[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Nie, to było prawdziwe, wstrząsające, dynamiczne uczucie,utrzymywane w punkcie wrzenia, tuż przed skonsumowaniem.Bez dotyku, bezpocałunku.Płomień namiętności palił się przez całe ich życie.A nawet dłużej, ażpo wieczność.Tak przynajmniej wierzyli kochankowie.- Innymi słowy - skonkludował Bachman - był to kult miłości skazanej naporażkę i rozczarowanie.Rahna rozbawiło takie ujęcie sprawy. - Tak to wygląda z perspektywy współczesnego człowieka.Jednak dla żyją-cych w tamtych czasach rzecz miała się zupełnie inaczej.Ta miłość była dla nichzródłem natchnienia.Aby zrozumieć ten proces sublimacji zmysłowości, proszęspojrzeć na uczucie Dantego do Beatrycze.Poeta nie tylko wyniósł swojąukochaną na wyżyny piękna i dobroci.On podążał za tym wyobrażeniem, dopókidzięki cnocie swego uczucia nie stał się godzien jej miłości.Zanim pojawili siękatarowie, namiętność była grzechem.Doprowadzała do ruiny związkimałżeńskie, co odbijało się negatywnie na ekonomii i polityce.Katarowiewystąpili z zupełnie nową ideą.Proponowali akceptowalną społecznie bliskośćuczuciową między mężczyzną a kobietą, która w żaden sposób nie byłazagrożeniem dla instytucji małżeństwa.Kobieta mogła rodzić dzieci swemumężowi, wspierać go jako polityczny sojusznik bądz zaufany przyjaciel, a jed-nocześnie prowadzić korespondencję z jedyną prawdziwą miłością swego życia.- A co o tym wszystkim myśleli sobie ci mężowie? - rzucił Bachman niecooburzonym tonem.- Nie wierzę, że każdy z nich zgadzał się na taki układ, nieczując przy tym odrobiny.no cóż, staromodnej zazdrości! - Spojrzał na Elizę.-Ja na przykład nie mógłbym ścierpieć tego, że moja żona kocha innego męż-czyznę.- Proszę wybaczyć moją śmiałość, ale uważam, że tak naprawdę nie mógłbypan znieść myśli, iż pana małżeństwo mogłoby się zmienić lub skończyć z powo-du duchowego romansu żony.W świecie katarów takie obawy były bezpodstawne.Miłość romantyczna miała tylko wywoływać namiętność - i kropka! Cała sprawarozgrywała się w wiecznym królestwie ducha.W rezultacie kochankowie zbliżalisię do Boga oraz do idealnej cnoty wiary.Poprzez dyscyplinę cielesną uczyli siębyć mniej zależni od świata zmysłów. Bachman uśmiechnął się, lecz pokręcił głową.Nie był przekonany. Eliza również nie była.- Czy przeżył pan kiedykolwiek taką historię miłosną? - zapytała.Wreszcieadonis stracił odrobinę pewności siebie i wbił wzrok w stolik.Jego uśmiech zabarwił się smutkiem.-Zwiat się zmienił.Już nie jest tak, jak było kiedyś.Możemy sobie opowiadaćo cnocie, sferze ducha i całej reszcie, ale przede wszystkim chcemy czuć smaknaszego jedzenia i wina.- Podniósł kieliszek, aby zilustrować swoją wypowiedz.- Kochanków chcemy mieć blisko siebie.A pieniądze -jeszcze bliżej.%7łyjemyzanurzeni w świecie zmysłów.I z tego, co widzę, pogrążamy się w nim corazbardziej.-Zatem tego typu miłość jest dziś nierealna? - chciała wiedzieć Eliza.Rahn najpierw spojrzał na Bachmana, a potem odezwał się do jego żony:- Przypuśćmy, że napisałbym do pani taki list, jaki katarscy rycerze pisali dokobiet, które kochali.Jestem przekonany, że pani mąż by mnie ukatrupił, a sąd bygo uniewinnił!