[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.To z rozpaczy dokonała pierwszych odkryć takich jak choćby toalety.I że jeśli stanąć przydrzwiach pokoju i prosić głośno o jedzenie, ktośje przyniesie.Czy chciałybyście jadać w jadalni? Czychciałybyście wyjść na dwór? Czychciałybyście& ?Jedzenie smakowało inaczej, choć wyglądałopodobnie jak to w kompleksie.Woda smakowałainaczej.Powietrze pachniało inaczej, podzapachem niemytych ciał dziewcząt czaiła siędzikość.Za dużo, za dużo.Tego wszystkiego było zadużo! Tak bardzo za dużo, że pozostałe trzydziewczyny spędzały większość czasu zwiniętew kłębek na łóżkach, a im bardziej nowiopiekunowie starali się im pomóc, tym bardziejczuły się przytłoczone, aż wreszcie nie chciałyjuż oglądać niczego w tym strasznym miejscu.Nowi opiekunowie zamknęli na klucz srebrnebrzytwy, ale w koszarach znalazły wieleprzedmiotów dość ostrych, żeby przeciąć skórę.Chodzące imiona nigdy nie dopuściłyby doczegoś takiego.Fala bólu, a po niej ulga.Nie miały nikogo, ktomógłby je wysłuchać, więc szeptały w ciemność,by poczuć euforię, która przeprowadzi je przezwizje.Czy nie chcesz mieć imienia? Czy nie chcesz żyć?Skąd miała wiedzieć, czego chce?Co noc cięły się i szeptały w ciemność.Alepewnej nocy, zanim zaczęła szeptać, ujrzaław wizji siebie.Więc zacisnęła zęby i zniosłaagonię niewypowiedzianej przepowiedni.Bólpożerał ją od środka, chciała krzyczeć i krzyczeći nigdy nie przestać, ale milczała.Zobaczyłasiebie, kartki papieru i masę kolorowychołówków.Kiedy była mała i na szkoleniu uczyła się pisaćlitery, zawsze rysowała obrazki i ta prostaczynność sprawiała jej wiele radości.Chodzące imiona uznały jednak, że w tensposób obniża swoje wieszcze zdolności i należyz niej wyplenić ten zły nałóg.Zakładali jej więcspecjalne rękawiczki z połączonymi palcami,żeby nie mogła utrzymać ołówka.Ale ona niepotrafiła się oprzeć pokusie rysowania, ponieważwtedy czuła inny rodzaj euforii.Dlatego chodzące imiona zabrały jej papieri ołówki, a do jedzenia dawały tylko papkę bezsmaku.A kiedy już pozbawili ją wszelkichdrobnych przyjemności, po raz pierwszyprzecięli jej skórę, żeby się przekonała, jakwygląda jedyna przyjemność dostępna dlatakich jak ona.Sprawili, że zaczęła się bać papieru i ołówków. Ale tej nocy, kiedy powstrzymywała słowaprzepowiedni, zobaczyła siebie jak rysuje.I zobaczyła wyraz swojej twarzy  to była&radość.Już niemal zebrała się na odwagę, by poprosićo papier i ołówek, kiedy do koszar przybyłykolejne dziewczęta.Wszystkie miały nabrzmiałebrzuchy, były chore i przerażone.Treserzy jeporzucili, a one dostały się w ręce stworzeń,których kazano im się bać.Jesteście tu bezpieczne, przekonywali Intuici,ich nowi opiekunowie.Zakwaterowali nowedziewczyny na czterech wolnych łóżkach.Chcieli dobrze, ale nie mieli doświadczenia.Nowe dziewczyny tylko siedziały i dygotały zestrachu.Kap, kap.Może to z umywalki w łazience? Jeśli zakręcimocniej kran, może przestanie kapać?Wstała z łóżka.Spała najbliżej drzwi,a łazienka znajdowała się na drugim końcupomieszczenia.