[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Tamopadła na fotel przed kominkiem, czekając w napięciu.Przez całąostatnią noc nie zmrużyła oka i teraz prócz emocji dawało też o sobieznać nieprzeparte zmęczenie.Poderwała się pośpiesznie, kiedy drzwi łazienki otwarły się i dopokoju wszedł Nicolas, boso, w szlafroku i z mokrymi włosami.Spojrzał na nią w milczeniu, z namysłem, ale bez tego gniewnegowyrazu twarzy, jaki widziała u niego w nocy.Nie wiedziała jednak, co oznacza ten spokój, czy jest zwiastunem czegoś dobrego, czyzłego.Przyszło jej na myśl, że może by nawet wolała wybuch furii.Zwahaniem podeszła bliżej, przystanęła jednak obok łóżka, z dłonią nasłupku, jakby potrzebowała takiego oparcia.- I co teraz? - zapytała, aby przełamać wreszcie to ciążące milczenie.Jej głos zabrzmiał niepewnie, niemal zbyt słabo, aby mógł dotrzeć douszu.Nicolas podszedł do niej, ujął oburącz jej twarz, a potem zanurzyłdłoń we włosach, machinalnie burząc fryzurę i wyłuskując z niejszpilki, które z cichym brzękiem wypadały na podłogę.W jego oczachmalowała się głęboka rozterka, jakiej Ashley nigdy jeszcze niewidziała.Bujna fala włosów nakryła jej plecy, a Nicolas pochwycił jeteraz drugą dłonią i pociągnął za nie trochę za mocno, zmuszając ją dopodniesienia głowy.Stał teraz tak blisko, że czuła ciepło jego ciała.Serce waliło jej jakmłotem, miała wrażenie, że za moment zabraknie jej tchu.- I co mam z tobą zrobić? - wyszeptał.Otworzyła szeroko oczy, ale zanim zdążyła coś powiedzieć, puścił ją icofnął się o krok.- Wybacz, nie chciałem ci sprawić bólu.Opuściła głowę, a jej włosy niczym gęsta zasłona opadły do przodu;czarne włosy, które przyczyniły się do rozpętania tej burzy wokół niej.Pochwyciła jeden z kosmyków, patrząc na niego tak, jakby widziała poraz pierwszy.- Opowiadaj - poprosił Nicolas.- Przecież już mówiłam.- Chciałbym, żebyś opowiedziała mi to, o czym jeszcze nie wiem.Odgarnęła włosy do tyłu i przesunęła dłońmi po spódnicy.Dotykgładkiej bawełny okazał się dziwnie kojący.- Ojciec wyjawił mi wszystko - zaczęła - zanim wyjechaliśmy doKalkuty.- W jakim celu? Po tak długim czasie?- Twierdził, że od dawna jest przekonany, iż Aidan zna całą prawdę idlatego mnie pozostawia decyzję, czy zdemaskować się przed tobą.-Roześmiała się, ale ten śmiech, szorstki i gorzki, na- wet w jej uszach zabrzmiał nieprzyjemnie i fałszywie.Zauważyła, żeskinął głową, tak jakby uzyskał właśnie od niej potwierdzenie czegoś,o czym już przedtem usłyszał.- I dlatego nie cierpiałaś Aidana?- Nie, nie tylko dlatego.Nigdy za nim nie przepadałam, wydaje siętaki chłodny i wyniosły.Nadal jestem zdania, że on skrywa jakieśtajemnice.Cokolwiek to jednak jest, społeczeństwo okaże się wobecniego wyrozumiałe, bo jest mężczyzną.Tak, to prawda, miałam mu zazłe, że zna mój sekret i wystarczy jedno jego słowo, żebym byłazgubiona.Pomyślałam więc, że jeśli uda mi się podać w wątpliwośćjego wiarygodność.- Wzruszyła bezradnie ramionami.Nicolas nie spuszczał z niej wzroku.- Jest tu coś, czego nie rozumiem.Dlaczego Ingram Frazer ujawniłteraz tę sprawę? Dlaczego zadał sobie tyle trudu, aby zdradzić takdobrze strzeżoną tajemnicę i upokorzyć cię publicznie?Tego właśnie pytania bała się najbardziej.Zamknęła oczy, go-rączkowo szukając odpowiednich słów.- On.- Otworzyła oczy, ale omijała Nicolasa wzrokiem.-On chciał,żebym została jego kochanką, a kiedy.ponieważ nie zgodziłam się,powiedział, że jeszcze tego pożałuję.- Chciał, żeby.Co takiego?! - Głos Nicolasa był cichy, a jednakzabrzmiała w nim jakaś złowieszcza nuta, na której dzwięk Ashleyprzeszły ciarki.Nicolas pochwycił ją oburącz za ramiona i ścisnął takmocno, że wzdrygnęła się.- Ooo.to boli!- Co to znaczy: chciał, żebyś została jego kochanką? Zalecał się dociebie?- Można.można to tak określić.- Próbowała ostrożnie uwolnić się zuścisku i tym razem Nicolas opuścił ręce.- Dobry Boże, Ashley.- wymamrotał bezradnie, po czym spojrzał nanią z pewnym niedowierzaniem, jakby widział ją po raz pierwszy.- I coś takiego zatajasz przede mną? Dlaczego? Czyżbyś i wtedy siębała, że cię opuszczę?Potrząsnęła głową. - A zatem dlaczego, do diabła?! Gwałtownie odskoczyła do tyłu.- Nie krzycz na mnie! - zawołała i z oczu popłynęły jej łzy.-Groził mi,ostrzegł, żebym ci nie mówiła! Chciałam ci powiedzieć, ale on.- Jejgłos załamał się i resztę słów zastąpiło rozpaczliwe łkanie.-Powiedział, że jeśli ci powiem, on przedstawi to wszystkim tak,jakbyśmy mieli ze sobą romans, na który się zgodziłam.Wiesz chyba,jak to bywa.Nawet gdybyś ty mi uwierzył, nie uwierzyliby mi inni ibyłabym zgubiona, tak jak niegdyś Katrina.- Usiadła na łóżku,zwiesiła głowę i znowu wybuchnęła płaczem [ Pobierz całość w formacie PDF ]
  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • przylepto3.keep.pl