[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Szlag trafi zaklęcie, a wyzwolona energia zabije Cowla. A poza tym nikomu nic się nie stanie? Taki jest plan.Butters skinął głową.i nagle stanął jak wryty.Poczułem na plecach jegopalące spojrzenie. Ale Harry.Jeżeli tam wejdziesz, to sam zginiesz.Przystanąłem i obejrzałem się na niego przez ramię.W jego oczachodmalowało się zrozumienie. Będziesz potrzebował dobosza  dodał.  Właśnie. A nie będziesz miał.kłopotów ze swoimi sojusznikami, kiedy tozrobisz? Nie da się tego wykluczyć, ale jest pewien szczegół, który zamierzamwykorzystać. Jak to? Prawa Magii odnoszą się do nadużywania magii przeciwko ludziom.Będą miały zastosowanie wyłącznie wtedy, gdy ktoś ożywi ludzkie trupy. Przecież powiedziałeś, że wszyscy ożywiają ludzi. To prawda.Prawa Magii piętnują stosowanie nekromancji wobecludzkich ciał, ale rozróżnienie między ludzkimi i nieludzkimi zwykle nikogonie interesuje.Obłąkani magowie ożywiają trupy ludzi, a normalni nie tykająnekromancji nawet kijem.Wątpię, żeby ktoś próbował trzeciej drogi.Zeszliśmy na parter i znalezliśmy się w głównej sali muzeum. To będzie niebezpieczne  przyznałem. Powinno się udać, ale niczegonie mogę ci obiecać.Nie wiem, czy zdołam cię ochronić.Butters z marsową miną dotrzymywał mi kroku. Bez pomocy nie masz po co próbować  podsumował. A jeśli niespróbujesz, będą tysiące ofiar. To wszystko prawda, ale nie mogę cię zmusić, żebyś mi pomógł.Mogętylko prosić.Oblizał nerwowo wargi. Umiem trzymać rytm  powiedział.Pokiwałem głową.Dotarliśmy do celu.Zdjąłem z ramion prowizorycznejarzmo i zrzuciłem oba siodła na ziemię.Trochę się zadyszałem, chociażledwie rejestrowałem ból i wysiłek. Będzie ci potrzebny bęben  zauważyłem. Widziałem jakieś tam-tamy na piętrze. Pokiwał głową. Przyniosę. Nie.Mają za wysokie brzmienie.Ale twój zestaw do polki cały czas jestw bagażniku, prawda? Tak.Skinąłem głową i podniosłem wzrok.Wyżej.Jeszcze wyżej.Błyskawicaoświetliła górującą nad nami groznie Sue  najbardziej kompletny szkielettyranozaura, jaki kiedykolwiek odkryto. Dobrze, Butters  powiedziałem. Idz po niego. Rozdział trzydziesty dziewiątyZanim znalezliśmy się na zewnątrz, gdzie zwykła burza zdążyła sięprzeobrazić w dziką bestię obdarzoną własną wolą.Deszcz zacinałoślepiającymi, lodowatymi falami, wiatr zawodził jak wygłodniały zwierz,błyskawice prawie non stop rozświetlały niebo, a łoskot gromu nie ustawałani na moment.Takie burze zdarzają się raz, może dwa razy na sto lat.Nigdyczegoś takiego nie widziałem.Co nie zmieniało faktu, że potężna nawałnica była tylko skutkiemubocznym działania skupionych w Chicago magicznych sił.Strach, napięciei złość ludzi zgęstniały w mroczną moc, która wraz z burzą kłębiła się nadmiastem.Obecność Erlkinga (przenikliwy jazgot Dzikiego Gonu wznosił sięchwilami ponad wściekłe ryki burzy) dodatkowo wzburzała to morze energii.Zadarłem głowę, jedną ręką osłaniając oczy przed deszczem.Kilka mil napółnoc od nas znalazłem to, czego się spodziewałem: powolny, niskozawieszony wir burzowych chmur, spiralę powietrza, płomieni i wody,zataczającą z ociężałą gracją kolejne kręgi. Tam!  zawołałem do Buttersa, wskazując ręką. Widzisz? O Boże. Butters wczepił się w moje ramiona, żeby nie stracićrównowagi; basowy bęben wybijał miarowy rytm za moimi plecami. Tojest to? Tak  mruknąłem.Starłem wodę z oczu i mocniej chwyciłem łęk siodła. Zaczyna się. Ale bałagan. Butters obejrzał się przez ramię na gruz, kawałki cegiełi szczątki głównego wejścia muzeum. Wszystko z nią w porządku? Jest tylko jeden sposób, żeby to sprawdzić.Wio!Oparłem lewą rękę na szorstkiej, gruzłowatej skórze wierzchowca i siłąwoli pchnąłem go naprzód.Szarpnął tak gwałtownie, że musiałem się mocnotrzymać drugą ręką.Najgorsze było pierwsze kilka kroków.Siodło zamocowałem na ostrejpochyłości grzbietu, jak u konia, który stanął dęba, ale w miarę jak naszrumak się rozpędzał, jego ciało coraz bardziej się pochylało, aż kręgosłupułożył się niemal równolegle do podłoża.Wcześniej nie zdawałem sobie z tego sprawy, ale wyglądało na to, że tyranozaury potrafią naprawdę niezle galopować.Sue, choć ciężka i długa jak miejski autobus, poruszała się z niezwykłągracją.Kiedy sprowadziłem naładowaną energią ektoplazmę do obleczeniawiekowych kości, te pokryły się grubą warstwą zdumiewająco elastycznychniby-mięśni i pseudoskóry [ Pobierz całość w formacie PDF ]
  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • przylepto3.keep.pl