[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.- O jaką to laskę chcesz mnie prosię moja droga?- Abyś zaprzestał swoich logicznych wywodów, zmierzających do przekonania mnie osłuszności swego postępowania.Twoje zapewnienia, że czynisz to wszystko dla mojegodobra, odnoszą taki sam skutek, jak ziołowa herbata, którą ci podałam w Eslington Park.Julian patrzył na nią przez chwilę w milczeniu, po czym wybuchnął gromkim śmiechem.- Obawiasz się.że uśniesz, tak? - W paru susach znalazł się przy niej, porwał na ręce i zaniósłdo szerokiego loża.- Nie mogę na to pozwolić.Przysięgam, pani.że uczynię wszystko, byprzyciągnąć całą twoją uwagę.Sophy uśmiechnęła się niepewnie, przytulając do jego szerokiej piersi.Dreszcz pożądaniaprzebiegł jej ciało.- Zapewniam cię, panie, że teraz cala moja uwaga jest skupiona na tobie.- Właśnie tak powinno być.bo jeśli o mnie chodzi, wypełniasz wszystkie moje myśli.Posadził ją delikatnie na brzegu łoża i zsunął jej z ramion szlafrok, zrzucając jednocześnieswój.Zmysłowy uśmiech, jakim ją obdarzył, był pełen męskiego oczekiwania.Patrząc na jego połyskujące w świetle świec silne, szczupłe ciało, Sophy nie miała żadnychwątpliwości, że Julian bardzo jej pragnie.Jego męskość była wyprężona i nabrzmiała.Zadrżała na myśl o tym, co ją czeka, lecz czulą, że jej ciało zaczyna reagować.- Boisz się mnie, Sophy? - Julian przyciągnął ją do siebie.Szerokie dłonie przesuwały sięwzdłuż jej ciała.- Nie chcę cię zatrwożyć.Oczywiście, że się ciebie nie boję.Nie jestem jakąś naiwną panienką.Zadrżała pod wpływem parzącego dotyku jego dłoni.- A tak, ciągle zapominam, że moja wychowana na wsi młoda żona świetnie zna się nahodowli owiec - Dotknął wargami jej szyi i uśmiechnął się kiedy ciałem Sophy wstrząsnąłkolejny dreszcz.- Widzę, że nie muszę się przejmować, kiedy przypadkiem urażę twojedelikatne uczucia.- Przypuszczam, że dworujesz sobie ze mnie.Julianie.- Przypuszczani, że tak.Ułożył ją na plecach.Jego palce zaczęły powoli rozwiązywać tasiemki koszuli.Nie spuszczałz niej wzroku, kiedy rozsuwał materiał, odsłaniając piersi.- Jesteś taka delikatna i kobieca.Oczy Juliana hipnotyzowały Sophy.Patrzyła zafascynowana, jak widoczne w nich zmysłowerozbawienie zmienia się powoli w pożądanie.Dotknęła jego policzka, dziwiąc się reakcji Juliana na tę delikatną pieszczotę.Jęknął chrapliwie i przycisnął usta do jej warg.Pocałunek był gorący i namiętny, odsłaniałgłębię jego pożądania.Chwycił zębami dolną wargę i delikatnie uszczypnął.Kiedy Sophyjęknęła cicho, wsunął język głęboko w jej usta, drażniąc jednocześnie kciukiem różowy sutek.Sophy zareagowała gwałtownie na tę pieszczotę, przyciskając dłonią rękę obejmującą jejpierś.Czulą, że ciało zaczyna płonąć i traci nad sobą kontrolę.60 Wszystko w porządku - przekonywała się w duchu, kiedy jakiś wewnętrzny głos przesyłałsłabe ostrzeżenia.Julian być może jej nie kocha, ale jest jej mężem.Przysięgał ją chronić imiała nadzieje, że będzie przestrzegał umowy przedślubnej.W zamian będzie dla niegodobrą, prawdziwą żoną.To nie jego wina, że się w nim zakochała.To nie jego wina, żeryzykuje znacznie więcej niż on.-Sophy, daj się ponieść pragnieniu, Jesteś taka słodka, taka delikatna.Julian przerwał namiętny pocałunek, ściągnął z niej koszule i odrzucił niedbale na podłogę.Przesunął wzrokiem po jej nagim ciele.Jego ręka zaczęła wędrować po łydce w kierunkubiodra.Kiedy zadrżała uspokoił ja pocałunkiem.Zanurzyła palce w jego włosach iprzyciągnęła go mocno do siebie.Jej nogi poruszały się niespokojnie po prześcieradle, dopókinie uwięził jednej z nich muskularnym udem.Dzięki temu otworzyła się na jego dotyk inatychmiast poczuła dłoń wędrującą po wewnętrznej stronie ud.Głowa Sophy nerwowo przetaczała się po poduszce.Słyszała swój cichy głos - westchnieniarozkoszy - kiedy palce Juliana przesuwały się po jej ciele.Jego duże dłonie były takiecudowne, silne, pewne i uprawne.- Julianie, czuję się tak dziwnie.- Wiem, maleńka.Twoje ciało mi to mówi.To dobrze.Chcę, byś tak się czuła.Przysunął się do niej tak, aby poczuła męskość dotykającą jej uda.Zadrżała, lecz gdy Julianchwycił jej dłoń i przykrył nią prężący się ku niej członek, nie opierała się.Dotknęła gonieśmiało, oswajając się z wielkością i kształtem.- Widzisz, jak bardzo cię pragnę, Sophy? - Głos Juliana brzmiał ochryple.- Ale przysięgam,że nie uczynię nic.dopóki ty nie zapragniesz mnie równie mocno.- Skąd będziesz o tym wiedział? - zapytała, patrząc na niego spod pół przymkniętych powiek.Uśmiechnął się i położył dłoń na łonie.- Sama mi o tym powiesz.Poczuła, jak ogarnia ją płomień i poruszyła się.oczekując niecierpliwie bardziej intymnejpieszczoty.Myślę, że ten czas już nadszedł - szepnęła.Wsunął wolno palec w jej gorące wnętrze.Sophy wyprężyła się i poczuła wilgoć międzynogami.- Już niedługo - powiedział Julian z głęboką satysfakcją.Pochylił głowę i dotknął wargamijej piersi.- Bardzo niedługo.- Wsunął ponownie palec w gorące wnętrze i wyjął go tylko dopolowy.Sophy uniosła instynktownie biodra, jak gdyby pragnęła go poczuć głębiej.Julian zareagował na to stłumionym okrzykiem zachęty i pożądania.- Jesteś taka rozpalona - wymruczał, przywierając wargami do jej ust.- I pragniesz mnie,naprawdę mnie pragniesz, najmilsza.- Wsunął język w jej rozchylone usta, naśladującprowokujące ruchy ręki.Sophy oddychała gwałtowane i zaciskała palce na jego ramionach.Kiedy zaczął drażnićmały, rozkosznie wrażliwy pączek ukryły w ciemnym gniazdku łona.nieświadomieprzejechała mu paznokciami po plecach.- Julianie- Tak, o tak.Wsunął się na nią, robiąc sobie miejsce między nogami.Otworzyła oczy.kiedy poczuła go nasobie [ Pobierz całość w formacie PDF ]
  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • przylepto3.keep.pl