÅ‚ oczy, ale z jego ust niewydobyÅ‚ siÄ™ żaden dzwiÄ™k.Zatem żyje.Przywódca stanÄ…Å‚ pomiÄ™dzy swoimi ludzmi i patrzyÅ‚na zewnÄ…trz, w ciemność nocy.ByÅ‚ schludnie ubrany;miaÅ‚ paÅ‚Ä…kowate nogi i dużą gÅ‚owÄ™, byÅ‚ też o dwa odcie­nie ciemniejszy i o pół stopy niższy od swoich towarzy­szy.ZmierzaÅ‚ prostÄ… drogÄ… na szubienicÄ™ i dobrze o tymwiedziaÅ‚.MiaÅ‚am nadziejÄ™, że dożyjÄ™ tego dnia.UsÅ‚yszeliÅ›my nie dajÄ…cy siÄ™ z niczym pomylić tÄ™tentkopyt.KoÅ„ zbliżaÅ‚ siÄ™ szybko, galopem, po trawie. Do diabÅ‚a  zaklÄ…Å‚ przywódca i wymachujÄ…c pistole­tem, wybiegÅ‚ przed dom.Jeden z jego ludzi ruszyÅ‚ za nim; drugi odwróciÅ‚ siÄ™ donas, wymachujÄ…c zÅ‚owrogo nożem. Stawać tam  warknÄ…Å‚, machajÄ…c rÄ™kÄ… w stronÄ™ stoÅ‚u.ZrobiÅ‚yÅ›my z Sarah, co kazaÅ‚, i staÅ‚yÅ›my nieruchomoplecami do stoÅ‚u.GdzieÅ›, przed domem, padÅ‚ strzaÅ‚.Zaoknami przebiegÅ‚ mężczyzna, który przedtem pilnowaÅ‚frontowych drzwi.PoczuÅ‚am, że coÅ› mnie ciÄ…gnie za spód­nicÄ™, i zerknÄ…wszy w dół, zobaczyÅ‚am Waltera.BezgÅ‚oÅ›niejak ryba otwieraÅ‚ i zamykaÅ‚ usta, a na dywan Å›ciekaÅ‚astrużka Å›liny.Na zewnÄ…trz zapalono pochodniÄ™ i dojrzaÅ‚am biegnÄ…-128 cego ku domowi konia; gÅ‚owÄ… miaÅ‚ uniesionÄ… wysoko, wal­czyÅ‚ z krÄ™pujÄ…cym go wÄ™dzidÅ‚em.ByÅ‚am pewna, że wpadniena kolumny portyku, ale w ostatniej chwili skrÄ™ciÅ‚ gwaÅ‚­townie i runÄ…Å‚ prosto w kÄ™pÄ™ azalii.ByÅ‚ to gniady waÅ‚achmojego męża, bez jezdzca, z cuglami zaplÄ…tanymi przysiodle.PodniósÅ‚ siÄ™ szybko na nogi, wydostaÅ‚ z krzewówi staÅ‚, drżąc, na podjezdzie.Za nim zamigotaÅ‚o Å›wiatÅ‚o.StaliÅ›my wszyscy jak skamieniali, usiÅ‚ujÄ…c siÄ™ zoriento­wać w scenie rozgrywajÄ…cej siÄ™ przed naszymi oczami.W Å›wietle pochodni zbliżaÅ‚o siÄ™ dwóch mężczyzn.Pierw­szy, z piersiÄ… wypiÄ™tÄ… do przodu i z rÄ™koma na biodrach,szedÅ‚ przywódca.Za nim, jednÄ… rÄ™kÄ… trzymajÄ…c wysokouniesionÄ… pochodniÄ™, a drugÄ… pewnie mierzÄ…c w gÅ‚owÄ™swojego jeÅ„ca, podążaÅ‚ mój mąż.MinÄ™li konia, który zaraz powÄ™drowaÅ‚ gdzieÅ› w ciemność,i podjazdem zbliżali siÄ™ do domu.Kiedy weszli do poko­ju, mąż pchnÄ…Å‚ pochodniÄ™ w kierunku strażnika, a tencofnÄ…Å‚ siÄ™ nerwowo.CaÅ‚a uwaga mężczyzn skupiona byÅ‚ana pistolecie, a ja nie mogÅ‚am siÄ™ nadziwić zmianie, jakazaszÅ‚a w wyglÄ…dzie mojego męża.Od stóp do głów uma-zany byÅ‚ krwiÄ… wymieszanÄ… z bÅ‚otem.Z ciÄ™cia na szyikrew spÅ‚ywaÅ‚a mu na pierÅ›; nasiÄ…kaÅ‚a niÄ… podarta niemalna kawaÅ‚ki koszula.WÅ‚osy miaÅ‚ potargane, po jednej stro­nie sterczaÅ‚y do góry, po drugiej, zlepione bÅ‚otem, przy­legaÅ‚y ciasno do gÅ‚owy.Oczy pÅ‚onęły mu podnieceniem. Tylko spróbuj drgnąć  pogroziÅ‚, przyciskajÄ…c lufÄ™pistoletu do skroni jeÅ„ca. O Boże  jÄ™knÄ…Å‚ ranny i wychyliÅ‚ siÄ™ do przoduz fotela. Róbcie, co każe  nakazaÅ‚ przywódca.129  WÅ‚aÅ›nie  rzuciÅ‚ mój mąż. Manon, chodz tu i staÅ„za mnÄ….RuszyÅ‚am siÄ™ z miejsca.Chce mnie ocalić, pomyÅ›laÅ‚ami poczuÅ‚am zakÅ‚opotanie.WidziaÅ‚am go teraz od tyÅ‚u; byÅ‚zakrwawiony poniżej pasa.Wszyscy milczeli, oprócz Wal­tera, który zajÄ™czaÅ‚ gÅ‚oÅ›no, chwyciÅ‚ siÄ™ za gÅ‚owÄ™ i usiadÅ‚. A teraz wyjdziemy tymi drzwiami  oznajmiÅ‚ mójmąż. Tylko nas troje.ObejrzaÅ‚am siÄ™ na Sarah, która z oczyma utkwionymiw rannego czarnego odsuwaÅ‚a siÄ™ powoli od stoÅ‚u.Czymąż miaÅ‚ na myÅ›li Sarah? Ależ nie, mówiÅ‚ o przywódcy;to wÅ‚aÅ›nie byÅ‚o nas troje.Mąż wcisnÄ…Å‚ mu lufÄ™ pistoletuw ucho i popychaÅ‚ ku drzwiom.ZnalezliÅ›my siÄ™ na podjezdzie [ Pobierz caÅ‚ość w formacie PDF ]
  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • przylepto3.keep.pl