[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.- Widziałam właśnie Jima i miałdziwny wyraz twarzy.- Jennifer chce mnie usidlić eskortą.Mają mnie złapać i biec jak szaleni, jeśli ktośkichnie w moim kierunku.Ciocia B uniosła brwi.- Nie ma takiej potrzeby.Boudy zapewnią eskortę.Oczy Jennifer zrobiły się jak dwa kawałki lodu.- Czy sugerujesz, że jest coś nie tak z moimi ludzmi?Teraz wiem, dlaczego Curran był szalony.- Oczywiście, że nie, kochanie.- Uśmiech Cioci B był tak słodki, że mógłbyśrozsmarować go na toście.- Ale Klan Boud i Kate mają szczególną więz.Głos Jennifer stał równie słodki.- Klan Wilków i Kate również łączy szczególna więz.Stal wkradła się w uśmiech Cioci B.Jej głos pozostał cukierkowo słodki.- Powinnaś pozwolić mi zająć się eskortą.Oczy Jennifer rozgorzały żółcią.Posłała Cioci B duży szczęśliwy uśmiech.- Ostrożnie, Beatrice.Jesteś w moim domu.- Dlaczego, na Boga, czy jest to grozba?Gdybym nie słyszała, co mówią, mogłabym pomyśleć, że są dwiema kobietami zpołudnia nadrabiającymi zalęgłości w lokalnych plotkach na pikniku kościelnym.Jennifer zakołysała sie do przodu. - Jestem zmęczona tym, ze wracasz tu i wpychasz nos we wszystko.Rubinowy blask otoczył tęczówki Cioci B.- Jesteś młoda i chcesz sama dowieść swojej wartości.Ale nie myśl, nawet przezmoment, że zrobisz to odsuwając mnie.W twój najlepszy dzień, jesteś tak dobra jak ja w moimnajgorszym z jedną ręką związaną za moimi plecami.-Tak sądzisz? Może powinniśmy przetestować to w teorii.Wziąłem trzy kroki w tył i wymknęłam się na korytarz.Za mną niebezpieczne warczeniezaanonsowało kogoś futrzastego.Pobiegłam do końca korytarza.Dwoje zmiennokształtnychpełniło wartę przy drzwiach.-Ciotka B i Jennifer są o krok od ostatecznej rozgrywki - powiedziałam.Opuścili stanowisko.Odczekałam kilka sekund, aż dotrą do schodów, otworzyłam drzwii wyszłam na śnieg.Jeśli chcą walczyć, w porządku.Miałam pudla do uratowania.Bezpiecznydom Jima był tylko trzydzieści minut od mojego mieszkania.Nawet przez zaspy, dotrę tam wczterdzieści pięć minut.Trzymaj się, Grendel.Idę.***Brnęłam po schodach do mojego mieszkania.Moje nogi nie chciały się ruszyć jakbywypełnione ołowiem.Moje plecy bolały.Byłam taka zmęczona.W ciągu ostatnich dwudziestuczterech godzin, walczyłam o swoje życie dwa razy i w obu przypadkach zostałam uzdrowionamagią.Magomedycy dokonywali cudów, ale wykorzystywali zasoby ciała aby uzdrawiać, icokolwiek co Doolittle zrobił wyssało mnie do reszty.Byłam wyczerpana.Moje oczy czekały by się zamknąć i kilka razy prawie zapadłam się w śnieg, gdyżwyglądał miękko i przyjemne.Gdyby nie to, że podwiozła mnie furgonetka Biohazardustraciłabym siły, zdrzemnęłabym się na drodze i odmroziła tyłek.Jakby nie było, medtechnicyBiohazardu zafundowali mi przejażdżkę, skracając mój czas podróży o jedną trzecią.Strzeliłamsobie piętnasto minutową drzemkę w samochodzie po drodze, bezpiecznie i ciepło.Mojeszczęście musiało się obrócić w dobrą stronę.Pojedyncze schody na górę i byłam w domu.Odłamki moich drzwi zaśmiecały półpiętro przed nimi.Zmęczenie zniknęło, spaloneprzez adrenalinę.Weszłam przez rozdziawione drzwi i przestałam oddychać. Kawałki mebli i tkanin leżały na mojej podłodze.Odłamki drewna wystawał ze ściany,znacząc ją nacięciami i otworami.Drzwi do biblioteki zniknęły.Regały wewnątrz zostałysproszkowane.Cztery tuziny szklanych butelek leżało rozbitych, ich zawartość plamiła podłogę,mieszając się z podartymi stronami rzadkich książek i cennych artefaktów Grega, terazzgniecionymi i zniszczonymi.Sproszkowane zioła wirowały w zarysie roztrzaskanego