%7łeby do niej dotrzeć, musiałaprzejść przez cały pokój.Kap, kap, kap.Nie słychać było żadnych szeptów.Poślizgnęła się na czymś.Ten zapach.Pamiętała go z kompleksu, czułago, kiedy wyprowadzali ją stamtąd z zakrytą głową.Odwróciła się i pobiegła do drzwi, macającściany w poszukiwaniu włącznika światła.Dziewczyny będą złe, jeśli je obudzi, ale było jejwszystko jedno.Musiała zobaczyć.Zmrużyła oczy, kiedy zrobiło się jasnoi popatrzyła na podłogę, a potem na dziewczyny.Już nie były przerażone i otępiałe.One niechciały żyć, pomyślała.Wolały odejść niżspróbować.Tak jest łatwiej.Jak długo jeszcze ona samabędzie próbowała zrozumieć to miejsce, tychludzi? Jak ma się od nich uczyć? Wiedziała, gdzieznalezć ostre przedmioty.Mogła zrobić to samo,ale&Przypomniała sobie wizję: siebie, papieri kolorowe ołówki.Zaczęła walić w drzwi i krzyczeć.Dopierokiedy usłyszała tupot biegnących ludzi,spróbowała je otworzyć.Nie były zamknięte na klucz.Czy to byłapróba? A może wybór?Otworzyła drzwi i wpadła w ramionaopiekunów, którzy przybiegli na pomoc. Chcę żyć!  krzyczała. Chcę żyć! Dodzwonili się państwo do mieszkaniaBordenów.Po sygnale proszę zostawićwiadomość. Elayne, mówi Monty.Nie dostaniesz odemnie czeku, póki nie pozwolisz mi porozmawiaćz Lizzy.Chcę się upewnić, że moja córka ma siędobrze.Monty zaczekał chwilę, mając nadzieję, żeElayne odbierze i zacznie na niego krzyczeć zainsynuacje, że jest złą matką.Prawdępowiedziawszy, w tej chwili nie był pewien, czyaby na pewno jest dobrą matką.Rozłączył się i skończył się szykować do pracy.W radiu i telewizji ciągle przytaczanowypowiedzi Mikołaja Strzępiela o zaburzonychnastolatkach ze skłonnością do autodestrukcji,które zabrano spod opieki ludzi.Strzępiel nawet się nie zająknął, że były tocassandra sangue i że cięto im skórę dla zyskutylko po to, by potem sprzedać ichprzepowiednie.Nie wspomniał też ani słowemo dzieciach, które zabijano, by ukryć istnieniefarm rozpłodowych.Natomiast wciąż powtarzał,że to pochopne działania terra indigenaspowodowały ogromną, sięgającą pięćdziesięciuprocent, falę samobójstw wśród dziewczątuwolnionych nagle z placówek, w którychprzebywały dotąd w kontrolowanym środowisku pod opieką specjalistów.Nie zwrócił przy tym uwagi na fakt, żewiększość dziewcząt, które popełniłysamobójstwo, zrobiło to za pomocą składanejbrzytwy ze srebrną rączką  takiej samej jakąmiała Meg Corbyn.Każda wieszczka krwidostawała bowiem srebrną brzytwę na swójwyłączny użytek.Jeśli Elayne popiera Strzępiela, to jej wybór, aleMonty nie zamierzał pozwolić, by wciągnęłaLizzy w tę aferę.Simon Wilcza Straż powiedział,że terra indigena nie krzywdzą dzieci, ale Montymocno wątpił, by %7ływioły obchodziło, ktoucierpi z powodu ich furii.Prędzej czy pózniej terra indigena zorientująsię, że słowa są równie niebezpieczne jak broń.Prędzej czy pózniej Mikołaj Strzępiel czy ktośinny z ruchu Ludzie Przede i Nade Wszystkopowiedzą o jedno słowo za dużo.Zatrzymał się w progu mieszkania i spojrzał natelefon.Tak wcześnie rano Elayne naprawdępowinna być w domu. Niech cię szlag  zaklnął cicho.Zamierzał zwrócić się do sądu o przyznanieprawa do opieki nad córką, bo wtedy Elayne niemogłaby wywiezć Lizzy na inny kontynent.Musiał jednak odłożyć tę sprawę na pózniej,kiedy wynikła kwestia Kontrolera i trzeba było zapobiec rzezi ludzkich osad w RegionieZrodkowo-Zachodnim.Poza tym uważał, że majeszcze czas, gdyż Elayne planowała wyjazd doCel-Romanii na lato, zapewne kiedy Strzępielwypełni swoje zobowiązania w Thaisii.Ale terazdo lata został zaledwie miesiąc i nadszedł czas,żeby zająć się wreszcie swoimi sprawami.Naszczęście, dzięki łasce bogów, poznałPete a Denby ego  adwokata, któremu mógłzaufać.Wrócił do sypialni, otworzył szafę i zdjąłz górnej półki zamykaną na kluczyk kasetkę.Wyjął z niej metrykę Lizzy, w której figurowałjako jej ojciec, oraz umowę alimentacyjną, doktórej podpisania zmusiła go Elayne, kiedydostał przeniesienie do Lakeside, a onaodmówiła wyjazdu razem z nim [ Pobierz całość w formacie PDF ]
  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • przylepto3.keep.pl