[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Brandt błądził gdzieś myślami.- Kol jest głupi - powiedział jakby sam do siebie i zaraz potem zaczął mówić o czym innym.Nie ulegało wątpliwości, że Anna Maria mu się podoba, odnosił się do niej z niezwykłąuwagą, był przemiły.Rozmyślała o tym, wracając do domu, gdy wczesny zmrok okrywałosadę.Miała wrażenie, że ją ocenia.Jakby brał ze mnie miarę, przyszło jej do głowy.Ale jako co? Jako nauczycielkę, czy.?Cóż, jego obecność przydawała Martwym Wrzosom życia.Anna Maria nie przywykła dozainteresowania ze strony mężczyzn.Kiedy z nim rozmawiała, była okropnie skrępowana iledwo miała odwagę podnieść czasami wzrok i spojrzeć na niego.Ale teraz, kiedy została31 sama, radość i podniecenie o mało nie rozsadziło jej piersi - rodzące się zainteresowaniemężczyzną!To zupełnie nowe uczucie! Cudowne! I tak niewymownie podniecające!Aagodna, żyjąca w cieniu Anna Maria, która dwa ostatnie lata podczas choroby matkispędziła w strasznej wprost samotności, czuła, że wyzwoliły się w niej jakieś siły, że uczucia,które drzemały w ukryciu, szukają teraz ujścia.Spokojni i cierpliwi ludzie, ci, którzy czekająniczym w uśpieniu, nie przeczuwając nawet potęgi tkwiących w ich zmysłach sił, tacy ludzieprzeżywają wszystko w podwójnym natężeniu, kiedy już pozwolą sobie pójść za głosemnatury.Anna Maria nic o tym nie wiedziała, ale przeczuwała, że stanęła wobec czegośgwałtownego, co gruntownie odmieni jej młode, samotne życie.I było to, jako się rzekło, potężne, ale nadzwyczaj przyjemne, podniecające uczucie.- No i jak? - zapytała niecierpliwie siostra Adriana, Kerstin, gdy brat wrócił do pańskiejsiedziby na wzgórzu.- Obiecała przyjść?- Tak.Przyjdzie.- Znakomicie! To naprawdę odpowiednia dla ciebie osoba, Adrian, musisz się koło niejzakręcić!Adrian zniecierpliwiony powiesił okrycie.- Posłuchaj no, Kerstin.Anna Maria to nie jest dziewczyna, koło której można  się zakręcić.Jest na to zbyt wrażliwa.I jeżeli będę się o nią starał, to tylko dlatego, że sam tego chcę, anie dlatego, że ty mi tak każesz z jakichś mętnych powodów.To wasze nieustannenaleganie sprawia, że sam do siebie czuję niesmak, kiedy na nią patrzę.Anna Maria jestładna, jest też bardzo miła i naprawdę ją lubię.Ale sam będę decydował o moim stosunkudo niej!Wybuch emocji zarumienił mu policzki.- Oczywiście, oczywiście, że tak, Adrianie, nie przejmuj się nami, ale przecież my chcemytylko twojego dobra.Jesteś taki samotny i potrzeba ci kogoś, obiecuję jednak, że niepowiemy już ani słowa na temat, kto się ewentualnie nadaje na twoją narzeczoną.- Mam nadzieję, że tak będzie - syknął Adrian przez zęby i poszedł do swego pokoju.Kerstin patrzyła w ślad za nim z uśmiechem zadowolenia.Plany pań się powiodły, Adrianowispodobała się Anna Maria Olsdotter.Cóż to więc ma za znaczenie, czy one do tegodoprowadziły, czy on sam dokonał wyboru.Na górze Adrian stał pośrodku pokoju, zakrywając dłońmi udręczoną twarz.Potem powoliopuścił ręce.32 - Przeklęte baby! - jęknął.- Dom pełen intrygujących bab! Czy one nie mogą zostawić mniew spokoju?W sobotę przed południem Anna Maria była wolna.Choć pogoda nastała już prawdziwiejesienna, wyszła na mały spacer, żeby poznać trochę lepiej okolicę.Zajęta organizowaniemszkoły, nie miała dotąd na to czasu.Wiało bardziej, niż się spodziewała, ale to przecież stała cecha Martwych Wrzosów.Pięknydom na wzgórzu wybijał się na tle krajobrazu.W słońcu musiało to wyglądać wspaniale.Totam miała się udać dziś wieczorem.Była to stosunkowo nowa pańska siedziba z mnóstwem rzezb i ozdób na zwieńczeniu dachui na werandzie.Z tego górującego nad okolicą domu właściciel kopalni mógł doglądać swojego dominium.Och, znowu zaczyna myśleć w ten sposób! Nigdy dotychczas nie oceniała bogatych ludzi ztej perspektywy.Zmieniła poglądy pewnie dlatego, że teraz zobaczyła osiedle niejako odśrodka, od strony zatrudnionych w kopalni.Ale to niesprawiedliwe w stosunku do Adriana,który jest człowiekiem wrażliwym i delikatnym.A jaka jest jego rodzina?Adrian jest wdowcem, ma matkę i dwie siostry.Kerstin przypominała sobie Anna Maria niejasno jako wysoką, głośno mówiącą damę ozdecydowanych poglądach.W żadnym razie nie wydawała jej się niesympatyczna.Bardziej jednak dominująca niż Adrian, spokojny, cieszący się u ludzi autorytetem.Anna Maria zobaczyła w oddali baraki robotników i drogę do kopalni.Zwolniła kroku, wciążmiała w pamięci nieprzyjemne wydarzenie z ostatniej nocy.Obudziło ją stukanie w szybę.Sądząc, że to któryś z jej uczniów, wstała i uchyliła firankę.Za oknem zobaczyła kilkamęskich sylwetek, cztery czy pięć, usłyszała ordynarne chichoty.Cofnęła się i udawała, żedalszego stukania nie słyszy, niepokoiło ją tylko, że Klara może się obudzić i będzie zła.Wkońcu jednak poszli sobie, rzucając głośno paskudne obelgi pod jej adresem.Nie, nie chciała chodzić koło baraków, nie chciała też teraz nikogo spotykać.Chciała poznaćokolicę.Poszła więc w bok i powoli wspięła się na skały, skąd rozciągał się rozległy widok nawrzosowiska i na morze.Oj! Poryw wiatru szarpnął tak gwałtownie, że o mało jej nie przewrócił.Morze grzmiało ihuczało, trawa kładła się w podmuchach wiatru na ziemi.Jak się wszystko odmieniło w porównaniu z tym, co widziała na wrzosowiskach zapierwszym razem! Kwiaty wrzosów zwiędły i pustkowia miały teraz kolor popiołu.Morze było33 ciemnoszare, podobnie jak niebo, a na wzburzonej wodzie kłębiła się biała piana.Jakbyżywioł szczerzył kły [ Pobierz całość w formacie PDF ]
  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • przylepto3.keep.pl
  • +metropolitan+philaret.php">Sorrowful Epistles of Metropolitan Philaret of New York
  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • thispassion.pev.pl