[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.- Jesteś przywódczyniąswego klanu, a mnie odebrano wszystko.Jestem nikim.Potrząsnęła głową.- Zawsze będziesz panem klanu Otori.Ale będziemy służyć sobienawzajem.Wez - mówiła poufale.- Pij.Słysząc te proste słowa w jej ustach, znów się roześmiał.- Kocham cię - powiedział.- Wiem.I ja ciebie.Aączy nas więz z poprzedniego życia, może zwielu poprzednich wcieleń.Byliśmy dla siebie wszystkim: rodzicem idzieckiem, bratem i siostrą, najbliższymi przyjaciółmi.- Będziemy mężem i żoną - powiedział.- Nic nas nie powstrzyma - odparła, i dodała czule: - Już teraznimi jesteśmy.Kiedy ujrzałam cię w Terayamie, wiedziałam, że ciękocham.W jakiś sposób cię rozpoznałam, jakbym kiedyś znała ciębardzo dobrze, ale zapomniała o tobie.Mój mąż żył wtedy jeszcze iwiedziałam, że nigdy nie będę mogła wyznać ci mej miłości.Ale myśla-łam o tobie nieustannie i modliłam się o twoje bezpieczeństwo.Kiedyzmarł mój mąż i mój synek, tylko myśl o tobie dodawała mi sił.Uzna-łam, że skoro tak dużo mi odebrano, uchwycę się jedynej rzeczy, jakiejnaprawdę pragnę.- Czułem to samo - powiedział.- Ale jaka jest przed nami przy-szłość? Przedtem byłaś tylko niewyraznym snem, odległą możliwością.Teraz stałaś się rzeczywista.Jaki sens będzie miało nasze życie, jeślimielibyśmy na zawsze pozostać rozdzieleni?- Dlaczego nie mielibyśmy się pobrać? Przyjedz do Maruyamy.Tam wezmiemy ślub.- Jej głos był czuły i beztroski, a jej optymizmpogrążył go w fantazji, w której wszystko było możliwe: poślubi ją ibędą żyć razem, stworzą spokojny kraj na Zachodzie.będą mieli dzie-ci.385 - Czy ktokolwiek nam na to zezwoli? - zapytał.- Moi stryjowie sąteraz przywódcami klanu Otori.Moje małżeństwo nie jest dla nichczymś błahym.Nigdy nie zgodzą się na związek, który dałby mi status iwładzę.Poza tym jest jeszcze Iida Sadamu.- Tohan postanowił o moim pierwszym małżeństwie.Dlaczegomieliby dalej decydować o moim życiu? Sama jestem sobie panią.Niktmi nie będzie rozkazywał!Mimo złych przeczuć uśmiechnął się, słysząc ten władczy ton.Wi-dział jej pewność siebie - pewność kobiety, która wie, że ukochany jąkocha.Mimo cierpień, jakich doznała w zeszłym roku, wciąż tchnęłamłodością.Ból naznaczył ją swym piętnem, ale nie osłabił jej ducha.- Róbmy wszystko, aby się to spełniło - powiedział.- Ale czy zdo-łamy utrzymać taką sprawę w tajemnicy? Może uda nam się spotkaćraz czy dwa tak, by nikt się nie dowiedział, ale.- Nie mówmy teraz o niebezpieczeństwie - przerwała mu łagod-nie.- Oboje o nim wiemy, musimy żyć z nim na co dzień.Jeśli nie bę-dziemy mogli się spotkać, możemy przynajmniej do siebie pisać, jakpowiedziałeś wczoraj wieczorem.Będę słać listy, tak jak przedtem,przez siostrę Sachie.Przypomniało mu to, że poprzedni list przyniósł człowiek, któryniegdyś należał do jego świty.- Poznałaś jednego z mych wojowników, Haradę? Zdumiało mnie,że przeszedł na wiarę Ukrytych - mówił ciszej, choć w deszczu nikt niemógł ich podsłuchać, i z wahaniem, niepewny, jak wiele zechce muzdradzić.- Tak, Harada ponoć miał widzenie.To nierzadki przypadekwśród tych ludzi: ich bóg przemawia wprost do nich, gdy się do niegomodlą.Wydaje się, że tego głosu, gdy się go raz usłyszy, nie możnazapomnieć.Czuł, że mówi o jakimś własnym doświadczeniu.- Czy ty także go słyszałaś?Uśmiechnęła się lekko.- Wiele z tych nauk bardzo do mnie przemawia - odparła.- Mojedzieci nauczyły mnie, jak cenne jest życie i jak straszną rzeczą jest je386 odbierać.Jako przywódczyni klanu nie mogę jednak odrzucić drogimiecza, ponieważ skazałabym swój lud na natychmiastową zgubę.Musimy mieć siłę, by przeciwstawić się okrutnym i ambitnym w ichdążeniu do podboju.Ale gdyby wszyscy wierzyli, że po śmierci zostanąosądzeni, być może strach przed karą powściągnąłby ich chciwość.Wątpił w to, czując że nad ludzmi takimi jak Iida, którzy nie lękająsię niczego ani w Niebiosach, ani na Ziemi, zapanować można tylkozbrojnie.- Czasem myślę, że ten głos mnie wzywa, ale z powodu mojej po-zycji nie mogę nań odpowiedzieć.Uważam, że to haniebne, by ludzie,którzy nie będą się bronić, mieli być prześladowani czy torturowani.-ciągnęła.- Powinno im się pozwolić żyć w pokoju.- Są posłuszni władzy Niebios, a nie swych ziemskich panów -rzekł Shigeru.- Zatem nie można im ufać.Ogromnie żałuję, że Haradaodszedł z mojej służby.- Możesz ufać Haradzie - powiedziała.- Czy stanęłabyś z boku i patrzyła bezczynnie, jak walczę z trzemaludzmi?- Nie, walczyłabym u twego boku.Nie uważam się za jedną zUkrytych, przyznaję tylko, że podziwiam i szanuję niektóre z ich nauk.O tylu sprawach chcieli jeszcze porozmawiać, tyle powiedzieć, awszystko, czego dowiadywali się o sobie, tylko wzmagało ich pożą-danie.Gdy je ugasili, znów rozmawiali przez resztę dnia.Blade światłogasło powoli i nadeszła noc, a wtedy poczuli się jeszcze bardziej od-dzieleni od świata, jakby przeniesiono ich do zaczarowanego pałacupoza czasem [ Pobierz całość w formacie PDF ]
  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • przylepto3.keep.pl