[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.O, znowu! Ale nie to było najgorsze onodwzajemniał te spojrzenia i uśmiechał się do niej.Nie mieściło mi się to w głowie.Zgrzytajączębami, stałam i zastanawiałam się, czy nie powinnam wylać jeszcze trochę wina.Całkiem przeznieuwagę.Najchętniej na nich oboje.Jacques uśmiechnął się do mnie rozbrajająco. Nie smuć się, mała.Moje zaproszenie było na serio.Nie chciałem się z ciebienaigrawać.A z powodu tamtego błędu jest mi przykro, mam nadzieję, że wybaczysz mi mojenieokrzesanie. Wybaczyłam i zapomniałam rzuciłam z roztargnieniem. Gdzie nauczyłaś się pisać? spytał wprost Sebastiano. Oczywiście w szkole. Odpowiedz wypsnęła mi się, zanim zdążyłam się zastanowić. Jak długo pobierałaś nauki? Och& tylko kilka lat. Nie mogłam się przyznać, że było ich trzynaście, nikt by w tonie uwierzył. Zmieszy mnie, gdy kobiety pobierają nauki odezwała się kapryśnie tamta gęś. Takrobią tylko zakonnice.Albo szlacheckie córy z nadmiarem pieniędzy. Bardzo niezwykłe, w rzeczy samej powiedział Sebastiano przeciągle.Oczy mu się zwęziły i pojawiło się w nich zainteresowanie, przy czym nie byłam pewna,czy jest ono tego samego rodzaju co u Jacques a. Anno! Do roboty! ryknął z kuchni monsieur Mirabeau, co przerwało mojąkonwersację z gośćmi.Ale pierwszy krok został zrobiony.Wzbudziłam ciekawość Sebastiana i już tegowieczoru będę miała okazję bliżej go poznać.Albo raczej na odwrót on powinien poznać mnie,bo ja już go znałam.A wtedy szybciutko sobie mnie przypomni.Miejmy nadzieję.Wszystkobędzie dobrze, pomyślałam.I w tamtej chwili święcie w to wierzyłam.Przez następne pół godziny okazja do rozmowy z Sebastianem już się nie nadarzyła, aleczułam, jak wodzi za mną wzrokiem.Poświęcał mi przynajmniej tyle samo uwagi co tamtej gęsi.Uważałam, że to dobry znak.Zainteresował się mną, a to było teraz najważniejsze.Skończywszy jeść i zapłaciwszy monsieur Mirabeau rachunek, Sebastiano i jegoprzyjaciele dość szybko zebrali się do wyjścia.Zacisnęłam dłonie w pięści, widząc, jak w drodzedo drzwi gęś bierze Sebastiana pod ramię.Nie zaprotestował w żaden sposób.Ale nie robił teżniczego, by odwzajemnić próbę zbliżenia. Macie tu dzielną nową obsługę usłyszałam, jak wychodząc, Jacques mówi do mojegopracodawcy. Ale nie powinna podawać z rozpuszczonymi włosami dorzuciła przez ramię gęś,spoglądając z przyganą.To mi przyniosło kolejny ochrzan ze strony monsieur Mirabeau, ale pozwoliłam, byspłynął po mnie, i bez słowa ponownie splotłam włosy w warkocz.Teraz jeszcze musiałam tylkoprzetrwać do końca dnia pracy.Niestety, okazało się to wcale nie takie proste, bo monsieurMirabeau najwyrazniej oczekiwał, że będę tyrać non stop aż do zamknięcia.W każdym razie,kiedy ruch w gospodzie nieco się zmniejszył, sama wreszcie mogłam coś zjeść.Wprawdziew kuchni i na stojąco, ale było to zdumiewająco smaczne.Nawet nie zauważyłam, jakzgłodniałam.Pochłonęłam porcję grochówki, następnie plaster pieczeni z chlebem i na koniecjeszcze duży kawałek sera.Do tego wypiłam dwa kubki wody, z nadzieją, że studnia, z którejpochodzi, nie jest zanieczyszczona.Pózniej musiałam się udać do wychodka na tyłach, koszmarnie cuchnącego miejscamiędzy kurnikiem a beczką na odpady.Ustanowiłam nowy rekord we wstrzymywaniu oddechu,ale niestety na niewiele się to zdało.Po tym doznaniu byłam naprawdę mocno zdecydowanazrobić wszystko, aby jak najszybciej przenieść siebie i Sebastiana w przyszłość.Potem obsłużyłam jeszcze kilku gości, zastanawiając się nieustannie, jak mogłabym sięstąd szybko zmyć.Przed nieszporami z moich wcześniejszych podróży w czasie wiedziałam, żedzwony oznaczają wtedy szóstą chciałam się jeszcze koniecznie umyć i przebrać, a więcpowoli muszę się stąd zbierać.Wreszcie z pomocą przyszedł mi przypadek w postaci mocnopodpitego gościa.Głośno śpiewając i rozsiewając dookoła woń alkoholu, potu i świńskiego łajna,wtoczył się do Złotego Koguta i opadł na wolną ławę. Tego pijanego gościa natychmiast wyprowadzisz na zewnątrz polecił mi monsieurMirabeau.Mężczyzna ochoczo dał się podnieść z ławki.Zbyt ochoczo.Choć był prawienieprzytomny, miał jeszcze dość dobrą koordynację ruchów, by mnie obłapić. Och, taka śśśliszna dziewszyna wybełkotał, sięgając mi do dekoltu. Kiedy odskoczyłam, rozdarł się fartuch i górna część sukni [ Pobierz całość w formacie PDF ]
