[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Zaliczono mi czas, który już odsiedziałem, a na pozostałe dziesięć miesięcy odesłanomnie z powrotem do Megiddo.- W porządku - pomodliłem się do Allaha - mogę odsiedzieć jeszcze dziesięćmiesięcy.Ale proszę, nie tutaj! Nie w tym piekle!Niestety, nie mogłem złożyć zażalenia ani poskarżyć się Izraelczykom ze służbybezpieczeństwa, którzy mnie zwerbowali, a potem zostawili na pastwę losu.Mogłem przynajmniej widywać się z rodziną.Mama co miesiąc odbywała męczącąpodróż do Megiddo.Pozwalano jej zabierać ze sobą tylko troje dzieci, więc rodzeństwoprzyjeżdżało na zmianę.Za każdym razem przywozili mi porcję przepysznych pasztecików zeszpinakiem i baklawę.Nie opuścili ani jednej wizyty.Widzenia z rodziną dodawały mi otuchy, mimo że nie mogłem opowiedziećnajbliższym, jak naprawdę wygląda życie za zamkniętą bramą więzienia.Oni też cieszyli się,że mnie widzą.Dla młodszych braci i sióstr byłem w domu jak ojciec - gotowałem dla nich,sprzątałem, kąpałem ich i ubierałem, odprowadzałem do szkoły - a teraz jako więzień stałemsię też bohaterem ruchu oporu.Byli ze mnie niezmiernie dumni.Podczas jednej z wizyt mama oznajmiła, że władze Autonomii wypuściły tatę zwięzienia.Wiedziałem, że zawsze pragnął odbyć hadżdż - pielgrzymkę do Mekki.Mamaopowiadała, że wkrótce po powrocie do domu tata wyruszył do Arabii Saudyjskiej.Hadżdżstanowi jeden z pięciu filarów islamu.Każdy muzułmanin, jeśli tylko pozwala mu na tozdrowie i sytuacja finansowa, jest zobowiązany do odbycia takiej pielgrzymki przynajmniejraz w życiu.Każdego roku ponad dwa miliony pielgrzymów odwiedza Mekkę.Jednak ojciec nigdy tam nie dotarł.Na przejściu granicznym przy Moście Allenby’egomiędzy Izraelem i Jordanią został ponownie aresztowany, tym razem przez Izraelczyków.*Pewnego popołudnia przywódcy Hamasu w Megiddo przedstawili władzom więzieniadługą listę skarg i zażaleń, dali im dwadzieścia cztery godziny na spełnienie żądań i zagrozilibuntem w razie odmowy.Oczywiście władzom więziennym zależało na tym, żeby nie dopuścić do wybuchupowstania, które mogłoby zakończyć się ofiarami śmiertelnymi.Również urzędnicy wJerozolimie nie chcieli mieć do czynienia z Czerwonym Krzyżem i obrońcami prawczłowieka, którzy natychmiast nadaliby sprawie rozgłos.Bunt w więzieniu byłby najgorszymz możliwych scenariuszy.Dlatego Izraelczycy spotkali się z głównym przedstawicielemspołeczności więziennej zakwaterowanym na naszym oddziale.- W ten sposób nie dojdziemy do porozumienia - powiedzieli mu.- Dajcie nam więcejczasu, a znajdziemy rozwiązanie.- Nie - odpowiedział szawisz.- Macie tylko dwadzieścia cztery godziny.Oczywiście Izraelczycy nie mogli tak łatwo ustąpić i okazać słabości.Szczerzemówiąc, nie miałem pojęcia, o co chodzi protestującym.Wprawdzie nie czułem się w obozieszczęśliwy, jednak w porównaniu z innymi placówkami, w których mnie przetrzymywano,Megiddo zasługiwało na pięć gwiazdek.Żądania były niedorzeczne - więźniowie domagalisię dodatkowych przywilejów, dłuższych rozmów telefonicznych, dłuższych widzeń i takdalej.Czekaliśmy do zachodu słońca.Gdy wybiła godzina ultimatum, przywódcy Hamasukazali nam przygotować się do wszczęcia buntu.- Co mamy robić? - pytaliśmy.- Niszczcie, co się da, i zachowujcie się agresywnie! Kruszcie asfalt i rzucajciekawałkami w żołnierzy, rzucajcie mydłem, oblewajcie ich gorącą wodą.Rzucajciewszystkim, co tylko da się podnieść!Ktoś przygotował wiadra z wodą - gdyby żołnierze użyli pocisków z gazemłzawiącym, mieliśmy je wrzucać do wiader.Zaczęliśmy dewastować podwórko do ćwiczeń.Natychmiast zawyły syreny i zrobiło się niebezpiecznie.Kilkuset żołnierzy w rynsztunkubojowym rozbiegło się po obozie, celując do nas przez ogrodzenie [ Pobierz całość w formacie PDF ]
  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • przylepto3.keep.pl