[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Miał wrażenie, jakby to pomarszczone,obserwowane przez niego oblicze należało do kogoś obcego, do starca, który całkowiciepostradał rozum, do jakiegoś pomylonego dziwaka.Jego dziadek jest pomylony, to wszystko.- Chcesz przeczytać poemat swojego dziadka, Smyku, poemat, który piszę o d l a t?Nie zaprzeczaj, chłopcze, zawsze chciałeś przeczytać wiersze swojego sławnego dziadkaAlejandra! Chcesz przeczytać? - I nagle, między dwoma grzmotami, ten krzyk: - Odpowiadaj,łobuzie! - Chłopiec odpowiedział „tak”, choć nie słyszały tego nawet jego własne uszy.- Noto masz!Zeszyt nie trząsł się, zaczął drżeć dopiero, kiedy trafił do rąk dziecka.- Przeczytaj go.Przeczytaj mój poemat, chłopcze.Z dygotem, ostrożnie, chłopiec otworzył zeszyt na pierwszej stronie.Nie było na niejsłów, tylko niezdarny rysunek wykonany kredkami: żółty kwiat.Na następnej niebieski ptak.Na trzeciej kobieta z rozkrzyżowanymi nogami przywiązana do łóżka, adamna następnych ludzkie głowy z czerwonymi wyrostkami wystającymi z czaszek; twarzz oczyma zasnutymi bielmem; jasnowłosa dziewczynka z amputowanymi dłońmiprzeszywająca jednym z kikutówdam jest trzynaściedziewczynkę o ostrych jak szpilki zębach; kij od szczotki zagłębiony po uchwyt wczyichś genitaliachdam jest trzynaście:ta z numerem pierwszym Zapraszazamazane plamy, otwarte usta; jakaś twarz, którą oblazły robaki; jakiś wisielec;kobieta z rozprutym brzuchem; żmija ześlizgująca się po oku niemowlęciadam jest trzynaście:ta z numerem pierwszymZaprasza, ta z numerem drugim Czuwa- Podoba ci się wiersz, chłopcze?Dziecko nie odpowiedziało.- Podoba ci się mój wiersz? - nalegał starzec.- Tak.- Czytaj dalej.Najlepszy jest koniec.Przewrócił kartki z trzepotem tak szybkim, jak bicie własnego serca.Światwielokolorowego szaleństwa owionął mu twarz.Ostatnia strona nie była wpięta do zeszytu.Ibyła jedyną zapisaną stroną.Rozpoznał pismo dziadka.Wiersz był dziwny.Wyglądał bardziejna listę nazwisk.Dam jest trzynaście:Ta z numerem pierwszym Zaprasza,Ta z numerem drugim Czuwa,Ta z numerem trzecim Karze,Ta z numerem czwartym Omamia,Ta z numerem piątym Rozkochuje,Ta z numerem szóstym Przeklina.- Ta z numerem siódmym Zatruwa - recytował starzec, wtórując czytającemu chłopcu,bez najmniejszego zająknięcia, bez najmniejszego błędu.- Ta z numerem ósmym Zaklina.Ta z numerem dziewiątym Wzywa.Ta z numerem dziesiątym Wykonuje.Ta z numeremjedenastym przewiduje.Ta z numerem dwunastym Wie.- Przerwał i uśmiechnął się.- Todamy.Jest ich trzynaście, zawsze jest ich trzynaście, ale wymienia się tylko dwanaście,widzisz? Możesz wymienić tylko dwanaście.Nigdy, nawet we śnie, nie waż się mówić oostatniej.Biada ci, jeśli wspomnisz o tej z numerem trzynastym! Sądzisz, że kłamię? Starypomyleniec.Twój dziadek jest starym pomyleńcem.Przyglądając się tej twarzy naznaczonejszaleństwem, odpowiedział z wysiłkiem:- Nnnie.Starzec rozparł się w fotelu, jakby odpowiedź sprawiła mu przyjemność lubprzynajmniej w jakiś sposób uspokoiła.Przez chwilę milczał.Burza wyła jak rozwścieczonytłum.Potem przemówił znowu, szeptem:- Poznałem jedną z nich w Paryżu.A raczej ona zechciała mnie poznać.To onezawsze wybierają.Nazywała się Leticia Milano.Oczywiście to nie było jej nazwisko, niewyglądała też w ten sposób.