[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.- Czy bardzo pana przeklinaÅ‚a wczoraj?- Wszystko odbyÅ‚o siÄ™ tak, jak pan sobie tego życzyÅ‚.PowiedziaÅ‚a mi, żebym już nigdy.- Rozumiem.Czy powiedziaÅ‚a coÅ› wiÄ™cej? - MA zamiar sprzedać samochód.- BÄ™dzie jej potrzebny jeszcze dzisiaj.ProszÄ™ go wymyć i zatankować.- PodaÅ‚ mi kopertÄ™;schowaÅ‚em jÄ… do kieszeni.- To pieniÄ…dze na benzynÄ™ - powiedziaÅ‚.- Umyj pan teraz wóz izdejm pan kombinezon.To jej siÄ™ nie bÄ™dzie podobać.- MyÅ›li pan, że ona przyjdzie tak szybko?- Pewnie jest już w drodze.BÄ™dzie pana bÅ‚agać o przebaczenie za wczorajszy dzieÅ„.- To nie w jej stylu.- Mimo to bÄ™dzie pana bÅ‚agać - rzekÅ‚ Samsonow.- Przebacz pan jej.- Pan niepotrzebnie taszczy ze sobÄ… tÄ™ walizkÄ™.Pan nigdzie nie wyjeżdża i nie ma panżadnych interesów do zaÅ‚atwienia.Ale jeÅ›li pan już tyle rzeczy potrafi przewidzieć, powinienpan wiedzieć, że w niczym pan nie umie nam przeszkodzić.Ani jej, ani mnie.- MyÅ›l, że ja tu jestem, bÄ™dzie dla niej przykra.ProszÄ™ jej powiedzieć, że wyjechaÅ‚em.- Powiem jej.To zresztÄ… bez znaczenia.Ta kobieta jest obÅ‚Ä…kana i nic może sprawić jejprzykroÅ›ci.I jeszcze jedno: chciaÅ‚bym pojechać a dzieÅ„ do Warszawy.Czy mogÄ™ wziąć tensamochód?- Pan chce mnie zostawić? - zapytaÅ‚ Samsonow.Jego twarz drgnęła.- Nie.ChcÄ™pojechać tylko na jeden dzieÅ„ i wrócić.- Dobrze.Do widzenia.- 1 jeszcze jedno.Pan powinien zamieÅ›cić w gazecie ogÅ‚oszenie nastÄ™pujÄ…cej treÅ›ci: Wszystkie ciosy życia przyjmujÄ™ z szyderczym uÅ›miechem.Samsonow." MogÄ™ to panuzaÅ‚atwić.Samsonow zatrzymaÅ‚ siÄ™.WiedziaÅ‚em, że tak zrobi, wiÄ™kszość ludzi idzie w kierunkudrzwi, po czym zatrzymujÄ… siÄ™ nagle i odwracajÄ….- Panu siÄ™ naprawdÄ™ zdaje, że jest pan lepszy ode mnie? zapytaÅ‚.- Przecież pan równieżwie o wszystkim, co siÄ™ dzieje dokoÅ‚a, a mimo to Å›pi pan, je pan i na pewno chciaÅ‚by panmieć jakÄ…Å› maÅ‚Ä… sÅ‚odkÄ… kobietkÄ™ i być z niÄ… szczęśliwy, prawda?- Nic.Wszyscy marzÄ… o szczęściu.To wystarczajÄ…cy powód dla mnie, aby trzymać siÄ™ odtego z daleka - powiedziaÅ‚em.Ale ma pan racjÄ™.DziÅ› nic ma gorszych ani lepszych.AÅ›wiÄ™tych tak czy owak zawsze wszyscy uważali za wariatów.PoszedÅ‚em do swego pokoju; umyÅ‚em siÄ™ i zdjÄ…Å‚em kombinezon.Nie usÅ‚yszaÅ‚em pukaniado drzwi, a kiedy odwróciÅ‚em siÄ™, ona patrzyÅ‚a na mnie z uÅ›miechem, o którym zapewnemyÅ›laÅ‚a, iż jest żartobliwy.To nie jej wina, iż nie mogÅ‚a widzieć w tej chwili wÅ‚asnej twarzy.- DzieÅ„ dobry - powiedziaÅ‚em.