zanotowane.pl doc.pisz.pl pdf.pisz.pl przylepto3.keep.pl
.O, znowu! Ale nie to było najgorsze onodwzajemniał te spojrzenia i uśmiechał się do niej.Nie mieściło mi się to w głowie.Zgrzytajączębami, stałam i zastanawiałam się, czy nie powinnam wylać jeszcze trochę wina.Całkiem przeznieuwagę.Najchętniej na nich oboje.Jacques uśmiechnął się do mnie rozbrajająco. Nie smuć się, mała.Moje zaproszenie było na serio.Nie chciałem się z ciebienaigrawać.A z powodu tamtego błędu jest mi przykro, mam nadzieję, że wybaczysz mi mojenieokrzesanie. Wybaczyłam i zapomniałam rzuciłam z roztargnieniem. Gdzie nauczyłaś się pisać? spytał wprost Sebastiano. Oczywiście w szkole. Odpowiedz wypsnęła mi się, zanim zdążyłam się zastanowić. Jak długo pobierałaś nauki? Och& tylko kilka lat. Nie mogłam się przyznać, że było ich trzynaście, nikt by w tonie uwierzył. Zmieszy mnie, gdy kobiety pobierają nauki odezwała się kapryśnie tamta gęś. Takrobią tylko zakonnice.Albo szlacheckie córy z nadmiarem pieniędzy. Bardzo niezwykłe, w rzeczy samej powiedział Sebastiano przeciągle.Oczy mu się zwęziły i pojawiło się w nich zainteresowanie, przy czym nie byłam pewna,czy jest ono tego samego rodzaju co u Jacques a. Anno! Do roboty! ryknął z kuchni monsieur Mirabeau, co przerwało mojąkonwersację z gośćmi.Ale pierwszy krok został zrobiony.Wzbudziłam ciekawość Sebastiana i już tegowieczoru będę miała okazję bliżej go poznać.Albo raczej na odwrót on powinien poznać mnie,bo ja już go znałam.A wtedy szybciutko sobie mnie przypomni.Miejmy nadzieję.Wszystkobędzie dobrze, pomyślałam.I w tamtej chwili święcie w to wierzyłam.Przez następne pół godziny okazja do rozmowy z Sebastianem już się nie nadarzyła, aleczułam, jak wodzi za mną wzrokiem.Poświęcał mi przynajmniej tyle samo uwagi co tamtej gęsi.Uważałam, że to dobry znak.Zainteresował się mną, a to było teraz najważniejsze.Skończywszy jeść i zapłaciwszy monsieur Mirabeau rachunek, Sebastiano i jegoprzyjaciele dość szybko zebrali się do wyjścia.Zacisnęłam dłonie w pięści, widząc, jak w drodzedo drzwi gęś bierze Sebastiana pod ramię.Nie zaprotestował w żaden sposób.Ale nie robił teżniczego, by odwzajemnić próbę zbliżenia. Macie tu dzielną nową obsługę usłyszałam, jak wychodząc, Jacques mówi do mojegopracodawcy. Ale nie powinna podawać z rozpuszczonymi włosami dorzuciła przez ramię gęś,spoglądając z przyganą.To mi przyniosło kolejny ochrzan ze strony monsieur Mirabeau, ale pozwoliłam, byspłynął po mnie, i bez słowa ponownie splotłam włosy w warkocz.Teraz jeszcze musiałam tylkoprzetrwać do końca dnia pracy.Niestety, okazało się to wcale nie takie proste, bo monsieurMirabeau najwyrazniej oczekiwał, że będę tyrać non stop aż do zamknięcia.W każdym razie,kiedy ruch w gospodzie nieco się zmniejszył, sama wreszcie mogłam coś zjeść.Wprawdziew kuchni i na stojąco, ale było to zdumiewająco smaczne.Nawet nie zauważyłam, jakzgłodniałam.Pochłonęłam porcję grochówki, następnie plaster pieczeni z chlebem i na koniecjeszcze duży kawałek sera.Do tego wypiłam dwa kubki wody, z nadzieją, że studnia, z którejpochodzi, nie jest zanieczyszczona.Pózniej musiałam się udać do wychodka na tyłach, koszmarnie cuchnącego miejscamiędzy kurnikiem a beczką na odpady.Ustanowiłam nowy rekord we wstrzymywaniu oddechu,ale niestety na niewiele się to zdało.Po tym doznaniu byłam naprawdę mocno zdecydowanazrobić wszystko, aby jak najszybciej przenieść siebie i Sebastiana w przyszłość.Potem obsłużyłam jeszcze kilku gości, zastanawiając się nieustannie, jak mogłabym sięstąd szybko zmyć.Przed nieszporami z moich wcześniejszych podróży w czasie wiedziałam, żedzwony oznaczają wtedy szóstą chciałam się jeszcze koniecznie umyć i przebrać, a więcpowoli muszę się stąd zbierać.Wreszcie z pomocą przyszedł mi przypadek w postaci mocnopodpitego gościa.Głośno śpiewając i rozsiewając dookoła woń alkoholu, potu i świńskiego łajna,wtoczył się do Złotego Koguta i opadł na wolną ławę. Tego pijanego gościa natychmiast wyprowadzisz na zewnątrz polecił mi monsieurMirabeau.Mężczyzna ochoczo dał się podnieść z ławki.Zbyt ochoczo.Choć był prawienieprzytomny, miał jeszcze dość dobrą koordynację ruchów, by mnie obłapić. Och, taka śśśliszna dziewszyna wybełkotał, sięgając mi do dekoltu. Kiedy odskoczyłam, rozdarł się fartuch i górna część sukni [ Pobierz całość w formacie PDF ]