[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Dyskutował z Nim żarliwie, czasem podnosząc głos: Skąd wiesz  pytał  że Mesjasz już się zjawił i że słowa proroków tłumaczyszsobie trafnie?Zaciekawieni dyskusją zaczęli schodzić się inni, pracujący przy kilku najbliższychdrzewach.Nazareńczyk uśmiechał się z dobroduszną  jak wydało się Maciejowi 348 kpiną, jak ktoś, kto zna tajne znaki pisma innym niedostępne.Skąd można znać  zapy-tał jeden z robotników  wolę Adonai? Mówi się, że Mesjasz będzie uzdrawiał świat,ale nikogo nie uzdrowi wbrew jego wierze.Nadzorca robót ogłosił koniec południowejprzerwy i wszyscy pobiegli do drzew.Był to ostatni dzień przed szabbatem.Spieszylisię, by zdążyć z dziennym zbiorem jeszcze przed zachodem słońca.Tuż przed końcempracy zdarzył się jednak wypadek.Teraz  gdy przypomina sobie to wydarzenie i splot następstw jakie wywołało rodzi się w nim pytanie, czy siedziałby tutaj w domu Szymona Garbarza wśród zwolen-ników Jezusa bar Nash, gdyby nigdy nie miało ono miejsca? Czy też słowa Nazareń-czyka zacierałyby się po Jego odejściu równie nieuchronnym, jak przyjście? Czy byłoto przypadkiem? Czy przeciwnie: zrządzeniem Tajemnicy, która sprawiła, że musiałosię to zdarzyć i postawić przed Maciejem wybór?Odżywa w jego pamięci krzyk wyrażający przerażenie i ból.To jeden z robotni-ków, niejaki Judasz z Kariotu, człowiek już niemłody i bez rodziny, pośliznął się przyschodzeniu z drzewa i spadł, a teraz leży wijąc się z bólu.349 Robotnicy przybiegli i otoczyli gęstą ciżbą chorego, którego krzyk niósł się dalekow pustynię. Trzeba go przenieść do obozu.Kilku natychmiast pobiegło, by zrobić nosze z trzciny.Reszta siedziała bez ruchu,przyglądając się z ciekawością leżącemu. Czy nie widzicie  krzyknął, gdy wśród robotników podniosły się szepty że słońce już zachodzi? Zaraz zacznie się szabbat, a powiedziane jest:  Nie będzieszpodróżował w dzień sobotni.Jeśli zaczniemy go z sobą taszczyć, szabbat zaskoczy nasw drodze. W takim razie  powiedzał nadzorca robót  bardzo nam przykro, ale będziemymusieli zostawić cię tutaj, Judaszu, i sami iść stąd szybko, bo już i tak dużo czasustraciliśmy. W każdym razie nie można go zostawić samego  powiedział nieśmiało ktośz ciżby.Nadzorca spojrzał mu w oczy surowo i z ironią. Trzeba, żeby ktoś z nim został  poparł tamtego jakiś głos kobiecy.350  Co to ma znaczyć?  wrzasnął nadzorca  już tak dawno przestaliście byćgerim, a nie wiecie, że każdy ezrach obowiązany jest do trzech czynności wieczornych:rozmyślań nad Regułą, modlitwy i wspólnej uczty? Kto dziś pobłogosławi twój chleb,gdy tu zostaniesz?  Aagodniej, już odchodząc, dodał  o tobie, Judaszu, będziemymyśleć w czasie modlitw.Idziemy!Zaczęli zbierać się szybko do odejścia. Prędzej!  wrzasnął znów nadzorca  chcecie spędzić ten szabbat w pustyni?Nagle odezwał się milczący dotąd Nazareńczyk: Szabbat jest dla człowieka, a nie człowiek dla szabbatu.Nadzorca robót w swym zielonym chałacie kapłańskim, niski, rozkraczony podobnybył do nadętej zielonej żaby.Wytrzeszczył oczy z wyrazem tak wielkiego zdumienia,że jego twarz przybrała wyraz nieco tępy.Małe pulchne rączki ściskały się w pięścii rozkurczały nerwowo.Nie przyzwyczajony do tego, by ktoś ośmielał się kwestiono-wać jego słowa i rozkazy, zagubił się i nie wiedział, co odpowiedzieć.Nagle odzyskałpewność.351  Precz stąd! Ty, synu Beliala, który odciągasz synów światła od szabbatu i buntu-jesz przeciwko nauce starszych i kapłanów.Już donoszono mi o Tobie.Powiedziane jestw Regule  zwrócił się do robotników, jakby chcąc ich wziąć na rozjemców nagłegosporu  że w sobotę nie wolno ani podróżować, ani wyciągać sznurami lub drabinątego, kto wpadł do dołu, więc też, rzecz jasna, ciągnąć za sobą noszy w podróży.Jego tęga twarz, spotniała z wysiłku, drżała.Gestykulował i groził pięściami Naza-reńczykowi i słuchającym, wśród których podniósł się pomruk oburzenia na Jezusa barNash.Wydawało się jednak, że to Go nie przeraża.Jego zdaniem to samo mówią uczeniperuszim.Czy jednak nie wyciągną w szabbat swojego osła, żeby nie ponieść straty?Po co więc ta obłuda? Bądz przeklęty, nieczysty, który nie masz dostępu do synów światła.O jakżesłusznie powiedziane zostało w Regule:  Nienawidzić synów ciemności !Podniósł się szmer.Stojący przeklinali głośno Jezusa bar Nash i wygrażali Mu pię-ściami.Ktoś plunął.Nazareńczyk jednak podniósł obie ręce w górę, jak czynią mówcy,chcąc uciszyć tłum: przyszedł do nich, ponieważ słyszał wiele dobrego o tym, co się tumówi i czyni, ale należy oddzielić ziarno od plewy  i On to zrobi.Ziarno zatrzyma,352 plewy jednak odrzuci.Oni bowiem, choć nazywają siebie ebionim, ubogimi, w duchunie przestali być wyniośli.Przerwał mu wrzask oburzenia, więc tylko wskazał palcem na Kariotczyka.Nadzor-ca pochylił się i chwycił kamień.W momencie jednak, gdy uniósł rękę, Maciej podbiegł i wykręcił mu ją do tyłu.Rzucili się na niego i przewrócili na ziemię, ale kamień wypadł z ręki, a nadzorca patrzyłprzerażony to na wiernych sobie eseńczyków, to na tych, którzy stanęli na uboczu, jakgdyby biorąc stronę Macieja, to wreszcie na Jezusa bar Nash. Jestem kapłanem  powiedział niespodziewanie spokojnie do Macieja. Do-tknąłeś mnie, więc muszę się oczyścić.Czy nie wiesz, że nie wolno tobie, człowiekowiz grupy ezrach dotykać braci z pozostałych grup, wyższych?Strzepnął palcami.Był to ruch oczyszczenia, jakiego używali zazwyczaj uczeni pe-ruszim.Zrzucił zielony kapłański chałat i w przepasce na biodrach wbiegł do sadzawki. Za to, co się stało  zawołał  zapewniam cię, że rada starszych odbierze ciprawa ezrach co najmniej na rok!353 Pod wpływem postępku Macieja uspokoił się, jakby się opamiętał [ Pobierz całość w formacie PDF ]
  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • przylepto3.keep.pl