[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Gdyby udała mu się tamta akcja, awans byłby conajmniej wątpliwy.śe jednak Gołowko okazał się świetny w miarę, lecz nie doprzesady, sam prezydent kraju zechciał go zauwa\yć i wynagrodzić szybkim kopem wgórę.Oficer odpowiedzialny za gościa rozlokował się obok biurka Nancy, gdytymczasem Ryan wprowadził Gołowkę do swojego gabinetu.- Jakoś tu ubogo - zauwa\ył gość, z dezaprobatą spoglądając na tandetneprzepierzenie z płyty gipsowej.Za całą ozdobę gabinetu słu\yło niezłe skądinądmalowidło, wypo\yczone z magazynów rządowych, oraz nie wymagana ju\regulaminem fotografia prezydenta Fowlera obok wieszaka, na którym Ryan wieszałswoją marynarkę.- Za to u mnie ładniej za oknem, Siergieju Nikołajewiczu.Proszę mipowiedzieć, czy ktoś ju\ usunął z waszego placu ten posąg śelaznego Feliksa?- Na razie nie.- Gołowko uśmiechnął się.- Wasz szef, zdaje się, wrozjazdach?- Owszem, prezydent potrzebuje od niego pewnej porady.- A na jaki temat? - zapytał znów Gołowko ze sprytnym uśmiechem.- śebym to ja wiedział - odparł wesoło Ryan.- Tematów jest mnóstwo - dodałju\ w myśli.- Trudne czasy, prawda? I dla ciebie, i dla mnie.- Gołowko nie musiałdodawać, \e nowy przewodniczący KGB, tak samo jak Cabot w CIA, nie wywodzi sięz grona zawodowych szpiegów.Nie było to zresztą a\ tak niezwykłe.W przeszłościszefowie tej ponurej firmy byli mianowani przez partię, ale dziś, kiedy sama partiazaczęła przechodzić do historii, Narmonow wybrał na to stanowisko eksperta odkomputerów, który miał wnieść do radzieckiej centrali wywiadowczej nowe idee.Komputery usprawnią pracę KGB.Ryan wiedział zresztą, \e na moskiewskim biurkuGołowki stoi podręczny IBM.- Siergieju, zawsze powtarzam, \e gdyby się udałopoukładać świat sensownie, zostałbym bez pracy.Sam widzisz, co się dzieje.Mo\ekawy?- A, chętnie, Jack.Za chwilę gość z uznaniem pochwalił napar.- Nancy nastawia mi co rano ekspres.Ale do rzeczy.W czym ci mogę pomóc?- Często słyszałem takie pytanie, ale nigdy jeszcze w podobnym gabinecie.-Gość Ryana roześmiał się swobodnie.- Bo\e święty, Jack, czy nie zdarza ci sięprzecierać oczu i myśleć, \e to jakiś narkotyczny sen?- śaden sen.Wczoraj zaciąłem się przy goleniu i wcale się nie ocknąłem.Gołowko mruknął po rosyjsku coś, czego Jack dobrze nie dosłyszał.Nieszkodzi, tłumacze sprawdzą pózniej całą taśmę.- Odpowiadam przed Radą Najwy\szą za pracę naszego komitetu.Twój szef,Jack, zechciał przychylnie odpowiedzieć na naszą prośbę o wymianę doświadczeń wtej sprawie.- Nie ma kłopotu, Siergieju.Mo\esz konsultować ze mną osobiście wszystko,co wiesz.- Ryan nie mógł powstrzymać się od kolejnego \artu.- Wytłumaczę ci dokładnie, ile z tego mo\e trafić do deputowanych.- Dziękuję, ale nie wiem, czy spodobałoby się to przewodniczącemu.Gołowko mę\nie zniósł cios.śarty \artami, ale teraz czekała obu konkretnapraca.- Coś za coś - brzmiało pierwsze zdanie pojedynku.- Za co mianowicie?- Za informacje o tych terrorystach, których wspierało KGB.- Nie ma mowy - odpowiedział natychmiast Gołowko.- Dlaczego? Porozmawiajmy.Teraz z kolei pokazał przynętę Gołowko:- Słu\ba wywiadowcza nie mo\e bez szkody dla siebie nadu\yć cudzegozaufania.- Czy\by? - zdziwił się Ryan.- Powiedz to Fidelowi przy następnymspotkaniu.- Strasznie się wyrobiłeś, Jack.