- Gestem magika wyciągnął skądś pogiętą fotografię i wręczył jąchłopcu.- Widzisz mnie na nim? To zdjęcie zrobiono wiele lat temu na wybrzeżu bretońskim.To Leticia Milano.Dużo mógłbym ci opowiedzieć o tej kobiecie, ale nie zrobię tego.Opowiem ci tylko o jej oczach.Wiesz, co było w jej spojrzeniu, Smyku? To, co przed chwiląoglądałeś w zeszycie.T o w s z y s t k o tam było.Chłopca ogarniał coraz większy strach.Nie rozumiał, o czym dziadek mówi, wiedziałtylko, że popełnił poważny błąd, przychodząc tego wieczoru do jego domu.Coś bardziejniepokojącego niż bladość spowijało oblicze starca, napinało jego rysy, wprawiało w ruchgałki oczne, a kiedy mówił, wykrzywiało kąciki jego ust w przelotnych grymasach.- Każda dama może być wieloma różnymi kobietami, ale ci, którzy do nich należą,potrafią je rozpoznać.Noszą symbol.Medalion na szyi.Widzisz? - Wskazał na zdjęcie.- Tanosiła medalion Akelos, ta z numerem jedenastym, ta, która Przewiduje.Spójrz na zdjęcie.Jaki kształt ma ten medalion, chłopcze?Dziecko nie odrywało oczu od zdjęcia.Czuło wilgotny ziąb przenikający jego nagitors.- Wygląda.jak jakiś robak.- Pająk - uściślił starzec.Rozparł się ponownie w fotelu i zachichotał.- Chcesz byćpoetą, prawda? Czyżbyś nie wiedział, czym jest poezja? W szkole pewnie ci mówią, żepolega na komponowaniu ładnych, rymujących się zdań.Ale wiele, wiele lat temu kapłankładł niemowlę na ołtarzu, otwierał jego mały okrągły brzuch jak arbuz i wyciągając zeńwnętrzności, jak długą, długą, długą dżdżownicę, recytował „ładne” wiersze.Prawdziwapoezja to czysty horror: mówi to twój własny dziadek.- Nagle chłopiec zrozumiał jedno: nastarość ludzie płaczą, patrząc w taki właśnie sposób, dokładnie tak jak teraz patrzył na niegodziadek.- Nie wiesz.Nie wiesz, co o n a mi pokazała.Nie masz pojęcia, chłopcze.Jak cito wyjaśnić? Istnieją dwa poziomy.- Podniósł dłoń do wysokości oczu, wewnętrzną stroną kudołowi, bez drżenia.- Jeden, górny, na którym żyjemy.Ale jest jeszcze drugi, głębszy, dużogłębszy.- Chłopiec zahipnotyzowanym wzrokiem podążał śladem opadającej dłoni.-Warstwy i warstwy ciemności, podziemia, w których wiersz jest bytem o czerwonychoczach.- Raptem przerwał i odwrócił głowę.- Słyszałeś to? - Podniósł się i zerknął przezszparę w zamkniętych okiennicach.Wyglądał, jakby zachłysnął się przerażeniem.Błyskawicaodbiła się światłem na jego napiętej twarzy.- Obiecała, że po mnie przyjdzie.Chce moichwierszy! Z jakiegoś powodu wybierają cię i sieją w twoim umyśle potworności, po to.żebyśwyprodukował parę linijek [ Pobierz całość w formacie PDF ]
  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • przylepto3.keep.pl