[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.- Lira - wyjaśnił Verlaine.- Widzi siostra? Taka sama.Drżącymi palcami Ewangelina rozpięła naszyjnik i ostrożniepołożyłago na kartce, złoty łańcuszek ciągnął się za wisiorkiem jak świecący ogon komety.Naszyjnik jej matki był wierną kopiązłotej pieczęci.86 27 Ewangelina wyjęła z kieszeni znaleziony w archiwum list od Abigail Rockefeller do matki Innocenty z czterdziestegotrzeciego roku i położyła go na stole.Nie rozumiała, co łączy pieczęć z naszyjnikiem, ale w nadziei, że tajemnicę tę potrafirozwikłać Verlaine, postanowiła podzielić się z nim swoim odkryciem.- Co to takiego? - spytał Verlaine, sięgając po kopertę.- Może pan mi powie.Verlaine rozłożył pomarszczony arkusz i zaczął czytać, a Ewangelinę raptem ogarnęło zwątpienie.Przypomniawszysobie ostrzeżenie siostry Filomeny, zaczęła się zastanawiać, czy przypadkiem nie zdradzała swojego zakonu, pokazującpismo osobie z zewnątrz.Owładnęło ją straszliwe poczucie, że oto popełnia kardynalny błąd.Jednocześnie coś niewytłu-maczalnego ciągnęło ją do Verlaine'a, a była przy tym tak ciekawa jego odkryć, że nie przestawała wyczekująco się wniego wpatrywać.- To potwierdzenie, że Innocentę faktycznie coś łączyło z Abigail Rockefeller - powiedział wreszcie Verlaine.- Gdzie tosiostra znalazła?- Po przeczytaniu pańskiej prośby poszłam rano do archiwum.Byłam przekonana, że pan się myli, że tych dwóchkobiet nic nie łączyło.Nie sądziłam, że mamy jakiekolwiek dokumenty dotyczące osoby świeckiej, zwłaszcza paniRockefeller, a co dopiero jej list do ksieni - to wprost niewiarygodne, że się zachował.Właściwie to poszłam do archiwum,żeby udowodnić, że pan się myli.Verlaine nie odrywał wzroku od listu, Ewangelina zaczęła się zastanawiać, czy dotarło do niego choć jedno jej słowo.Wreszcie wyjął z kieszeni karteluszek i zanotował na nim swój numer telefonu.- Znalazła siostra tylko jeden?- Tak - potwierdziła Ewangelina.- Ten, który właśnie pan przeczytał.- Listy od Innocenty były odpowiedziami.To znaczy, że gdzieś w archiwum macie jeszcze trzy, może cztery listy paniRockefeller.- Naprawdę sądzi pan, że mogłyśmy coś takiego przeoczyć? Verlaine podał jej karteczkę.- Gdyby cokolwiek się znalazło, mogłaby siostra do mnie zadzwonić? Ewangelina zerknęła na świstek.Nie wiedziała,co powiedzieć.Niemogłaby zadzwonić, nawet gdyby znalazła to, czego szukał.- Spróbuję - wydusiła wreszcie.- Dziękuję - odparł Verlaine i posłał jej pełne wdzięczności spojrzenie.- Mogę zrobić fotokopię?Ewangelina wzięła naszyjnik, zapięła go na szyi i poprowadziła Yerlaine^ do drzwi biblioteki.- Proszę za mną.Zaprowadziwszy Verlaine'a do gabinetu siostry Filomeny, sięgnęła po arkusz oficjalnego papieru listowego ZwiętejRóży, a podając go Ver-laine'owi, powiedziała:- Może go pan przepisać.Verlaine wziął długopis i zabrał się do pracy.Zanotował treść listu i zwrócił go Ewangelinie.Dziewczyna wyczuła, żejest jeszcze coś, o co chce ją spytać.Znała go raptem od dziesięciu minut, a jednak wiedziała, że przeżywa gonitwę myśli.Wreszcie się odezwał:- Skąd jest ten papier listowy?Ze stosu obok sekretarzyka siostry Filomeny Ewangelina wyjęła arkusz grubego, różowego papieru i uniosła go wdwóch palcach.Był ozdobiony ornamentem - barokowymi różami i aniołami - który widziała tysiąc razy.- To nasz oficjalny papier listowy - odparła.- Czemu pan pyta?- Właśnie na takim papierze pisała do Abigail Innocenta - objaśnił Verlaine, po czym sięgnął po czysty arkusz i uważniemu się przyjrzał.-Dawno powstał ten wzór?- Nigdy się nad tym nie zastanawiałam - przyznała Ewangelina.-Pewnie ze dwieście lat temu.Zaprojektowała goksieni założycielka.- Mogę? - spytał Verlaine.Wziął kilka arkuszy i schował je do kieszeni.- Oczywiście - odparła Ewangelina, zaskoczona tym, że Verlaine'a ciekawi coś tak banalnego.- Proszę wziąć, ile panchce.- Dziękuję - odparł Verlaine i po raz pierwszy się uśmiechnął.- Pewnie nie powinna mi siostra pomagać.- Powinnam zadzwonić na policję w chwili, kiedy pana zobaczyłam.- Czy mogę się siostrze jakoś odwdzięczyć?- Owszem - odparła Ewangelina, prowadząc go do drzwi.- Proszę się oddalić, zanim ktoś pana znajdzie.A jeśli podrodze spotka pan którąś z sióstr, to nie widział mnie pan i nie był w bibliotece.86 28 Klasztor Zwiętej Róży, Milton, stan Nowy JorkPodczas krótkiej wizyty Verlaine'a w klasztorze bez przerwy sypał śnieg.Opadał z nieba grubymi płatkami, osiadał nasmukłych ramionach brzóz, całkiem zakrył drogę z kocich łbów.Przymrużywszy oczy, w ciemnościach Verlainewypatrywał poza zamkniętą, żelazną bramą drogi do swojego niebieskiego renault, ale mrok był nieprzenikniony, a jegowzrok zatrzymywał się na gęstniejącym śniegu.Klasztor został w tyle, zniknął we mgle, przed nim pogłębiała się próżnia.Ostrożnie stawiając kroki na świeżej warstwie śniegu, Verłaine oddalał się od klasztoru.Wyszedłszy z dusznej biblioteki na mrozne powietrze, podekscytowany sukcesem Verlaine, dodatkowo się ożywił.Zdumiony i uradowany, uzmysłowił sobie wreszcie, że jakimś cudem mu się udało.Ewangelina - nie był w stanienazywać jej w myślach siostrą Ewangelina, jej uroda, bystrość i kobiecość zupełnie nie pasowały do zakonnicy - nie tylkopozwoliła mu wejść do biblioteki, ale podzieliła się z nim tym, co najbardziej chciał tam znalezć.Zobaczył list AbigailRockefeller na własne oczy, miał już pewność, że coś łączyło ją z mniszkami ze Zwiętej Róży.Nie mógł zrobić fotokopiilistu, ale wiedział, że pismo było autentyczne.Wynik wyprawy z pewnością usatysfakcjonuje Grigoriego i - co ważniejsze- wesprze pracę badawczą.Lepiej być nie mogło, no, chyba że Ewangelina oddałaby mu list.Albo znalazła tyle listówAbigail, ile on miał od Innocenty, i przekazała mu je wszystkie.Wtem smuga świateł samochodowych omiotła śnieg za kratą bramy.Matowo czarny mercedes SUV zaparkował obokrenault [ Pobierz całość w formacie PDF ]
  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • przylepto3.keep.pl