[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Isobel zastanawiała się, czemu idąwłaśnie tutaj, a nie do Greaters, znajdującego się najbliżejszkoły, ale wzruszyła ramionami, gdy zmierzali dowejścia.Dzwięk dzwonka oznajmił ich przybycie, gdy dotarlido drzwi.Wewnątrz lokal był ciasny i miał niewiele miejsc.Razem z prowizorycznymi dekoracjami i wypisanymkredą menu nadawało mu to kiczowato-rodzinnąatmosferę.Z głośników rozbrzmiewała tandetna muzykaperkusyjna.Cały wystrój nawiązywał do motywówtropikalnych: oryginalne krzesła na bambusowych nogachstały wokół wiklinowych stołów, a pośrodku każdegoblatu położono muszlę.Ręcznie wykonane malowidło naścianach przedstawiało brzeg oceanu, z piaszczystą plażą,palmami i tropikalnymi ptakami, zarówno siedzącymi nagałęziach, jak i uchwyconymi w locie, z wyraznienakreślonym upierzeniem.Za batem nikogo nie było, ale neonowy napisOTWARTE jaśniał elektrycznym różem, a drzwi nazaplecze były szeroko otwarte, jakby ktoś je podparł.Wyglądało na to, że we czwórkę są jedynymiklientami. Heja!  zawołał Brad przez bar.Postukał w stojącyna kontuarze dzwonek, którego dzwięk wzniósł się ponadwyspiarską muzykę. Jest tu ktoś?Isobel podeszła do wystawionych za szybą lodów. Klasyczne smaki sąsiadowały ze śmielszymizestawieniami, takimi jak:  Szał makadamii z kawą , Ananasowa rozkosz i  Guajava go-go.Przez chwilęzastanawiała się, czy nie zaryzykować wściekle różowego Rumu, dopóki możesz , w końcu jednak zdecydowałasię na swój ulubiony smak  mieszankę banana z toffi. Mogę prosić malinowe z białą czekoladą wpucharku?  spytała słodko Nikki. Koktajl czekoladowy  rzucił Brad. Dla mnie to samo  powiedział Mark. Alyssa, cobierzesz? Jeszcze nie wiem, dajcie mi chwilkę.To musi byćcoś dobrego. A ty już wiesz, co chcesz, Izo?  usłyszała pytanieBrada. To co zwykle?Isobel przeszła wzdłuż długiego szeregu lodowychdeserów do miejsca, w którym czekała reszta,przeciągając palcem po małych prostokątnych plakietkachz opisami. Chyba tak. I bananowe z toffi w pucharku.Wsparła się biodrem o cicho szumiącą zamrażarkę.Patrzyła przez szkło, rozmyślając o meczu i udanymwystępie czirliderek.Przed rozgrywkami krajowymi będąmusiały tylko wzmocnić środek, dopracować częśćakrobatyczną i wprowadzić parę poprawek do końcowejpiramidy.Mogłaby też zdynamizować obroty, a gdybyzdołała lądować ułamek sekundy wcześniej, synchronizacja byłaby doskonała.Usłyszała klikanie klawiszy kasy i jej wzrok podążyłbezmyślnie do identyfikatora sprzedawcy.VAREN  głosiła plakietka grubymi, gotyckimiliterami.Isobel zamarła ze spojrzeniem wbitym w ten napis.Wjednej chwili zaschło jej w ustach.W rękach i nogachpoczuła mrowienie, gaszące całą wcześniejszą radość ztego wspólnego wieczoru i zmierzające do brzucha, gdzierozpłynęło się w ból niepokoju.Z ociąganiem podniosła wzrok.Chociaż przeczytała imię na tabliczce i tak przeżyławstrząs, gdy zobaczyła jego spojrzenie.Pierwszy raz,dzięki zielonemu daszkowi, który miał na sobie, wyraznieujrzała jego twarz i oczy.Nie odrywały się od niej, a ichwyraz pozostawał nieodgadniony.Lepiej by było, pomyślała sobie, gdyby patrzył na niąz nienawiścią. Dostaniemy to dzisiaj?  odezwał się Brad izastukał w kontuar między nimi, wyrywając Isobel zezdumienia.Zza pleców słyszała chichot Marka i Alyssy.Wszystko znowu rozgrywało się w zwolnionymtempie.Spojrzenie Varena zatrzymało się na niej, jeszczegdy się odwracał.Patrzyła, jak jego elegancka dłoń sięgapod ladę i wyciąga z kubełka z wodą srebrną łyżkę dolodów.Choć serce waliło jej jak młotem, poczuła, że zamarło, gdy zrozumiała, co się dzieje, co jej przyjacielezamierzają zrobić.co już robili [ Pobierz całość w formacie PDF ]
  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • przylepto3.keep.pl