- Niech pani usiÄ…dzie na tym krzeÅ›le.MuszÄ™ umyć rÄ™cebenzynÄ….Zaraz poprawiÄ™ pani wÅ‚osy.- Pan wiedziaÅ‚, że ja przyjdÄ™? - Nie.Znów siÄ™ uÅ›miechnęła.- Pan nie umie kÅ‚amać.- TO nie moja wina.- Przykro mi, że uniosÅ‚am siÄ™ wczoraj.Pan to chyba rozumie.- Ja już wiele rzeczyrozumiem.Nie rozumiem jeszcze tylko Samsonowa.Ale i w tym nit ma nic szczególnego.- Nic - powiedziaÅ‚a.- O Samsonowie powiem panu sama.Może już dzisiaj.- ProszÄ™ nic mówić.To za wczeÅ›nie.- Samsonow na pewno wyjechaÅ‚, prawda?- MiaÅ‚ do zaÅ‚atwienia sprawy nic cierpiÄ…ce zwÅ‚oki.Pani to powinna rozumieć.39 Marek HÅ‚asko  Sowa, córka piekarzaPodszedÅ‚em do niej i chciaÅ‚em poprawić jej wÅ‚osy, ale odsunęła mojÄ… rÄ™kÄ™.- Przepraszam - powiedziaÅ‚em.- To na pewno nic staÅ‚o siÄ™ tutaj.- PomysÅ‚ Samsonowa jest dobry' - powiedziaÅ‚a.- Ale dużo dobrych pomysłów nit udajesiÄ™ pózniej.- To tak jak z pisaniem - powiedziaÅ‚em.- Na poczÄ…tku jest pomysÅ‚ i wtedy wszystko jestÅ›wietne.Potem zarzyna siÄ™ pism i wtedy jest już gorzej.A kiedy czÅ‚owiek wreszcie skoÅ„czy,widzi siÄ™ tylko zmarnowany pomysÅ‚ i nic wiÄ™cej.- I co siÄ™ wtedy robi?- Przychodzi czas wstydu.Niektórzy pijÄ…, inni zamykajÄ… siÄ™ w domu.Każdy siÄ™ drÄ™czy naSWÓJ sposób.A potem przychodzi nowy pomysÅ‚ i znów zaczyna siÄ™ zabawa od poczÄ…tku.- Z takim samym koÅ„cem?- Przeważnie.Miernoty PocieszajÄ… siÄ™ szybciej.- Samsonow nic jest miernotÄ….- l ja tak myÅ›l.Alt teraz jest jego najpiÄ™kniejszy czas.Teraz jest pewny, że uda mu siÄ™wszystko, OczywiÅ›cie nie uda mu siÄ™ nic.Tylko on o tym jeszcze nic nit wir.Chce paniherbaty?- ProszÄ™ - powiedziaÅ‚a, a kiedy' wróciÅ‚em z herbatÄ…, zapytaÅ‚a mnie: - Dlaczego pan chciaÅ‚zostać aktorem?- MówiÅ‚em pani już o tym.ChciaÅ‚em schować siÄ™ przed ludzmi.Czy major Rackmann niepragnÄ…Å‚ tego samego?- MiaÅ‚ kiepskie życie - powiedziaÅ‚a.- Nie myÅ›lÄ™, aby mu ktoÅ› powiedziaÅ‚ coÅ› dobrego.- I pani także nic? - Nie umiaÅ‚am.- Kiedy go skazano?- W czterdziestym dziewiÄ…tym roku.- OczywiÅ›cie skazano go za szpiegostwo na rzecz obcego mocarstwa?.- Tak.DostaÅ‚a pani zawiadomienie o wykonaniu wyroku?- Nie.To niczego nit dowodzi.Czasem przysyÅ‚ajÄ… w parÄ™ lat pózniej.Znam kilka takichwypadków.- Tak.- Czy on to wÅ‚aÅ›nie odrzuciÅ‚ proÅ›bÄ™ o Å‚askÄ™? - Tak.- GÅ‚upio.- Bez znaczenia.Zabiliby go i tak.OdstawiÅ‚a szklankÄ™ i wstaÅ‚a.- ChciaÅ‚bym wziąć samochód pani na jeden dzieÅ„ - powiedziaÅ‚em.- ChcÄ™ pojechać doWarszawy i wrócić [ Pobierz caÅ‚ość w formacie PDF ]
  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • przylepto3.keep.pl