[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Najwybitniejszy z nich Jan Klug założył, głównie w Po­znaniu, który odradza się jako ważny ośrodek produkcyjny, manufaktury włókiennicze, bawełniane, skórzane, tabaczne, wytwórnie mydła, świec, powozów, kart do gry.Najlepiej rozwijała się wszakże nadal produkcja sukiennicza - zarówno w ramach produkcji cechowej, jak i manufak­turowej, która obejmowała około 45% warsztatów.W 1788 r.w Wielko­polsce sukienników obliczano na 1916 osób, produkcja sukna sięgała 113 tys.sztuk (tj.ok.2 mln metrów).Była ona w niemałym stopniu przezna­czona nie tylko na rynek wewnętrzny, ale i na eksport do Rosji.Najważ­niejszym ośrodkiem sukiennictwa wielkopolskiego stał się w tym czasie Rawicz, skąd wychodziło około 15% produkcji.Na innych terenach Rzeczypospolitej większą inicjatywę pod tym względem przejawiało nadal mieszczaństwo Gdańska.Także w Warsza­wie przedsiębiorcy mieszczanie założyli kilka manufaktur sukienniczych, manufakturę kapeluszniczą, „fabrykę” fajansów, wytwórnię kart do gry oraz zakłady wyrobu powozów, wśród nich największy Dangla.Dobrze rozwijało się browarnictwo, garbarnie, gisernie, prochownie.Kilka manu­faktur założono w tym czasie również w Krakowie, m.in.dwie sukiennicze.W pobliskim Andrychowie i Białej (już za granicą austriacką) roz­wijało się tradycyjne płóciennictwo, choć nie powiodło się władzom ce­sarskim zorganizowanie manufaktur.Manufaktury mieszczańskie w przeciwieństwie do tego, co się działo np.na Śląsku, nie były dostatecznie protegowane i zabezpieczane przy­wilejami przez państwo.Wskutek tego kapitał inwestowany był ostrożnie i większość z nich miała stosunkowo trwały żywot, oparty na dobrej kal­kulacji rynkowej.Pewne trudności istniały ze znalezieniem odpowiednich pracowników.Tylko niewielką część dostarczało rzemiosło czy imigracja, kierująca się zwłaszcza ze Śląska i Saksonii.Trzeba było zatrudniać, nie­kiedy przymusowo, ludzi luźnych, których dopiero wdrażano do tego ro­dzaju pracy, żebraków, biedotę miejską.Mieszczanie nie dysponował też dostatecznymi zasobami kapitału.Dlatego usiłowali przyciągać do orga­nizowanych przez siebie przedsiębiorstw manufakturowych także kapitał szlachecki.Z inicjatywy wspomnianego już Kluga powstała np.w 1790 r.spółka, której celem było zakładanie garbarni; ⅔ jej uczestników stano­wiła szlachta.Ze znacznie większym rozmachem rozbudowywała manufaktury magnateria, wykorzystując szeroko nie tylko posiadany kapitał pieniężny, ale i uprawnienia feudalne.Manufaktury magnacko-szlacheckie były zja­wiskiem dość częstym w środkowej Europie, na ogół wszakże nie zajmo­wały pozycji tak dominującej jak w Rzeczypospolitej.Zakładanie manu­faktur przez magnatów było próbą zwiększenia dochodowości ich dóbr przez pełniejsze wyzyskanie istniejących surowców i rezerwuaru taniej siły roboczej, jak i zapewnienia sobie stałego kręgu odbiorców, przynaj­mniej wśród poddanych.Kalkulacje te niekiedy zawodziły, nieraz zało­życiele padali też ofiarą nieuczciwych lub rzekomych specjalistów.Stąd krótkotrwały żywot wielu z nowo zakładanych przedsiębiorstw.Było to zresztą zjawisko powtarzające się we wszystkich krajach w okresie powstawania manufaktur.W drugiej połowie XVIII w.nie było niemal magnata, który nie za­łożyłby własnego większego czy niniejszego przedsiębiorstwa.Niektórzy, jak Prot i Wincenty Potoccy, zakładali całe osady przemysłowe.Zdarzali się ludzie tak aktywni, jak Jacek Jezierski, kasztelan łukowski, który na Kielecczyźnie i pod Warszawą założył kilka manufaktur, zakłady hut­nicze oraz wytwórnię drutu, kos, a także fajansów, i potrafił je pomyślnie prowadzić.Wbrew opinii niektórych historyków manufaktury magnackie nie były głównie nastawione na produkcję towarów luksusowych.Wiele z nich produkowało nie tyle dla dworów magnackich i szlacheckich, ile raczej na potrzeby szerszych warstw ludności.Odnosi się to w dużym stopniu do manufaktur tekstylnych, a także do rozmaitych zakładów związanych z produkcją rolną, jak browary, tartaki, młyny, cegielnie itp., których liczba znacznie wzrastała i zwiększała się wydajność.Badania w tej dzie­dzinie nie są jeszcze dostatecznie rozwinięte, wiadomo jednak, że np.w Wielkopolsce w dobie Sejmu Wielkiego działało około 4200 zakładów przemysłu rolno-spożywczego, z czego blisko ⅔ na wsi.Podobny charak­ter miała rozbudowa przemysłu żelaznego, szczególnie intensywna w Za­głębiu Staropolskim.Rozpoczęta jeszcze w czasach saskich w dobrach bi­skupów krakowskich i Małachowskiego, rozbudowa ta była kontynuowana i w drugiej połowie wieku.Oblicza się, że w 1782 r.działały w Rzeczypospolitej 34 wielkie piece i 41 dymarek.Istniały też liczne zakłady przetwórcze, blacharnie, topornie, rurarnie, szlifiernie, wytwórnie wyrobów żelaznych.Według J.Topolskiego produkcja żelaza na głowę mieszkańca miała sięgać wtedy w Polsce 1,8 kg, gdy w Niemczech 1,2 kg, a w Anglii 3,7 kg.Dokonał się więc poważny postęp pod tym wzglę­dem.Na podkreślenie zasługuje pojawienie się manufaktur królewskich.Podobnie jak inni władcy sąsiedni, także Stanisław August po objęciu tronu wykazał znaczną inicjatywę w tej dziedzinie.Obok odbudowy men­nicy przyczynił się c}o założenia ludwisarni w Warszawie, manufaktury fajansów w Belwederze, a później manufaktury broni w Kozienicach.Za poparciem króla w ekonomiach grodzieńskiej, brzeskiej i szawelskiej na Litwie podskarbi litewski Antoni Tyzenhaus założył dwadzieścia kilka manufaktur, produkujących bogaty asortyment towarów, poczynając od dywanów, poprzez rozmaite tekstylia, kończąc na igłach i szpilkach.Nie­udolne kierownictwo i oddalenie od rynków zbytu spowodowało, że w większości manufaktury te nie przetrwały poza rok 1780 [ Pobierz całość w formacie PDF ]
  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • przylepto3.keep.pl
  • /6.php") ?>