[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Gdyby mogła wybierać, zostałaby u bokuTamianth tak długo aż do skrzydła zacznie napływać posoka.Pocieszała się, że Pressen wiejuż, co może grozić Tamianth i umie temu zaradzić.Poza tym ryzyko następnego kryzysumalało, gdy Tamianth odzyskiwała siły, a Falga wracała do zdrowia po gorączce wywołanejraną.Miniony dzień był długi i pełen napięć.Moreta temu właśnie przypisała dręczące jąuczucie niepokoju i wysłała M baraka, ulubione weyrzątko Leri, do Ruathy.K lon opowiadałLeri i Morecie, jakie straszne wrażenie zrobiła na nim ta Warownia.Moreta nie chciałazastanawiać się nad wizją spustoszonej Ruathy, którą podsuwała jej bujna wyobraznia.Jakiesłowa pociechy można przekazać człowiekowi, który stracił aż tak wiele?Nagle tuż przy Wylęgarni pojawił się Alessan.Ubrany był w zgrzebne skóry, spodktórych przy szyi wyglądała czysta koszula.Obok niego stał wymizerowany mężczyzna wwypłowiałej, łatanej tunice, koloru harfiarskiego błękitu.Widząc ich wahanie, M barakuśmiechnął się i gestem ręki wskazał im miejsce, gdzie chwilowo zamieszkała Moreta.Orlithnie spała i przyglądała się, jak wchodzą, nie okazując żadnego poruszenia.Alessan tak bardzo się zmienił, że Moreta wprost nie mogła go poznać.Wciąż jeszczemiała przed oczyma tamtego pewnego siebie, przystojnego, pełnego optymizmu młodzieńca,który osiem dni temu powitał ją na Zgromadzeniu w Ruacie.Alessan schudł i miał tunikęciasno przepasaną, bo zrobiła się za szeroka.Jego włosy nie robiły już wrażenia świeżoostrzyżonych i wyszczotkowanych.Ciekawe, dlaczego akurat ten szczegół ma dla niej takwielkie znaczenie? Plamy i odciski na jego rękach świadczyły o tym, że ciężko pracowałfizycznie, co niewątpliwie przynosiło mu zaszczyt, podobnie jak ślady czerwonego ziela najej dłoniach.%7łal jednak było patrzeć na bruzdę na jego twarzy, na gorzko skrzywione usta iwyraz znużenia w jasnozielonych oczach. - To jest Tuero, Moreto, który był dla mnie bezcenny.od tego Zgromadzenia.-Alessan przerwał na moment, potem mówił dalej, nie chcąc wysłuchiwać żadnychkomentarzy.- Wysunął teorię, na którą nie potrafię znalezć kontrargumentów, ale ponieważ otej godzinie nie mogę porozumieć się z nikim ważnym w Stajniach Keroonu, pomyślałem, żemoże ty nam powiesz, co o tym myślisz.- O co chodzi? - zapytała Moreta, zaskoczona jego nieśmiałością.Alessan nie tylkowyglądał inaczej, zmiany musiały sięgać dużo głębiej.- Tuero - Alessan lekko skłonił się przed harfiarzem - zastanawiał się, czy nie możnaby sporządzić szczepionki z krwi biegusów, żeby ochronić je przed zarazą.- Oczywiście, że można! Czy chcesz powiedzieć, że nikt tego nie robił? - Moretęzalała taka fala wściekłości, że Orlith ze swojej półleżącej pozycji podniosła się na wszystkiecztery łapy, oczy zawirowały jej na różowo, a z gardła wydobył się zatroskany, pytającygrzmot.- Otóż to.- Nikt nie pomyślał, żeby to robić, czy nie było na to czasu? - zapytała.Straszno jej sięzrobiło na myśl o dalszych stratach wśród zwierząt i ludzi.Ponuro zacięte usta Alessana iwestchnienie Harfiarza starczyły za odpowiedz.- Sądziłam, że.- Zamknęła oczy i zacisnęłapięści.Przypomniała sobie ciężkie straty poniesione przez Stajnie Keroonu.opustoszałąwarownię swojej rodziny.- Były ważniejsze sprawy - powiedział Alessan.Mówił obojętnie, jak gdyby dał zawygraną wobec brutalnych faktów.- Tak, oczywiście.Czy macie jakichś uzdrowicieli?- Jest kilku.- Z krwi biegusów w ten sam sposób można otrzymać taką samą surowicę.Metodąodwirowania.Oczywiście od biegusów można pobierać więcej krwi, a szczepionkę należypodawać proporcjonalnie do wagi ciała.Im cięższy.Alessan podniósł jedną brew i Moreta zorientowała się, że w Ruacie nie było jużżadnych cięższych zwierząt.- Czy masz może zbędne igły cierniowe? - zapytał Alessan, przerywając milczenie.- Tak.- W tym momencie Moreta byłaby Alessanowi dała wszystko, żeby tylko mupomóc.- Jeżeli coś jeszcze jest ci potrzebne w Ruacie, to bierz.- Obiecano nam, że z Fortu przyjdzie karawana z zaopatrzeniem - powiedział Tuero -ale dopóki woznice nie będą mieli gwarancji, że w Ruacie ludzie i zwierzęta są zdrowi, niktnie ośmieli się zbliżyć do Warowni. Moreta pokiwała głową, z oczami utkwionymi w Alessana.Mówił obojętnie, jakgdyby go to nie dotyczyło.Jakże jednak inaczej mógłby znieść tyle nieszczęść?- M baraku, zabierz Lorda Alessana i czeladnika Tuero do magazynu.Mogą wziąć znaszych zapasów wszystko, czego im trzeba.Oczy M baraka rozszerzyły się.- Zaraz do was dołączę - rzekł Alessan i Tuero odszedł razem z M barakiem.Alessanzsunął z ramienia plecak.- Nie przybyłem tutaj - powiedział z ironicznym uśmiechem - woczekiwaniu na szczodre dary.Mogę jednak przynajmniej zwrócić ci twoją sukienkę.- Wyjąłstarannie złożoną złotobrązową suknię i podał ją jej z uprzejmym ukłonem.Moreta wzięła suknię drżącymi rękoma [ Pobierz całość w formacie PDF ]
  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • przylepto3.keep.pl