- Miło słyszeć, Siergieju.Faktem jest, \e nasze władze mają wielki długwdzięczności wobec waszego prezydenta za to ostatnie oświadczenie o terroryzmie.Powiem więcej, podoba mi się ten facet.Mamy razem szansę zmienić świat,uprzątnąć jeszcze trochę gnoju.Sam powiedz, przecie\ tobie te\ się nie podobało, \etwoje władze popierają te wszystkie bandy.- Skąd takie przypuszczenie? - zapytał pierwszy zastępca przewodniczącegoKGB.- To proste, Siergieju.Jako zawodowiec nie mógłbyś się pogodzić zdziałaniami przestępców, którzy nie znają na dodatek dyscypliny.Podzielam w pełnite odczucia, chocia\ u mnie ma to tło bardziej osobiste.Ryan odchylił się z oparciem i spojrzał twardo na rozmówcę.Nie zapomniałnigdy tego, \e Sean Miller i inni członkowie Armii Wyzwolenia Ulsteru dwukrotnieusiłowali pozbawić \ycia jego i całą rodzinę.Trzy tygodnie przed wizytą Gołowki, podługoletnim procesie, trzech apelacjach do Sądu Najwy\szego, demonstracjach iprośbach do prezydenta USA i do gubernatora stanu Maryland o ułaskawienie, Milleri jego koledzy wmaszerowali kolejno do komory gazowej więzienia w Baltimore i popół godzinie zostali z niej wyniesieni zupełnie sztywni.- Niech Bóg ma ich dusze wopiece - pomyślał jeszcze Ryan.- O ile Bóg nie będzie się brzydził.Przynajmniej ten rozdział w \yciu udało mu się zamknąć na zawsze.- A te wasze ostatnie wypadki.?- Mówisz o tych Indianach? Najlepszy dowód, \e wiem, co mówię.Ci rewolucjoniści , \eby zdobyć pieniądze, wzięli się za narkotyki.Powtarzam, \e cisami ludzie, którzy byli na waszym garnuszku, zaczną was teraz kąsać.Za parę lat,Siergieju, staną się dla was jeszcze większą plagą ni\ w tej chwili dla nas [ Pobierz całość w formacie PDF ]
zanotowane.pl doc.pisz.pl pdf.pisz.pl przylepto3.keep.pl
.Gdyby udała mu się tamta akcja, awans byłby conajmniej wątpliwy.śe jednak Gołowko okazał się świetny w miarę, lecz nie doprzesady, sam prezydent kraju zechciał go zauwa\yć i wynagrodzić szybkim kopem wgórę.Oficer odpowiedzialny za gościa rozlokował się obok biurka Nancy, gdytymczasem Ryan wprowadził Gołowkę do swojego gabinetu.- Jakoś tu ubogo - zauwa\ył gość, z dezaprobatą spoglądając na tandetneprzepierzenie z płyty gipsowej.Za całą ozdobę gabinetu słu\yło niezłe skądinądmalowidło, wypo\yczone z magazynów rządowych, oraz nie wymagana ju\regulaminem fotografia prezydenta Fowlera obok wieszaka, na którym Ryan wieszałswoją marynarkę.- Za to u mnie ładniej za oknem, Siergieju Nikołajewiczu.Proszę mipowiedzieć, czy ktoś ju\ usunął z waszego placu ten posąg śelaznego Feliksa?- Na razie nie.- Gołowko uśmiechnął się.- Wasz szef, zdaje się, wrozjazdach?- Owszem, prezydent potrzebuje od niego pewnej porady.- A na jaki temat? - zapytał znów Gołowko ze sprytnym uśmiechem.- śebym to ja wiedział - odparł wesoło Ryan.- Tematów jest mnóstwo - dodałju\ w myśli.- Trudne czasy, prawda? I dla ciebie, i dla mnie.- Gołowko nie musiałdodawać, \e nowy przewodniczący KGB, tak samo jak Cabot w CIA, nie wywodzi sięz grona zawodowych szpiegów.Nie było to zresztą a\ tak niezwykłe.W przeszłościszefowie tej ponurej firmy byli mianowani przez partię, ale dziś, kiedy sama partiazaczęła przechodzić do historii, Narmonow wybrał na to stanowisko eksperta odkomputerów, który miał wnieść do radzieckiej centrali wywiadowczej nowe idee.Komputery usprawnią pracę KGB.Ryan wiedział zresztą, \e na moskiewskim biurkuGołowki stoi podręczny IBM.