okna.Mój dom nie był tylko śmietnikiem.Był zniszczony, jakby tornado przetoczyło się przezniego.Drzwi do łazienki były wyrwane z zawiasów.Przecinały je głębokie żłobienia, zbyt dużena Grendela.Erra musiała przyprowadzić Bestię.Sprawdziłam łazienkę.Nie ma Grendela.Brakteż krwi.Jeśli by go zabiła, zostawiłaby ciało na widoku bym je zauważyła.W kuchni ziały otwory w tynku, gdzie zgrywała szafki ze ściany.Drewno zostałopołamane, nie pocięte.Połamała je na kawałki.Cofnęłam się do salonu, chodząc po podłodze wypełnionej zniszczonymi książkami.Jeden ze sztyletów Grega wystawał ze ściany, dziurawiąc zdjęcie Julie.Pocięła zdjęcie wplasterki - Erra dzgała nożem oczy i twarz Julie, znowu i znowu.Lód wspiął się na moichplecach.Gdyby mogła znalezć Julie, kołysałabym zwłoki mojego dziecka z wyciętymi oczymi.Musiałam zrobić światu przysługę i zabić sukę.Kiedy Greg umarł, zostawił mi dom i wszystko co miał.Książki, artefakty, broń.Niemogłam tak tego zostawić.Przeniosłam się tutaj, do Atlanty, aby zachować jego pamięć.Było toostatnie ogniwo z czymś, co przypominałoby rodzinę.Przejęłam jego miejsce w Zakonie i uczyniłjego mieszkanie domem.To było moje miejsce.Mój zakątek świata, gdzie czułam się bezpieczna.Schronisko dla mnie i Julie.I Erra pogwałciła je.Rozdarła na części.Nie było do czego wracać.Tego już nie ma.Bez względu na to, co teraz bym zrobiła, niemogłam przywrócić bibliotece lub mieszkania do poprzedniego stanu.Zniszczyła je doszczętnie,nigdy nie będzie taki samo.To było trochę jak umieranie.Patrzyłam na śmierć, wystarczająco często, aby rozpoznaćistotę grobu.Powinnam czuć coś więcej, głębszej smutek, poczucie straty, ale po prostu stałamtam, zdrętwiała.Zadała cios.To był mój czas, aby oddać.Niewielki szum płyną ze schodów.Grendel wpadł do mieszkania i uderzył we mniełapami. - Hej, ty idioto.Chwyciłem go i uściskałam jego śmierdzącą szyję, przebiegając rękoma wzdłuż jegoboków.Brak krwi.Jego bluza wisiała w strzępach, ale nie wyglądał gorzej niż ubranie.- Chodzmy stąd.Wyszłam drzwiami, w towarzystwie psa, a nie oglądając się za siebie.Dwadzieścia minut pózniej byliśmy u Andrei, gdzie użyłam moich szalonych zdolnościdetektywistycznych wnioskując, że nie ma jej w domu.Jej drzwi były zamknięte, a ona nieodpowiedziała, gdy zapukałam.Była prawdopodobnie u Rafaela.Została mi jedyna opcja: Zakon.Zakon posiadał dodatkowe korzyści w postaci sal klasy wojskowej.Trzeba małej armii magów byprzebić się przez nie.Lub przez moją ciotkę.Jaka miła myśl.Powlokłam się do Zakonu.Sen nadal mnie morzył, a zmęczenie mnie spowolniło itłumiło.Zajęło mi ponad minutę wzięcie składanego łóżeczka ze zbrojowni.Ustawiłam je wmoim biurze, i padłam na nie.Grendel opadł obok mnie i odpłynęliśmy.***Miałam doskonały czas reakcji.Dlatego nie zamachnęłam się na Andreę mieczem, kiedywpakowała się do mojego gabinetu.Zamiast tego opuściłam Zabójcę ułamek sekundy po tym, jakto zrozumiałam i usiadłam powoli.Najlepszy przyjaciel, nie zabić.Andrea spojrzała na mnie.- Tu jesteś !- Gdzie indziej miałabym być?Zamknęła drzwi.- Nie masz pojęcia.- Moje Mieszkanie jest w ruinie.Zatrzymałabym się u ciebie, ale cię nie było, więc tuprzyjechałam.Jest tu bezpiecznie i ciepło i jest kawa.- Byłaś w nocy u Jima. - Tak.Jennifer i ciocia B były o krok od walki i udało mi się uciec.Normalniezapłaciłabym pieniądze, aby zobaczyć coś takiego, ale musiałem iść i odzyskać psa.Gdzie jestmoje piekielne nasienie, tak w ogóle?- Drapał w drzwi, wiec go wypuściłam [ Pobierz całość w formacie PDF ]
  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • przylepto3.keep.pl