- Nawet gdyby wiedział, że między nami do niczego nie doszło, że nawet sięnie dotknęliśmy? - Jej głos drżał.Spojrzała na Bachmana.Ta chwila była prze-pełniona ciekawością, wyzwaniem, a nawet nadzieją.Czy pozwoliłby na to, żebyona kochała innego mężczyznę - tego mężczyznę -jeśli nigdy nie doszłoby międzynimi do kontaktu fizycznego?- Ja w to nie wierzę.Nie wierzę, że to możliwe - odezwał się Bachman.-Uważam, że.tam, gdzie w grę wchodzą uczucia, tam nie da się zachowaćspokoju.Ani mężczyzna, ani kobieta nie są w stanie.- Państwo mówią o współcześnie żyjących ludziach, takich jak my - oświadczyłRahn, jakby próbował rozsądzić spór między uczonymi.- Ale przecież my jesteśmy skażeni.Nie tylko przez nasze żądze, lecz także przez poddawanie się imtak często.Potrzebujemy zbyt wiele asekuracji, zbyt wiele wygód.Nie ufamymiłości, jeśli nie idzie za nią kontakt fizyczny, który ma być dowodem tegouczucia.- Czy wierzy pan, że to naprawdę miało miejsce? - zapytał Bachman.- %7łeludzie szaleńczo w sobie zakochani nigdy nie zaznali zbliżenia fizycznego? Czynie uważa pan, że tylko stwarzali takie pozory, a tak naprawdę, kiedy byli sami.- Bez wątpienia niektórym się nie udawało.Taka już natura człowieka.Jestemjednak przekonany, że wiele osób doznało tej radosnej i głębokiej miłości, którejmy, mimo naszego wyrafinowania, nie jesteśmy w stanie nawet sobie wyobrazić.Proszę o tym pomyśleć jak o pierwszej iskierce głębokiej namiętności, która matrwać wiecznie.Proszę pomyśleć o obłędzie, rozpaczy i szczęściu, które towa-rzyszą zakochaniu.O wrażeniu, że cały świat leży u naszych stóp.A następniedodajmy do tego pewność, że nigdy nie przekroczy się wrót tego królestwa.Takieemocje muszą prowadzić na wyższy poziom, do pokory oraz cierpliwości, a nawetdo modlitwy, ale rzecz jasna nie mogę mieć pewności.Dla mnie to tylkoćwiczenie akademickie.Tego typu miłość jest podróżą, której nigdy nawet nierozpocząłem.Kiedy wrócili do pokoju i znowu byli sami, Bachman zapytał:- Co sądzisz na temat Herr Rahna?Było już pózno, ale Bachman wydawał się pobudzony.Uśmiechał się kwaśno,rzucając to pytanie.Miał chyba na myśli teorię Rahna.Wprowadzenie jej wżycie. Eliza oblała się rumieńcem, słysząc nazwisko młodego Niemca.-Chyba nigdy dotąd nie spotkałam kogoś takiego.Wyjątkowa persona.-odparła szczerze.- Na tyle wyjątkowa, że mogłabyś się w nim zakochać?Namiętność przeobrażona w coś, czego nie da się odwzajemnić - to była ku-sząca myśl.Pragnęła namiętności, ale nie chciała być kolejną mężatką, która zrobiz siebie pośmiewisko.Nie zaznała dotychczas zbyt wielu rozkoszy - jej życie byłoraczej monotonne i pomyślała, że to musi być cudowne.zakochać się w kimś doszaleństwa! Koniec z relacjami opartymi na uprzejmości! Chciała płonąć ogniemmiłości! Jednak pod warunkiem, że nie wywołałoby to ani wyrzutów sumienia, aniskandalu obyczajowego.Berlińska śmietanka towarzyska była zamkniętymkręgiem: wszyscy wiedzieli o sobie wszystko.A jedną z rozrywek elitarnego towarzystwa było przyglądanie się, jak niektórelekkomyślne żony krążą wokół zakazanego owocu.Czasem podchodziły zbytblisko i ulegały pokusie.Eliza wiedziała, że każda z tych kobiet zostaładyskretnie, lecz stanowczo wykluczona z liczących się kręgów.Jak powiedziałajej kiedyś, nie owijając w bawełnę, jedna z koleżanek:  Jeśli zbyt mocno pragnieszulicznych uciech, to tam właśnie wcześniej czy pózniej wylądujesz!" [ Pobierz całość w formacie PDF ]
  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • przylepto3.keep.pl