- Siergieju, zawsze powtarzam, \e gdyby się udałopoukładać świat sensownie, zostałbym bez pracy.Sam widzisz, co się dzieje.Mo\ekawy?- A, chętnie, Jack.Za chwilę gość z uznaniem pochwalił napar.- Nancy nastawia mi co rano ekspres.Ale do rzeczy.W czym ci mogę pomóc?- Często słyszałem takie pytanie, ale nigdy jeszcze w podobnym gabinecie.-Gość Ryana roześmiał się swobodnie.- Bo\e święty, Jack, czy nie zdarza ci sięprzecierać oczu i myśleć, \e to jakiś narkotyczny sen?- śaden sen.Wczoraj zaciąłem się przy goleniu i wcale się nie ocknąłem.Gołowko mruknął po rosyjsku coś, czego Jack dobrze nie dosłyszał.Nieszkodzi, tłumacze sprawdzą pózniej całą taśmę.- Odpowiadam przed Radą Najwy\szą za pracę naszego komitetu.Twój szef,Jack, zechciał przychylnie odpowiedzieć na naszą prośbę o wymianę doświadczeń wtej sprawie.- Nie ma kłopotu, Siergieju.Mo\esz konsultować ze mną osobiście wszystko,co wiesz.- Ryan nie mógł powstrzymać się od kolejnego \artu.- Wytłumaczę ci dokładnie, ile z tego mo\e trafić do deputowanych.- Dziękuję, ale nie wiem, czy spodobałoby się to przewodniczącemu.Gołowko mę\nie zniósł cios.śarty \artami, ale teraz czekała obu konkretnapraca.- Coś za coś - brzmiało pierwsze zdanie pojedynku.- Za co mianowicie?- Za informacje o tych terrorystach, których wspierało KGB.- Nie ma mowy - odpowiedział natychmiast Gołowko.- Dlaczego? Porozmawiajmy.Teraz z kolei pokazał przynętę Gołowko:- Słu\ba wywiadowcza nie mo\e bez szkody dla siebie nadu\yć cudzegozaufania.- Czy\by? - zdziwił się Ryan.- Powiedz to Fidelowi przy następnymspotkaniu.- Strasznie się wyrobiłeś, Jack.- Miło słyszeć, Siergieju.Faktem jest, \e nasze władze mają wielki długwdzięczności wobec waszego prezydenta za to ostatnie oświadczenie o terroryzmie.Powiem więcej, podoba mi się ten facet.Mamy razem szansę zmienić świat,uprzątnąć jeszcze trochę gnoju.Sam powiedz, przecie\ tobie te\ się nie podobało, \etwoje władze popierają te wszystkie bandy.- Skąd takie przypuszczenie? - zapytał pierwszy zastępca przewodniczącegoKGB.- To proste, Siergieju.Jako zawodowiec nie mógłbyś się pogodzić zdziałaniami przestępców, którzy nie znają na dodatek dyscypliny.Podzielam w pełnite odczucia, chocia\ u mnie ma to tło bardziej osobiste.Ryan odchylił się z oparciem i spojrzał twardo na rozmówcę.Nie zapomniałnigdy tego, \e Sean Miller i inni członkowie Armii Wyzwolenia Ulsteru dwukrotnieusiłowali pozbawić \ycia jego i całą rodzinę.Trzy tygodnie przed wizytą Gołowki, podługoletnim procesie, trzech apelacjach do Sądu Najwy\szego, demonstracjach iprośbach do prezydenta USA i do gubernatora stanu Maryland o ułaskawienie, Milleri jego koledzy wmaszerowali kolejno do komory gazowej więzienia w Baltimore i popół godzinie zostali z niej wyniesieni zupełnie sztywni.- Niech Bóg ma ich dusze wopiece - pomyślał jeszcze Ryan.- O ile Bóg nie będzie się brzydził.Przynajmniej ten rozdział w \yciu udało mu się zamknąć na zawsze.- A te wasze ostatnie wypadki.?- Mówisz o tych Indianach? Najlepszy dowód, \e wiem, co mówię.Ci rewolucjoniści , \eby zdobyć pieniądze, wzięli się za narkotyki.Powtarzam, \e cisami ludzie, którzy byli na waszym garnuszku, zaczną was teraz kąsać.Za parę lat,Siergieju, staną się dla was jeszcze większą plagą ni\ w tej chwili dla nas [ Pobierz całość w formacie PDF ]